Artykuły

Szampańska rozrywka czy kompletna bzdura

"Czerwone Komety" w reż. Andrzeja Strzeleckiego w Teatrze TV. Piszą: Jacek Cieślak i Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

W Teatrze TV zobaczymy dziś (TVP 1, godz. 20.20) "Czerwone Komety" w reżyserii Andrzeja Strzeleckiego. Komedia z gwiazdorską obsadą otwierająca nowy rok telewizyjnej sceny wzbudziła różne oceny recenzentów teatralnych "Rzeczpospolitej".

Pro: Szaleństwo z morałem

Jacek Cieślak

Andrzej Strzelecki zaserwował szampańską zabawę z farsą "Czerwone Komety", dzięki której możemy z dystansem pomyśleć o przerażającym nas terroryzmie, nie mniej groźnym codziennym pośpiechu i braku czasu dla najbliższych. Problemy te autorzy Andreas Sauter i Bernhard Studlar przedstawili w sytuacjach, które są również bożonarodzeniowym rytuałem Polaków. Mamy sprzeczkę o prawdziwą choinkę z dziecięcych marzeń - bo przecież jest za duża i zaśmieca pokój. Oglądamy kobiecą udrękę przygotowań świątecznych dań. Wojciech Malajkat zabawnie pokazuje zgubne skutki śledzika w męskim gronie, gdy jego atrakcyjna żona grana przez Małgorzatę Kożuchowską nie może doprosić się dzidziusia pod choinkę.Bawią prawdziwi i fałszywi mikołaje, ale główną sprężyną komicznie ujętej sensacyjnej intrygi jest porwanie Gustawa... ukochanego kota matki! Anna Seniuk, prezentując senioralne wcielenie inżynierowej Karwowskiej, stworzyła z Piotrem Fronczewskim zwariowaną parę sklerotycznych małżonków wymagających większej opieki niż dzieci. A pan Piotr z wdziękiem bawi się sprawdzonymi farsowymi grepsami - wypina brzuszek, nadyma poliki, przewraca oczami. Tajną bronią spektaklu jest to, że wszystkie sytuacje na początku wypadają idiotycznie, w chwilę później budzą w nas dziki śmiech, a w końcu zdajemy sobie sprawę, że śmiejemy się z samych siebie. Morał polecam wszystkim: nasze problemy biorą się z tego, że tylko raz w roku jesteśmy mikołajami.

***

Kontra: Żałosny żart pod choinkę

Janusz R. Kowalczyk

Spółka dramaturgiczna Andreas Sauter i Bernhard Studlar udowodniła, że do stworzenia komedii nie trzeba mieć pomysłu. Mało oryginalny, wątlutki wątek główny - porwanie kota w celu wymuszenia na rodzinie wziętego dentysty wysokiego haraczu - sztukowany jest kilkoma na siłę doczepionymi. A to parę skłonną dokonać aktu prokreacji nachodzą wciąż intruzi, to znów mąż jednej z dalszych postaci okaże się "dubeltowym lizakiem", czyli biseksem. Dialogi należą bowiem do tzw. zgrywnych. Ich poziom wyznacza wymiana zdań córek: "Mamę szlag trafi, tata wykorkuje". Wprost boki zrywać. A w konkursie na reklamę samochodu znajdzie się koncept: "Najbardziej w nim lubię dymać". Jak autorzy widzów. Zupełnie niefrasobliwie obchodzą się jednak z sensacyjną narracją ogołoconą z jakiegokolwiek prawdopodobieństwa. "Terrorystyczna" organizacja Czerwone Komety, złożona z dwóch przedsiębiorczych młodych dam, od trzech tygodni codziennie dokonuje rabunków i rozdaje np. domom opieki społecznej dobra skradzione z bufetu prezydenta. 10 tys. euro za kota okaże się potrzebne do obrabowania przez jedną z nich banku centralnego. I to z 5 mln euro. Jak samotnemu dziewczęciu to się udało? Tego się nie dowiemy. Podobnie jak i tego, po co Andrzej Strzelecki przeniósł na mały ekran ten żałosny, wyzbyty sensu i dowcipu tekst, z aktorami dokonującymi cudów, żeby nie wyjść w tej bredni na kompletnych idiotów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji