Artykuły

Aktorka krystalicznie czysta

Nikt tak jak MAJA KOMOROWSKA nie łączy teatru poszukującego i tradycyjnego. 23 grudnia artystka obchodzi 70. urodziny.

Zanim większość Polaków poznała Maję Komorowską w filmach Krzysztofa Zanussiego "Życie rodzinne" i "Za ścianą", eksperymentowała w teatrze Jerzego Grotowskiego. Do legendy przeszły jej cudowne ozdrowienia na scenie pomimo powtarzającej się choroby strun głosowych podczas długiego europejskiego tournée.

Na czas spektakli, tylko w sobie znany sposób, aktorka potrafiła zapanować nad dolegliwością. Grała, a nawet śpiewała. Jeden z zachwyconych recenzentów pisał o... afrykańskiej kołysance Polki. Jej koledzy twierdzą, że i dziś używa szamańskich technik.

Wrażliwość na dotyk świata

- Właśnie ze względu na swą ekspresję i wrażliwość Maja nie dostała roli w "Strukturze kryształu", mimo że zaprosiłem ją na zdjęcia próbne. Szalenie mnie zaintrygowała - mówi Krzysztof Zanussi. - Czułem, że stałaby się motywem wszystkich zdarzeń, a tego nie przewidywał scenariusz. Na planie "Życia rodzinnego" wręcz rozsadzała mi film i musiałem wyciąć jej najlepszą improwizowaną scenę, kiedy opowiada bratu o swoim życiu. Scena była tak rozdzierająca, że gdybym tego nie zrobił, skupiłaby na sobie całą uwagę.

Zbigniew Zapasiewicz spotkał się z Mają Komorowską na planie "Za ścianą":

- Zwracała uwagę umiejętnością uruchomienia bogatej sfery emocjonalnej, zatraceniem się w grze. Czasem mogło się wydawać, że to tylko zewnętrzna, emocjonalna nagość. Jednak to nie była wyłącznie kwestia fizyczności, lecz także psychiki. Wrażliwość na każdy dotyk świata, która objawiała się zarówno w relacjach z ludźmi, jak i rekwizytami. Myślę, że praca u Grotowskiego dała jej poczucie spójności ciała i psychiki, a aktorzy kiedyś je oddzielali. Kiedy reżyserowałem "Kwartet", interesował ją każdy szczegół postaci, kostiumu, buty, bo to determinuje sposób poruszania się na scenie.

Do dziś nie ustają spory, czy aktorska nadwrażliwość Komorowskiej nie jest zbyt wysoką ceną płaconą za wielkie role.

- Przyszła do tak zwanego grona aktorów zawodowych od Grotowskiego, czyli znikąd - mówi zdecydowanie Gustaw Holoubek. - Dołączała do nas powoli. Reprezentowała wszystkie cechy amatorstwa: całkowitą bezradność techniczną i straszliwy lęk. Była tak spięta, że trudno było odgadnąć, jaka jest w istocie. Z czasem odkryliśmy w Mai osobę o niezmiernej wrażliwości i wyobraźni. Teraz mogę powiedzieć, że jest świetną aktorką. W telewizyjnym "Wyzwoleniu" wyreżyserowanym przez Macieja Prusa była wspaniała. Zaproponowała niezwykle przenikliwą interpretację swojej osobowości.

Maja chce latać

Nowy etap twórczości Maja Komorowska rozpoczęła w spektaklach Krystiana Lupy: "Wymazywaniu", "Mewie" i "Na szczytach panuje cisza" w Teatrze Dramatycznym.

- Jest zdecydowanie "inna" - i jako osobowość, i jako aktorka. Można powiedzieć z grubsza: jest i była ekstremalna, nawet gdy występowała w tradycyjnym teatrze - ocenia Krystian Lupa. - Praca z nią nie jest łatwa, ale zmusza mnie do skrajnej mobilizacji. Maja buduje role w sposób bardzo swoisty. Angażuje w proces rodzenia postaci całe swoje ja. Wzbudza w nim eksplozję wewnętrznych monologów, a ich intensywność wywołuje odważne i twórcze asocjacje. Dzięki wyobraźni znajduje najbardziej zaskakujące rozwiązania. Doświadczenia zdobyte w pracy z Grotowskim ciągle pozostają inspiracją jej poszukiwań. Objawiają się w technice operowania wyobraźnią i ciałem. Pomagają uzyskać energię, która przemienia ją w maga, kapłana siły. Maja chce wtedy latać. Nie zagra postaci poniżej jej marzeń.

- Wykonywała u mnie akrobacje gimnastyczne, taneczne, głosowe - potwierdza Krzysztof Zanussi. - Zawsze wierzyłem w jej wszechstronność i sprawność techniczną, która nie jest częsta u aktorów jej pokolenia.

- Myślę, że jej aktorstwa nie można jednoznacznie zaszeregować - podkreśla Zbigniew Zapasiewicz. - Emocjonalność znajduje w wielu zadaniach. Jest świetną aktorką komediową. Potwierdziła to w "Kwartecie", wcześniej występowała u Jarockiego w "Każdy kocha Opalę" Johna Patricka.

Bóg, anioł, rabin

Po jej tegorocznym występie na festiwalu w Awinionie francuska prasa pisała o Komorowskiej jako aktorce znanej z zespołu Grotowskiego. Do Francji pojechała z Krzysztofem Warlikowskim i jego "Aniołami w Ameryce". Gra też w "Dybuku"

- Do metafizyki Krystiana Lupy dodała głęboką wiarę i czyste krystalicznie aktorstwo. - mówi Jacek Poniedziałek, aktor Warlikowskiego. - Potrafi oczarować, choć nie kokietuje. Mówi zawsze szczerze, nawet przykre rzeczy. Kiedy Krzysztof zaproponował Mai Komorowskiej udział w wyjazdowych spektaklach, odwiedzał ją często, to były długie wizyty, z których wracał olśniony. Mówił tylko jedno zdanie: "To wspaniała kobieta"!

W obu spektaklach Warlikowskiego Komorowska gra Rabina.

- Maja Komorowska lubi męskie postaci - potwierdza Jan Nowicki. - Kiedy wcieliła się w Guślarza, nikt nie zauważył, że to powinien grać facet. Kobiety sięgają po męskie role z pychy, bo najpiękniejsze zostały napisane dla mężczyzn. A ona wciąż chce się rozwijać. A ponieważ głęboko wierzy w Pana Boga, pożyje długo i szczęśliwie. Z całą pewnością będzie zbawiona. Teraz gra ważną rolę - staje się aniołem, ale najważniejsza czeka ją w niebie.

- Bardzo lubi pomagać innym, tak wyraża się jej chrześcijańska natura - mówi Jacek Poniedziałek o aktorce, która była kiedyś pielęgniarką. - Dobra materialne jej nie interesują.

- To rys charakterystyczny dla części polskiego ziemiaństwa - podkreśla Zanussi. - Maja uosabia jego dramatyczny los po wojnie, kiedy największą cnotą była prostota, do której zobowiązuje szlachectwo. Za tym idzie wielka kultura i powołanie do wielkości. Pokazałem to w "Cwale". Jego bohaterka istniała naprawdę, ale film chciałem robić ze względu na Maję.

- W "Pannach i wdowach" zagrała kresową szlachciankę z długim, dupnym warkoczem - wspomina Jan Nowicki. - Nie byłbym sobą, gdybym nie dotknął go z zachwytem. Ale gwałcić miał ją Ukrainiec. W szuwarach! Wybrali wysokiego byka, ale za cholerę nie mógł jej przewrócić. Tak walczyła o swój szlachecki honor, że go pobiła. To był jej student. W końcu załkał: Pani profesor! Odpowiedziała zdecydowanie: Proszę mówić! A on: Ale ja mam taka scenę, że muszę panią profesor zgwałcić! Jak widać, to nie tylko wielka, ale i silna aktorka. W końcu Zaorski wyegzekwował gwałt na niej, ale był on pełen godności.

- Liczę na udział Mai w moim następnym filmie "Serce na dłoni", napisałem dla niej rolę - oznajmia Zanussi, który zaprosi do udział w nim również Bohdana Stupkę i Ninę Andrycz. - Mam nadzieję, że zagra byłą żonę ukraińskiego oligarchy, osobę niekonwencjonalną, z wielkim rozmachem, i będzie jeździła na skuterze z tym jej charakterystycznym spojrzeniem i rozwianym włosem.

***

Aktorka, działaczka charytatywna

Od lat działa charytatywnie, bierze udział w Tygodniach Kultury Chrześcijańskiej. W czasie stanu wojennego była członkiem Prymasowskiej Rady Pomocy Internowanym i Ich Rodzinom. Pedagog. Występuje u największych polskiego teatru i kina, ostatnio w "Katyniu" Andrzeja Wajdy. Dla kina odkrył ją Krzysztof Zanussi. Wystąpiła w "Życiu rodzinnym", "Za ścianą", "Bilansie kwartalnym", "Kontrakcie", "Cwale". W teatrze zaczynała u Jerzego Grotowskiego.Występowała w spektaklach Jerzego Jarockiego, Erwina Axera, MaciejaEnglerta, a teraz Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego.

j.c.

Na zdjęciu: Maja Komorowska w "Szczęśliwych dniach", Teatr Dramatyczny, Warszawa 1995 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji