Artykuły

Szkoda, że Szekspir nie nauczył się mówić po polsku

- Czy taka liczba publikacji [22 książki] kwalifikuje cię już do księgi Guinnessa? Bez przesady, są więksi grafomani, Lope de Vega napisał około półtora tysiąca sztuk dramatycznych - z Andrzejem Żurowskim, krytykiem, rozmawia Grażyna Antoniewicz z Polski Dziennika Bałtyckiego.

Z Andrzejem Żurowskim, znanym krytykiem teatralnym o jego nowej, dwudziestej drugiej już książce (i nie tylko) rozmawia Grażyna Antoniewicz:

Czy taka liczba publikacji kwalifikuje cię już do księgi Guinnessa?

Bez przesady, są więksi grafomani, Lope de Vega napisał około półtora tysiąca sztuk dramatycznych.

Kiedy zaczęła się ta przygoda z Szekspirem?

- Po pierwsze, w domu było piękne, ilustrowane wydanie dzieł Szekspira. Jako dzieciak zacząłem od przeglądania obrazków. Poznałem bohaterów: Makbetów, którzy się zabierają do zamordowania Duncana, pamiętam Hamleta i nieszczęśliwą Julię w Weronie. Najpierw były ilustracje, potem zabrałem się do czytania. Miałem szczęście, ponieważ pierwszym "Hamletem", jakiego zobaczyłem (będąc nastolatkiem), był słynny "Hamlet" Andrzeja Wajdy, z Edmundem Fettingiem w roli głównej, którego w 1960 roku wystawił teatr Wybrzeże. Spektakl zrobił na mnie ogromne wrażenie...

Widziałeś przedstawienia szekspirowskie zrealizowane przez największych twórców. Która ze światowych inscenizacji zrobiła na Tobie szczególne wrażenie?

- Tyle ich było. Kiedyś próbowałem zliczyć samych "Hamletów" - przy sześćdziesiątym zrezygnowałem. To są rzeczy nieporównywalne. Czasami wielki aktor w marnym przedstawieniu pozostawia w nas głęboki ślad. Przecież nie była wybitna inscenizacja w Teatrze Dramatycznym w Warszawie, ale... Hamleta grał Gustaw Holoubek. Do dzisiaj pamiętam, jak prowadził niektóre monologi. W połowie lat siedemdziesiątych widziałem "Hamleta" Jurija Lubimowa na Tagance, z Włodzimierzem Wysockim w roli głównej, ze wspaniałą scenografią Dawida Borowskiego. Kurtyna ustawiona centralnie na koniec przedstawienia zaczynała wirować i zmiatała ze sceny wszystkich, zmarłych i żywych - tak mielił totalitarnej młyn historii. Ważnych spektakli mogę przywołać wiele, ale w tym tkwi współczesność Szekspira, że nawet za życia jednego widza tak różnie jest on odczytywany.

Czy jeszcze nie powiedziano wszystkiego o inscenizacjach szekspirowskich w Gdańsku?

Od czasów Biblii nie trzeba napisać niczego nowego, cały świat został w Biblii opisany. Natomiast codziennie musimy się rozejrzeć i próbować samemu ten świat zrozumieć. Cudownością humanistyki jest nie tyle odkrywanie faktów, co ich interpretacja. Szekspir żywy - to ten, w którym rówieśnicy ze sceny mówią rówieśnikom tekstem Szekspira o nich samych, i to jest fascynujące.

Skąd ten tytuł "Prehistoria polskiego Szekspira"?

Próbuję pokazać kształt kulturowy dawnej Rzeczypospolitej. Polska jawi się jako naród wieloetniczny, wielokulturowy. Jako kraj, w którym mówiono i czytano w kilku językach. Pierwszym Polakiem, tłumaczem Szekspira, był Stanisław August Poniatowski. Zanim został królem, przetłumaczył pierwszy akt "Juliusza Cezara" z angielskiego, ale na francuski. Szekspir był często grywany na polskich scenach w XVII i XVIII wieku. Przedstawienia odbywały się po angielsku, niemiecku i francusku. Z tej książki wyłania się obraz dawnej Rzeczypospolitej - a kultura jawi się jakoś tak niedostatecznie narodowa, mało bogobojnie katolicka i wcale nie tak prawdziwie wyłącznie polsko-polska.

Andrzej Żurowski

Napisał 22 książki (w tym 9 pozycji dotyczy Szekspira). Jest autorem ponad 1000 artykułów. Przez wiele lat był dyrektorem Teatru Telewizji. Teatrolog, krytyk, eseista. Prezentacja jego najnowszej książki "Prehistoria polskiego Szekspira. Szekspir na scenach polskich w XVII i XVIII wieku - po angielsku, niemiecku, francusku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji