"Siedemnaście razy żyłem dzięki filmom"
Można wyrazić żal, że odchodzą tak wartościowi ludzie. Należał do tych reżyserów, którzy swoich aktorów lubili. Wspaniale przeżył swoje życie, zrobił wiele wartościowych filmów i odszedł jako spełniony artysta - zmarłego wczoraj reżysera Jerzego Kawalerowicza wspomina m.in. Jerzy Trela.
W wieku 85 lat zmarł Jerzy Kawalerowicz. Przed czterema tygodniami doznał wylewu. Nie odzyskał świadomości. Był jednym z ostatnich wielkich mistrzów polskiego kina.
Wojciech Pszoniak
Jerzego Kawalerowicza bardzo lubiłem. Nie tylko jako jednego z największych, nieprzeciętnych reżyserów, reprezentujących polską szkołę myślenia. Także jako uroczego, ciepłego, szczerego człowieka, kochającego życie. Jak ja pochodził ze wschodu, ze Lwowa, więc mieliśmy wiele wspólnych wspomnień i tematów do rozmów. Spotkałem się z nim na planie "Austerii". Był reżyserem, który kochał aktora, a nie dyktatorem lub maszyną do robienia filmów. Wiedział dobrze, o co mu chodzi, ale zawsze uważnie słuchał ludzi, z którymi pracował. m.k.
Jerzy Trela, aktor
Można wyrazić żal, że odchodzą tak wartościowi ludzie. Należał do tych reżyserów, którzy swoich aktorów lubili. Wspaniale przeżył swoje życie, zrobił wiele wartościowych filmów i odszedł jako spełniony artysta. Szkoda tylko, że nie może być jeszcze użyteczny dla nas i dla nowych pokoleń widzów.
Franciszek Pieczka, aktor
Trudno mówić, kiedy z polskiego kina odchodzi jego najlepsza część. Jak pan Jerzy, który dla młodszych pokoleń reżyserów mógłby służyć jako wzór umiejętnego porozumiewania się z aktorem. Po filmie "Quo vadis", przy którym tak nam się pięknie współpracowało stał mi się jeszcze bliższy. Trzeba by być poetą, żeby przekazać to właściwie.
Jerzy Zelnik
Był moim ojcem filmowym. Zagrałem w jego "Faraonie", gdy miałem 18 lat i byłem na I roku studiów. Powierzył mi zadanie na miarę dojrzałego aktora. Mam świadomość, że niewiele jeszcze wtedy umiałem. Żałuję, że potem już nigdy więcej na planie się nie spotkaliśmy, chociaż 35 lat później - kiedy kręcił "Quo Vadis" - proponowałem mu, żebyśmy spróbowali poznać się jeszcze raz. Zaskoczył mnie, odpowiadając, że już mnie zna. Żałuję, że nie było nam dane ponownie ze sobą pracować, gdy byłem już dojrzałym człowiekiem. Tym bardziej, że Kawalerowicza uważam za twórcę wielkiego formatu. Jednego z największych reżyserów na świecie. "Faraon", "Matka Joanna od Aniołów", "Śmierć prezydenta", "Austeria" to są arcydzieła. Szkoda, że nie w pełni docenione, chociaż warto przypomnieć, że "Faraon" był jednym z nielicznych polskich filmów nominowanych do Oscara. m.k.
Kazimierz Kutz, reżyser
To bardzo przygnębiające, gdy na naszych oczach wykrusza się generacja wybitnych twórców filmów znaczących dla polskiego i światowego kina. Jerzy Kawalerowicz był mi pod każdym względem bliski. Z nim w 1955 r. zaczynałem swoją twórczą biografię, jako drugi reżyser filmu "Cień" w jego reżyserii. W niezwykłym czasie zawiązywania się zespołów filmowych - nowoczesnych grup skupiających nie tylko reżyserów, ale operatorów, pisarzy i producentów - które stały się matecznikiem tzw. polskiej szkoły filmowej, Kawalerowicz stanął na czele najmłodszej generacji. To od niego, z "Kadru", odeszli Munk i Wajda, by założyć własne zespoły. "Kadr" też z wolna przechodzi do historii tak, jak dzisiaj osoba jego lidera.
Krzysztof Zanussi
Odszedł klasyk polskiego filmu, który niebywale wysoko ustanowił poprzeczkę. Z jego dzieł najwyżej cenię "Faraona" i "Matkę Joannę od Aniołów". Ale z ciekawością patrzyłem także na "Grę" - kameralny dramat psychologiczny, zupełnie nietypowy dla współtwórcy szkoły polskiej. Kawalerowicz był przy tym postacią barwną, a w jego umiłowaniu życia przebijało coś kresowego czy ormiańskiego. Wiele wniósł poprzez swą oryginalność. m.k.
Filmografia Jerzego Kawalerowicza:
1951 Gromada
1953 Celuloza
1954 Pod gwiazdą frygijską
1956 Cień
1957 Prawdziwy koniec wielkiej wojny
1959 Pociąg
1961 Matka Joanna od Aniołów
1965 Faraon
1969 Gra
1971 Maddalena
1977 Śmierć prezydenta
1980 Spotkanie na Atlantyku
1982 Austeria
1989 Jeniec Europy
1990 Dzieci Bronsteina
1995 Za co?
2001 Quo vadis
Na zdjęciu: "Austeria", 1982 r.