Artykuły

O miłości, zdradach, rozstaniach i powrotach

"Niech żyje bal" w reż. Cezarego Domagały w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Karierę "tekściarki" Agnieszka Osiecka wybrała świadomie. Wiedziała, że wydając wiersze w tomikach, zyska miano poetki, znać ją jednak będzie najwyżej kilka tysięcy ludzi. Pisząc teksty piosenek, stawała się natomiast autorką niezwykle bliską milionom słuchaczy, choć w literackiej hierarchii nigdy nie było to podium najwyższe. Albo wiedziała co robi, albo miała genialną intuicję.

Jeszcze za życia Osiecką uznano i za wielką poetkę, i za autorkę znaną niemal wszystkim Polakom. Tak jest do dziś, mimo że od śmierci Agnieszki Osieckiej minie w marcu jedenaście lat.

Czas przyniósł poetessie dodatkową nagrodę. Okazało się, że jej wiersze mają wszelkie zadatki na to, by stać się klasyką poezji lirycznej. To, co w chwili powstawania tekstu wydawało się (nawet jej!) zapisem ulotnej chwili, pojedynczego zdarzenia czy krótkiej refleksji, w gruncie rzeczy jest wnikliwym opisem ludzkich uczuć. Inna rzecz, że przyzwyczajeni do standardowych nagrań jej piosenek nie zawsze słuchamy, o czym one tak naprawdę mówią. Trzeba dopiero całkowitej zmiany aranżacji albo nowego wykonawcy, by dotarła do nas prawdziwa mądrość tych wierszy.

Tak się dzieje w przedstawieniu Teatru Zagłębia w Sosnowcu, który wystawił spektakl pt. "Niech żyje bal", według scenariusza i w reżyserii Cezarego Domagały. Ten bezpretensjonalny spektakl ma wprawdzie sceniczną konstrukcję, ale bardziej jest ona konferansjerką niż tkanką fabularną. To dobrze; dzięki temu słuchamy tekstów Agnieszki Osieckiej z przyjemnością, a naszej uwagi nie rozprasza żaden nie daj Boże pretensjonalny komentarz, których pani Agnieszka zresztą nie znosiła.

Akcja widowiska dzieje się w kawiarni Sax, do której poetka przychodziła przez lata i gdzie zwykle pisała swoje utwory. Czasem na serwetkach, czasem w specjalnym zeszycie, który nazywała kajecikiem. Przychodziła tam na kieliszek alkoholu, ale głównie po to, by obserwować ludzi, podpatrywać codzienne sytuacje. Uważała, że kawiarnia to "miejsce genialnie bezwstydne", w którym uczucia miksują się jak najbardziej wyborny koktajl.

Ten właśnie wątek posłużył realizatorom sosnowieckiego przedstawienia za motyw przewodni widowiska, w którym poznajemy najpiękniejsze piosenki autorki "Małgośki" z różnych okresów jej twórczości. Nie przypadkiem w spektaklu występują trzy aktorki i trzech aktorów, bo opowiada on o miłości, zdradzie, tęsknocie, rozstaniach i powrotach. O życiu po prostu...

"Niech żyje bal" w Teatrze Zagłębia to udana propozycja na karnawałowy wieczór. A wykonanie - bez zarzutu. Ta scena ma najlepszy w okolicy zespół śpiewających aktorów, których tym razem reprezentują: Beata Deutschman, Małgorzata Jakubiec-Hauke, Ewa Kopczyńska, Przemysław Kania, Adam Kopciuszewski i Krzysztof Korzeniowski, przygotowani wokalnie przez Ewę Zug. Fantastycznie spisuje się też grający na żywo zespół muzyczny, wykonujący znane piosenki w nowych aranżacjach Aleksandra Woźnika i Pawła Steczka. Miłej zabawy

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji