Wielka klasyka w nowym kształcie
Najnowsza premiera w Operze Narodowej odbiega od tego, co w ostatnich miesiącach oglądaliśmy na tej scenie, która pod nową dyrekcją lubi zaskakiwać widza niespodziankami, wykraczającymi poza repertuarowy schemat. Ale także w przypadku inscenizacji "La Bohemę" wielu widzów zapewne poczuje się zaskoczonych.
Dzieło Giacomo Pucciniego to jedna z najczęściej wystawianych oper na świecie, bo ten kompozytor bezbłędnie umiał trafić w gusty publiczności. Kiedy kilka lat temu w nowojorskiej Metropolitan oglądałem opowieść o życiu paryskiej cyganerii w inscenizacji Franco Zefirellego, który pieczołowicie odtworzył na scenie kamieniczki Montmartre'u, na widowni w chwili śmierci Mimi panie ocierały chusteczkami łzy. W warszawskiej "La Boheme" nie ma XIX-wiecznego Paryża. Zastąpiła go nowoczesna metropolia, Nowy Jork, Londyn, a może Warszawa. We współczesnym teatrze operowym akcję klasycznych dzieł często jednak przenosi się w czasy bliskie dzisiejszemu widzowi.
Ten inscenizacyjny zabieg z pewnością będzie sprawdzianem opery Pucciniego. Czy w innym kostiumie i bez historycznej scenerii opowieść o tragicznej miłości ubogiej hafciarki Mimi i poety Rudolfa tak samo wzruszy widza? Jeśli tak się stanie, otrzymamy dowód, iż "La Boheme" jest arcydziełem o uniwersalnych, ponadczasowych treściach, a próby innego - niż nakazuje tradycja - pokazania go na scenie mają sens.
Kwiecień w Operze Narodowej upłynie jednak nie tylko pod znakiem nowej "La Boheme". Już za tydzień czeka nas kolejna premiera, tym razem na kameralnej sali im. Emila Młynarskiego. W cyklu "Terytoria" zostaną pokazane dwa nowe utwory młodych polskich kompozytorek: opera "Fedra" Dobromiły Jaskot oraz balet "Alpha Kryonia Xe" Aleksandry Gryki. A miłośników baletu zapraszamy 29 kwietnia na niezwykłą atrakcję: wieczór choreograficzny znakomitego Jiriego Kyliana.
