Artykuły

Kłopoty z tenorem

"Opowieści Hoffmana" w reż. Giorgia Madii w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.

Łódzka inscenizacja tej jedynej opery Offenbacha okazała się interesującą wizją losu artysty-poety opowiadającą o jego czterech miłościach. Nie brakuje w tym przedstawieniu przerysowania w stronę groteski, mrocznej fantazji, gry wyobraźni i grozy oraz odrobiny humoru.

"Opowieści Hoffmanna" wywiedzione z wątków opowiadań mistrza romantycznej fantazji Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna czynią głównym bohaterem jego samego. To on wiecznie poszukujący szczęśliwej miłości opowiada dzieje swoich nieszczęśliwych i niedających spełnienia związków. Tak właśnie potraktował to dzieło reżyser w łódzkim Teatrze Wielkim. Każde z opowiadań jest formą retrospekcji o właściwym sobie mrocznym, lekko pesymistycznym klimacie. Akt Olimpii potraktowany został jak wybieg dla modelek z wszystkimi jego atrybutami. Akt Giulietty zdominowało potężne zwieszone od góry lustro odbijające i zwielokrotniające sceniczną akcję. W akcie Antonii najważniejszym elementem jest wiszący na ścianie czarny fortepian, w którym - jak się później okazało - mieszka duch matki Antonii. Na szczęście wszystko to nie pozbawiło inscenizacji romantycznego uroku i poetyki. Przyznać też należy, że reżyser jest konsekwentny w tworzeniu scenicznego obrazu i wyrazistym kreśleniu sylwetek głównych protagonistów oraz scen zbiorowych, co zapewnia całemu przedstawieniu zwartość dramaturgiczną i właściwy ładunek emocji.

Jednak premierowe przedstawienie zostało zdominowane przez problemy z tenorem śpiewającym tytułową partię. Przewidziani w obsadzie i biorący udział w próbach panowie Krzysztof Bednarek i Ireneusz Jakubowski rozchorowali się na trzy dni przed premierą. W tej sytuacji, pod groźbą odwołania premiery, rozpoczęto poszukiwania nowego wykonawcy. Mający tę partię w repertuarze Michał Marzec został na gwałt ściągnięty z Francji, gdzie przebywał na tournée, i pojawił się w teatrze w piątek przed południem. Drugim solistą, który był w stanie uratować przedstawienie, okazał się Paweł Wunder. Oczywiście w obu przypadkach zabrakło czasu na jakiekolwiek próby sceniczne. W tej sytuacji przyjęto salomonowe rozwiązanie. Śpiewający premierę Paweł Wunder wystąpił jako Hoffmann w prologu i epilogu. Natomiast w poszczególnych aktach na scenie, jako alter ego Hoffmanna, wystąpił reżyser Giorgio Madia, a Paweł Wunder śpiewał z nut partię Hoffmanna na proscenium. W ten sposób wyszły prawdziwe opowiadania głównego bohatera.

W rozbudowanej obsadzie prym wiodły panie. Joanna Woś jako lalka Olimpia zachwycała nie tylko pięknie brzmiącym sopranem o srebrzystym brzmieniu i znakomicie opanowanej koloraturze, ale również świetnym aktorstwem pozwalającym wręcz na zabawę z graną przez siebie bohaterką. Pięknie zaprezentowały się Monika Cichocka jako Giulietta oraz Dorota Wójcik jako chora i nieszczęśliwa Antonia. Z prawdziwą satysfakcją słuchało się Bernadetty Grabias w partii Nicklasusse, muzy i przyjaciółki Hoffmanna. Obsadzane tradycyjnie przez jednego śpiewaka cztery partie basowe mają w Łodzi pojedyncze obsady: Zenon Kowalski (Dappertutto), Robert Ulatowski (Coppélius), jedynie Andrzej Niemirowicz wystąpił jako Lindorf i Miracle. Niestety, ich głosy okazały się zbyt lekkie do tych wymagających dramatycznego brzmienia partii. Na dodatek nie zawsze panowie radzili sobie ze skomplikowanymi charakterami swoich bohaterów. Kierownictwo muzyczne premiery sprawował Tadeusz Kozłowski, który wyeksponował cały urok specyficznej i barwnej melodyki oraz tanecznej lekkości tej jedynej opery Offenbacha.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji