Artykuły

W sprawie przedstawienia "Dziadów" w Teatrze Narodowym (fragm.)

Drukujemy informację generalnego dyrektora Ministerstwa Kultury i Sztuki Stanisława Witolda Balickiego, złożoną na Nadzwyczajnym Walnym Zebraniu Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich, dnia 29.II.br.

SPRAWA "DZIADÓW" DEJMKOWSKICH

Proszę Kolegów.

Po tych prolegomenach, przybliżających nas do właś­ciwego usytuowania i rozu­mienia zagadnienia tzw. "sprawy "Dziadów" dejmkowskich", informacja na jej te­mat. Teatr Narodowy wpro­wadził ,,Dziady" do kanonu swojego żelaznego repertuaru w r. 1965, na uroczystym ze­braniu z okazii 200-lecia Sce­ny Narodowej. Wtedy Teatr Polski miał na swej scenie "Dziady" inscenizowane przez Skuszankę i Krasowskiego, które do r. 1966 szły 138 ra­zy. Z początkiem ub. Roku Dejmek zgłosił w Minister­stwie Kultury i Sztuki zamiar wystawienia "Dziadów" póź­ną jesienią 1967 r.

Wiedziałem, że dyrektor Teatru Polskiego, Jerzy Kreczmar, który przed kilku la­ty wystawił w Katowicach cz. III "Dziadów", przygotowuje się do realizacji, jako odręb­nej całości, cz. I, II i IV. Stąd w rozmowie z Dejmkiem sprawdziłem sobie jego zainteresowania "Dziadami drezdeńskimi" i rozważaliśmy możliwość skupienia się przez niego przede wszystkim na dramacie politycznym, naro­dowym i uniwersalistycznym, który m. in. jest dokumentem braterstwa i wspólnoty walki polskich i rosyjskich rewolucjonistów przeciw caratowi. Rozważaliśmy koncepcję wyj­ścia poza tekst, będący scenopisem poety, włączenia do dramaturgii politycznej przedstawienia końcowych, epic­kich fragmentów "Dziadów", tzw. "Ustęp" oraz zamykają­cej dzieło dedykacji: "Do Przyjaciół Moskali". Wiersz ten równa - w uczuciu i hołdzie - najbliższych poecie przedstawicieli walczącego i cierpiącego narodu rosyjskiego z ofiarami spośród pol­skich spiskowców. Tak wy­punktowany zamysł zdawał się być prawdomównym w stosunku do Mickiewicza i ważnym ze względu na pod­jętejuż wcześniej starania Ministerstwa Kultury i Sztu­ki oraz prowadzone rozmowy w Moskwie, sugerujące wy­stawienie przez jedną ze scen moskiewskich - na naj­bliższym festiwalu dramatur­gii polskiej - właśnie "Dzia­dów drezdeńskich". Minister­stwo Kultury i Sztuki ofic­jalnie zaproponowało stronie radzieckiej pismem z dnia 7 sierpnia 1967 r. Kazimierza Dejmka na reżysera tego dzieła.

Dejmek zrealizował jednak­że w Teatrze Narodowym koncepcję odmienną od tej, jaką szkicowaliśmy w jednej na ten temat rozmowie przed rokiem, koncepcję zde­cydowanie własną, z tym - co należy pamiętać - że wy­bitny udział w pracach Dejmaka ma myśl i wyobraźnia Andrzeja Stopki.

Premiera Dejmkowskich "Dziadów" wyszła 25 listopa­da 1967 r. Stanowiła niespo­dziankę artystyczną w tru­dzie Dejmka zmagania się z repertuarem romantycznym, do dwukrotnych w ciągu dwóch lat niepowodzeniach z dwoma samodzielnymi wersjami "Kordiana". "Dziady" Dejmka i Stopki zafascyno­wały teatralną stylistyką za­czerpniętą z doznań estetycz­nych wyobraźni polskiego lu­du.

Przedstawieniu wywołujące­mu żywe wzruszenia zabrakło jednak dyscypliny intelektualnej nieodzownej przy dra­macie politycznym, dramacie postaw moralnych. Nieodzownej w najwyższym stopniu przy budowaniu przez reży­sera jasnej struktury myśli z takiego materiału jaki przy­noszą "Dziady", gdzie frag­menty spiętrzonych treści nie są ze sobą w pełni spójne. Dejmek borykając się zapewne z okiełznaniem i ujedno­liceniem, z wkomponowaniem w swój model narodowoludowej stylistyki teatru - rozwichrzonej poetyki Mickiewi­cza, nie zwrócił należytej baczności na konieczność wy­ważenia najwyższych napięć w społeczno-politycznym poemacie i w robocie teatru, stad nie użył właściwych kla­mer i zwieńczeń architektoniki.

Inscenizator, dążąc do uhistorycznienia akcji, posługuje się - włożoną w usta Guślarza - dedykacją wstępną III części, poświęconą Sobolewskiemu, Daszkiewiczowi, Kołakowskiemu, "spółczuciom spółwieźniom, spółwygnańcom", ale omija drugie ogni­wo klamry otwierającej i zamykającej poemat - dedy­kację "Do Przyjaciół Moska­li", którzy mają "obywatel­stwa prawo" w marzeniach poety i w rewolucyjnym jego, w imieniu Polaków i Rosjan, gniewie na cara, co wyrazić winien teatr. W przeciwnym razie może być, nawet niezasłużenie, pomówiony o skłon­ności nacjonalistyczne przy realizacji uniwersalistycznego dzieła.

U Mickiewicza bohaterem "Dziadów drezdeńskich" jest zbiorowość. W Teatrze Naro­dowym np. scena więzienna została zubożona o całą re­wolucyjną postawę młodych spiskowców. Scena Salonu Warszawskiego nie posiadała tej zjadliwości pamfletu, jaką miała kulminując swym roz­wiązaniem i wypracowaniem u Leona Schillera, który po­stawę młodvch demokratów i belwederczyków z Piotrem Wysockim na czele wzmac­niał melodia "Warszawianki" i blaskiem pożarnych łun na obłokach. U Dejmka i Stopki najpotężniejsza w odbiorze estetycznych wrażeń teatral­nych jest rozbudowana poza tekstem scena Księdza Pio­tra. Wiadomo z relacji zaku­lisowych, że inscenizatora za­dręczała obecność tego katolickiego wizjonera w drama­cie politycznym. Że go nawet na jakiś czas w ogóle wyrzu­cił z partytury teatralnej. Później przywrócił; i oto w snosób paradoksalny te sekwencje przedstawienia w ro­bocie inscenizatorów stały się najpiękniejsze, w sensie ści­śle artystowskim. U Dejmka "Dziady" kończyło - po roz­pierzchnięciu się balu u Se­natora - wejście z mroku w głębi, w smudze upiornego światła, skutego ciężkimi kajdanami Konrada, który nie­my kroczył wprost ku wi­downi pod wtór zaśpiewu niewidzialnego chóru obrzę­dowego, błagającego o boskie zmiłowanie. Ten grottgerowski symbolizm, znowu w sposób niezamierzony przez re­alizatora, mógł nabrać znaczenia jakby nosiciela spraw przez historię rzekomo nie załatwionych.

Nie moja tu rola dawanie pełnej analizy przedstawie­nia, eksponowanie wartości, ale i wykazywanie przeoczeń oraz dość niezrozumiałych błędów. Celem tych przykładów jest unaocznienie dlaczego przedstawienie Dejmka z miejsca zaniepokoiło i wzburzyło część widowni.

Odraczając poważną i szcze­gółową dyskusję publiczną z teatrem na temat jego insce­nizacji, przekazano Dejmkowi kilkakrotnie informację o za­strzeżeniach politycznych do jego koncepcji całości i po­szczególnych rozwiązań reży­serskich. Nie było mowy, bo być nie mogło - o zrewido­waniu czy adaptacji tekstu Mickiewicza. Nie nakazywa­no Dejmkowi żadnych kon­kretnych zmian. Podkreślam: dyskutowano tylko z nim na temat jego inscenizacji. Dejmek po miesiącu sam uznał niektóre krytyczne uwagi za słuszne, inne odrzucił. Usunął wówczas Konrada w kajda­nach w scenie finałowej, do­konał drobnych retuszów w usytuowaniu niektórych po­staci na scenie.

Ministerstwo Kultury i Sztuki poleciło Teatrowi Na­rodowemu ograniczenie od 1 stycznia br. eksploatacji "Dziadów" do jednego przed­stawienia w tygodniu i wstrzymanie się od szerszego upowszechniania tak kontro­wersyjnego spektaklu, upo­wszechniania zwłaszcza wśród młodzieży szkolnej. Teatr do­stosował się do tych życzeń. Kazimierz Dejmek oddawał swą osobę jako dyrektora teatru do dyspozycji kierow­nictwa Ministerstwa Kultury i Sztuki; jego propozycja re­zygnacji nie została przyjęta.

Dejmek jest twórcą trud­nym i opornym. Może to i do­brze. Dejmek sam, po dłuż­szej rozwadze i wyciągnięciu wniosków ze społecznej oce­ny, poddaje rewizji swe kon­cepcje. Potwierdzają to fakty. Mamy w jego dorobku po dwie na własnych decyzjach oparte, wersje inscenizacyjne "Żywotu Józefa", "Historyji o chwalebnym Zmartwych­wstaniu", "Nocy Listopado­wej", "Kordiana". Liczyliśmy, liczył tak poważny odłam wi­dzów, że tak samo będzie z "Dziadami" po wielostron­nych w spokojnej atmosferze prowadzonych na ten temat rozważaniach.

PRZYCZYNY DECYZJI

Taka jest prawda o spra­wie Dejmkowskich "Dziadów". W jej ostatecznym, korzyst­nym dla artysty i społecznej funkcji teatru, a więc ko­rzystnym i dla szerokiego wi­dza rozwiązaniu - stanęły na przeszkodzie demonstracje i ekscesy grupy ludzi złej woli, którzy w określonych, sobie wiadomych celach, nadużyli przedstawień "Dziadów" w Teatrze Narodowym. Później­sze wypadki i poza gmachem Teatru wykazały, że akcja była wykorzystana i podsyca­na przez nieprzyjazne nam ośrodki.

Już na premierze i pierw­szych przedstawieniach, usiło­wały pewne jednostki de­monstracyjnymi oklaskami w czasie akcji jakby wyrwać z kontekstu poszczególne wer­sety tekstu Mickiewicza i na­dać im odmienne aktualne znaczenie w sensie opozycyj­nym. Do ludzi z teatru skie­rowywano apele, aby się trzy­mali dzielnie, gdy będą za Mickiewicza prześladowani. Dejmka miała podtrzymać na duchu nawet koresponden­cja od Wojciecha Bogusław­skiego. Gdy w dniach 8 i 12 grudnia z powodu ostrego za­palenia krtani u Gustawa Holoubka dyrekcja Teatru odwołała spektakle "Dziadów", została zasypana tele­fonami "prostującymi" infor­mację, bo i tak przecież wszyscy wiedzą, iż "Dziady" są zakazane przez władze. Te fakty stwierdził na zebraniu Komisji Programowej SPATiF w dniu 25 lutego br. dyrek­tor Meller z Teatru Narodo­wego.

Z głębokim niepokojem i przygnębieniem kierownictwo i aktorzy Teatru Narodowego obserwowali nasilanie się de­monstracji politycznych w czasie akcji przedstawień. Nieomylny słuch aktorski wyławiał ich i podgotowanie i natężenie, nawet powtarza­jące się usytuowanie źródeł demonstracji na sali. Z całym uznaniem dla ogółu publicz­ności zaznaczyć należy jej spokojną postawę, choć bywało, a o to szło niewątpliwie demonstrantom, że zdezorien­towane grupki publiczności w dobrej wierze podejmowały oklaski. Gdy nasilenie i notoryczność demonstracji prze­kroczyła zdecydowanie usta­lone porządkiem publicznym granice, co utrudniało twór­czą pracę aktorów i przyjmo­wanie przedstawienia w ka­tegoriach estetycznych, Mini­sterstwo Kultury i Sztuki, którego bezpośredniemu nad­zorowi podlega statutowo Teatr Narodowy, podjęło dnia 16 stycznia br .decyzję o zdjęciu z afisza przedstawień "Dzia­dów" z dniem 1 lutego, po wygraniu, spektakli sprzedanych. Skoro przedstawienia "Dziadów" stały się pretek­stem do opozycyjnych demon­stracji nieodpowiedzialnych ludzi, postanowiono usunąć ten pretekst, aby przede wszystkim wielkość Mickie­wicza nie była nadużywana. Intencją decyzji o przerwa­niu przedstawień "Dziadów" była również chęć ustrzeże­nia Teatru Narodowego i inscenizatora przed zamienie­niem nie wykrystalizowanego politycznie przedstawienia "Dziadów" na sztandarowy, jakże łatwy, chwyt opozycji. Szło też - jak wspomniałem - o zabezpieczenie Teatrowi Narodowemu wewnętrznego i publicznego spokoju dla żmudnej, twórczej pracy, któ­ra wymaga wewnętrznej rów­nowagi psychicznej.

Wypadki z 30 stycznia br. skomplikowały sytuację, prze­sunęły sprawę administracyj­nych posunięć resortu kultu­ry i sztuki na płaszczyznę de­cyzji szerszych, politycznych. Te same wypadki odsunęły też na termin późniejszy rze­czową dykusję nad Dejmkowskimi "Dziadami" i ich trwałą w repertuarze Teatru, przez reżysera skorygowaną wersję.

Dla każdego, zdrowo my­ślącego obserwatora naszego życia kulturalnego, jest rze­czą oczywistą, że wina za zdjęcie "Dziadów" z afisza teatralnego w Warszawie jest przede wszystkim po stronie tej części widowni, która przychodząc nawet kilkakrot­nie na spektakl, w sposób nieodpowiedzialny dała upust swoim nastrojom i opozycyj­nej postawie wobec naszej rzeczywistości. Działania de­monstrantów wykorzystane przez wrogie nam ośrodki wywołały lawinę wydarzeń, naruszających normy społecz­nego i politycznego życia we­wnętrznego, co w trudnym czasie poważnej i dramatycz­nej sytuacji międzynarodo­wej było na rękę tylko na­szym nieprzyjaciołom.

Pozwolę sobie wyrazić głę­bokie przekonanie, że dzisiej­sza tu poważna, rzeczowa, podstawowe aspekty tzw. sprawy Dejcnkowskich "Dzia­dów" w Teatrze Narodowym rozważająca dyskusja, pomo­że w wyjaśnieniu zagadnie­nia, da materiał do dalszych rozważań na temat właściwe­go wykorzystania w teatrach narodowego bogactwa litera­tury romantycznej, będzie sprzyjać uspokojeniu opinii publicznej i powrotowi "Dzia­dów" na scenę Teatru Naro­dowego. Bo tylko w atmo­sferze spokoju, powagi, wol­nej od histerii i demagogii, można kształtować twórczość teatru, służącego najwyższym celom socjalizmu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji