Artykuły

Koci mord, czyli żelazko z lodówki

"Porucznik z Inishmore" w reż. Andrzeja Sadowskiego w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Łukasz Malina w portalu mmsilesia.pl

Teatr Nowy w Zabrzu nie zwalnia tempa. Już druga premiera od początku 2008 roku za nami, a zza kulis wyglądają kolejne... Przyjrzyjmy się zatem, kim jest tajemniczy porucznik z położonej na prowincji irlandzkiej miejscowości Inishmore, którego poznajemy w najnowszej premierze zabrzańskiej sceny.

Dużo krwi, imponujący poziom wulgarności języka i humor, który groźnym paluszkiem wymachuje na lewo i prawo, że tak i tak postępować nie wolno. Nie wolno mordować kotów - pierwsza zasada irlandzkiego terrorysty. Druga zasada - nie wolno darować życia dilerowi rozprowadzającemu marihuanę w irlandzkich szkołach (no chyba, że robi to tylko w tych dla protestanckich dzieci). Nie wolno przyznawać się do rozjechania rowerem kota - to z kolei zasada, która powinna obowiązywać "pedałowatych hipisów". Innych nie wymienię, szkoda miejsca.

O czym jest sztuka Martina McDonagha i dlaczego sięga po nią scena w mieście, które z irlandzkim terroryzmem (i każdym innym też) ma tyle wspólnego, co Paryż z murem chińskim? Podobno to wina kulturowych kontekstów, które mimo wszystko, mają być jednak podobne do tych rodem z wiecznie zielonej wyspy. Zatem - domniemana przyczyna wystawiania w Zabrzu sztuki, która z założenia miała karcić pogrążone w wojnie domowej irlandzkie społeczeństwo, to małomiasteczkowość. Wspólny mianownik nie do obalenia.

Autor sztuki to młody, utalentowany i doceniony w teatralnym świecie irlandzki dramatopisarz. Zabrzańska adaptacja "Porucznika z Inishmore" pełna jest scenicznego wdzięku jej twórcy. Niemniej, niektóre sceny mogą nasuwać skojarzenia z prostackim humorem rodem z sitcomów. Cóż, to pewnie wina przyjętego przez autora założenia, że jaki problem, taka z niego drwina...

Na pochwałę zasługuje rola Mairead, w którą brawurowo wcieliła się Dagmara Ziaja. Być może, że fascynacja tą postacią wynika poniekąd stąd, że autor recenzji to facet, ale jak tu się nie zachwycić lolitkowatą trzpiotką odstrzeliwującą krowom oczy... Na scenie dobrze wypada także duet: Davey (Robert Lubawy) i Donny (Marian Kierycz). Obaj panowie doskonale pokazują zachowania typowe dla sterroryzowanej ofiary. Ich postaci, mimo iż okryte lekką dozą absurdu, niewiele różnią się od rzeczywistych ofiar terroryzmu. Role zagrane z humorem, ale dają do myślenia. Warto tu także wspomnieć o Andrzeju Kroczyńskim, odgrywającym główną rolę. Warto, ponieważ po obejrzeniu spektaklu trudno oprzeć się wrażeniu, że rola ta Kroczyńskiemu nie leżała. Widać to zwłaszcza w scenie, kiedy Paidric obcina włosy Daveya (wspomnianego już "pedałowatego hipisa"). Obaj panowie sprawiają raczej wrażenie namiętnych kochanków, niż ofiary i pastwiącego się nad nią kata.

Kolejny zarzut to muzyka. Zdecydowanie za głośna i wręcz nieznośna. Miejscami przeszkadza w odbiorze przedstawienia. Świetnie prezentuje się za to bardzo funkcjonalna scenografia. Prosty zabieg z przemieszczaniem dwóch konstrukcji zdaje egzamin i bez problemu pomaga publiczności przenosić się z miejsca na miejsce. Nieco efekciarski i kiczowaty jest efekt ściekającej po ścianach krwi, podczas krojenia zwłok.

Mimo, że McDonagh jest wśród polskich reżyserów niezwykle modnym autorem i można by Andrzejowi Sadowskiemu postawić zarzut koniunkturalizmu, to jednak warto wybrać się na sztukę zabrzańskiego Teatru Nowego. Sztuka może nieco brutalna, przesycona płytkim, czarnym humorem, ale o tyle ciekawa, że zupełnie inna, od tego, co proponują nam pozostałe sceny w regionie. "Porucznik z Inishmore" to komedia o realnym problemie, przedstawiona w odrobinę niewiarygodny sposób.

Swoją drogą, pękałem ze śmiechu, gdy rozwścieczony śmiercią swojego czworonożnego pupilka groźny Paidric domaga się dostarczenia mu narzędzi tortur - a jedno z nich - żelazko, jego seksowna i równie groźna kochanka wyciąga z... lodówki. Tak, to dobra metafora. Zabrzańska wersja "Porucznika z Inishmore" cała mogłaby na chwilę schować się w lodówce, ochłonąć, ostudzić swe nie do końca zbieżne z naszą rzeczywistością zapędy. Wszak ani o terrorystach z IRA, ani o maniakalnych mordercach kotów nic w naszym regionie nie słychać. Przynajmniej na razie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji