Artykuły

Wrocław. Nie ma jeszcze decyzji w sprawie dyrektora Teatru Polskiego

Nieoficjalnie mówi się, że w ciągu najbliższych dni dowiemy się, kto będzie nowym dyrektorem wrocławskiego Teatru Polskiego na miejsce Krzysztofa Mieszkowskiego.

Oficjalnie członek zarządu urzędu marszałkowskiego Piotr Borys zaprzecza, by w tej sprawie były podjęte jakiekolwiek decyzje.

- Oficjalnie nic nie wiem o tym, że mam być odwołany z funkcji - dziwi się Krzysztof Mieszkowski [na zdjęciu]. - Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał i nie dostałem też żadnego pisma.

Mieszkowski nie kryje, że nieoficjalnie od osób trzecich słyszy o swojej dymisji co kilka dni. Po raz pierwszy o odwołaniu go powiedział Rafał Bubnicki. Mieszkowski był dyrektorem od czterech miesięcy.

- Oświadczył, że ma zamiar zwolnić mnie natychmiast. Po następnych dwóch miesiącach powiedział o tym w radiu. Do tej pory jednak jestem dyrektorem. Jaki ma to wpływ na atmosferę w teatrze, chyba nie muszę nikomu tłumaczyć. Uważam, że to, co robi pan Bubnicki, jest szkodliwe - dodaje dyrektor Teatru Polskiego.

"Protestujemy przeciwko tej osobliwej i półoficjalnej nagonce. Chcemy wierzyć, że wrocławskie i dolnośląskie elity i władze są tak mądre, by dać szansę tej rozpędzonej i wciąż rozpędzającej się maszynie, jaką stał się Teatr Polski we Wrocławiu".

Taki protest pojawił się na stronie internetowej Teatru Polskiego. Podpisali go twórcy - głównie reżyserzy - którzy w trakcie kadencji Mieszkowskiego realizowali swoje przedstawienia na scenach Teatru Polskiego albo mają zaplanowane premiery w tym sezonie, a dokładniej - w przyszłym roku. To między innymi: Paweł Demirski, Przemysław Wojcieszek, Jan Klata i Maja Kleczewska.

Główne zarzuty wobec dotychczasowego dyrektora Polskiego mają dotyczyć niegospodarności. Z ostatniej kontroli urzędników marszałka wynika, że teatr od stycznia do września tego roku "osiągnął stratę", jak to określono w protokole po kontroli, prawie półtora miliona złotych (dokładnie 1 447 320,94 zł).

- Rzeczywisty dług naszego teatru wynosi 627 tysięcy złotych - wyjaśnia Krzysztof Mieszkowski. - I ten dług uda się zniwelować, gdy dostaniemy z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu i z ministerstwa kultury obiecane dotacje.

Według deklaracji dyrektora teatru na ostatnią premierę "Zaśnij teraz w ogniu" Przemysława Wojcieszka w reżyserii autora planowano wydać 150 tysięcy złotych. Okazało się jednak, że pełne koszty premiery wyniosły 256 tysięcy.

Trudno porównywać dwa różne przedstawienia w dwóch teatrach, ale na przykład również autorska premiera Krzysztofa Kopki "Lustracja" na scenie Teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy kosztowała około 60 tysięcy złotych.

Atmosfera wokół teatru naprawdę jest gorąca. Tydzień temu w szeptanym rankingu dyrektorskim pewniakiem był Lech Raczak - aktor, reżyser i wieloletni lider legendarnego Teatru Ósmego Dnia, którym kierował do roku 1994. On sam ie zaprzeczał, że prowadził rozmowy na temat objęcia największej dolnośląskiej sceny, ale na rozmowach się skończyło.

W ostatnich dniach w charakterze kandydata na nowego dyrektora pojawił się Zbigniewa Zapasiewicz. Przypomnijmy, że do tego fotela w teatrze przy ul. Zapolskiej przymierzani byli także w ubiegłym roku dwaj inni znakomici aktorzy - Wojciech Pszoniak i Andrzej Seweryn. Te propozycje i prowadzone rozmowy nie były najlepiej przyjmowane przez wrocławskie środowisko. Sceptycy zastanawiali się, czy któryś z wybitnych aktorów zdecyduje się przenieść do Wrocławia i poświęcić czas odbudowie artystycznej kondycji tej sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji