Artykuły

Coś słychać, coś widać

"Henryk VI na łowach" w reż. Krzysztofa Kolbergera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Andrzej Chylewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Opery "Henryk VI na łowach" nie znajdziemy w nawet najdokładniejszych katalogach dzieł scenicznych Karola Kurpińskiego. Znajdziemy tam natomiast opery "Jadwiga królowa polska" i "Pałac Lucypera". To ich muzyka posłużyła Jerzemu Dobrzańskiemu do zbudowania opery opartej na przerobionym przez Wojciecha Młynarskiego tekście komedii Wojciecha Bogusławskiego pod wzmiankowanym tytułem. Wszystko to z inicjatywy Zygmunta Latoszewskiego znalazło swój finał w premierze "nowej" opery Kurpińskiego w roku 1972 w Teatrze Wielkim w Łodzi.

Przyjmując w dobrej wierze motywy wystawienia pwej dwuaktówki w Teatrze Wielkim w Poznaniu- wielkopolskie pochodzenie Kurpińskiego i Bogusławskiego oraz niewątpliwą aktualność problematyki treści słownej "Henryka VI" należy skoncentrować się w ocenie na jakości wystawienia w 2007 roku.

Zadziwiająco dobrze broni się wartościowa muzyka opery, w przeważającej mierze na wskroś polska, pełna łatwo wpadających w ucho, melodyjnych i tanecznych (polonezy, mazurki, krakowiaki) motywów. Stąd już w pierwszych scenach pojawia się u odbiorcy konflikt słuchowy z wzrokowym - akcja dzieje się w Anglii! W dodatku reżyser Krzysztof Kolberger próbował uwspółcześnić realia fabuły (ABW, telewizja, ZOMO i inne) sugerując ponadczasowość problematyki. W rezultacie wzmógł raczej bałagan, a miejscami zaskakujące, raczej niezamierzone efekty komiczne (choćby w zderzeniach "dawnych" i "współczesnych" rekwizytów). Zastanowiła mnie również "wieczna noc" trwająca w spektaklu, a panująca i to w sejmie, ale i w pełnym neonówek lesie. Zamierzony to efekt, czy przypadek?

Ale tym, co zdecydowanie psuje całość spektaklu jest kiepska postawa większości wykonawców. Obfitość polskiego tekstu podają nieczytelnie (dykcja) i nie dość precyzyjnie (intonacja i emisja). Ginie więc nie tylko treść, ale i spora liczba żartów. A że jednak można inaczej, przekonuje będący w świetnej formie Andrzej Ogorkiewicz (Ferdynand Koki) i w pewnym zakresie Tomasz Mazur (syn Ryszard) oraz Stanisław Kierner (król Henryk VI). Bez zarzutu sprawił się chór (przygotowanie Mariusz Otto), bardzo poprawnie orkiestra kierowana przez Macieja Wielocha.

Recenzja dotyczy spektaklu zrealizowanego 15 stycznia 2008 roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji