Artykuły

Norwidowska maskarada

POŻEGNANIEM Wilama Horzycy z teatrem jest insce­nizacja tekstów Norwida. Umiłowanemu poecie poświę­cił Horzyca wiele godzin roz­myślań. Miarą twórczego wy­siłku zmarłego niedawno ar­tysty są trudności, jakie na­stręcza "fantazja dramatyczna". "Za kulisami", zawiła, enigmatyczna w swej metaforycznej wieloznaczności, a w dodatku zachowana w stanie okaleczonym. Bez mała sto lat czekała Warszawa na pie­rwszą inscenizację tego utwo­ru, tak wyraźnie związanego z miastem młodości poety.

Prawdopodobnie w salach re­dutowych Teatru Narodowego od­bywa się owa maskarada, w którą Norwid wplótł "Tyrteja", dra­mat w stylu antycznym, wkom­ponowany w tekst współczesny na wzór szekspirowskiego. W ostatnich latach ożywiły się badania nad twór­czością dramatyczną Norwida. Po­jawiły się nowe rozprawy i ko­mentarze, zmierzające do uści­ślenia faktów biograficznych, ko­lejności powstawania utworów oraz ich związków z tłem histo­rycznym.

Cenne przyczynki na ten temat zawdzięczamy J. W. Gomulickiemu. Starał się on odczytać w "Za kulisami" odbicie doświadczeń sa­mego poety oraz obrazu życia warszawskiego na przełomie lat 1864 i 1865. Wyniki bardziej szcze­gółowych badań przyniesie nie­wątpliwie zapowiedziana obszer­niejsza praca tego oautora. Na razie tylko zasygnalizował tak istotne dla zrozumienia utworu sprawy, jak stosunek Norwida do powstania styczniowego i jego projekty organizacyjno-propagandowe, odrzucone przez kierow­nicze władze powstańcze oraz losy Norwidowskiego "Aktora", który mimo starań poety nie dostał się na scenę, gdyż uznano go za dra­mat nieudany. W świetle tych fak­tów można by dojrzeć w "Za ku­lisami" nie pozbawiony gorzkiej ironii komentarz Norwida do oso­bistych porażek. Sądzę, że internrptacja tego złożonego utworu ściśle opara o faky biograficzne i analizę tła historycznego mogła­by usunąć sporo niejasności, wzmocnić satyryczny sens drama­tu, ukonkretnić niektóre partie tekstu, który zresztą nie odznacza się wybitnymi walorami teatral­nymi. Jest bardziej wypowiedzią publicystyczną, czy powiastką fi­lozoficzną, niż dramatem. W tym tkwi zapewne przyczyna, że ut­wór ten nie znalazł się dotych­czas w repertuarze żadnej ze scen Warszawy ani Krakowa, choć w obu tych ośrodkach teatralnych nie brakowało inscenizatorów roz­miłowanych w wielkiej poezji dramatycznej.

WILAM HORZYCA opracował dla programu spektaklu ob­szerny esej, dzieląc się z widzem swymi refleksjami na temat "Za kulisami" i starając się uprzy­stępnić treść tego utworu. Są to głęboko przemyślane rozważania filozoficzno-społeczne. Horzyca akcentuje w swej analizie treściowej przeciwstawienie fałszu i obłudy świata maskaradowego prawdzie i szczerości uczuć, jakie reprezen­tują postacie "Tyrteja", w któ­rych widzi budujący przykład "uprawy człowieczeństwa". Lecz bez oparcia o konkretną sytuację hi­storyczną wywód wydaje się za­wieszony w próżni, zbyt może spekulatywny. Zresztą nie sądzę, by jakiekolwiek zabiegi insce­nizacyjne czy komentatorskie mo­gły zdobyć dla tego utworu szer­szą publiczność. Widz gubi się w gąszczu Norwidowskiego tekstu, wyławiając w nim jedynie pięknie brzmiące partie liryczne o porywającym rytmie i wielkiej sile emocjonalnej.

Horzyca nie zdążył poprowa­dzić przedstawienia do premie­ry. Rysuje się ono jako pomy­ślany z rozmachem szkic wido­wiska monumentalnego. Jest to zamysł inscenizacyjny dużej mia­ry, owoc bogatej wyobraźni. Po­mysłowo powiązał Horzyca dwie warstwy dramatu, zręcznie wta­piając "Tyrteja" w szopkowe sceny balu maskowego.

Wybitnym walorem przedsta­wienia jest oprawa scenograficz­na. JADWIGA PRZERADZKA i ALEKSANDER JĘDRZEJEWSKI: stworzyli dla scen maskarado­wych piękną kolorystycznie wiz­ję redutowych sal jakby inspiro­waną przez fantazję malarską impresjonisty. Urzeka poetyckim polotem dekoracja do "Tyrteja", łącząca elementy stylu klasyczne­go z lekkością i lapidarnością sztuki nowoczesnej. Udane są tak że kostiumy, znakomicie zhar­monizowane z tłem. Stroje po­staci alegorycznych wyrażają trafnie ironiczny i satyryczny uś­miech Norwida, który swoistym humorem zaprawia tekst nastro­jony na wysoki ton poetyckiego patosu.

Po "Wyzwoleniu" i "Księciu Homburgu" jest to trzecie z ko­lei przedstawienie w Teatrze Na­rodowym, w którym opracowa­nie inscenizacyjne i oprawa pla­styczna niewspółmiernie przera­stają wykonanie aktorskie. Wszystkie te spektakle, realizowane pod kierunkiem Horzycy, silniej przemawiają jako pięknie skom­ponowane serie obrazów, wywo­łujące przecie wszystkim wraże­nia wizualne, niż jako dramaty, absorbujące widza przeżyciami postaci. Jest jednak parę interesujących ujęć aktorskich. Ewa BONACKA jako Lia nasuwa su­gestywne skojarzenia z postacią pani Kalergis. Jest urodziwą ko­bietą i wielką damą, królującą w salonach. Melodyjnie brzmi w jej ustach tekst poetycki. Partię Quidama gra inteligentnie i sub­telnie TADEUSZ WOŹNIAK, wy­razistą sylwetkę Gluckschnella Stwarza TADEUSZ BARTOSIK, Wodza - KAZIMIERZ WICHNIARZ. Rolę Sofistoffa potrakto­wał MICHAŁ PLUCIŃSKI raczej powierzchownie i zdawkowo. MIECZYSŁAW MILECKI zdoby­wał się w niektórych scenach na silne efekty dramatyczne, w ca­łości jednak było w tej postaci za mało zaangażowania emocjo­nalnego. Z obsady "Tyrteja" największe zastrzeżenia budzi ZDZI­SŁAW SALABURSKI w czołowej roli. Tyrlej jako omal że amant z gładką buzią, lekko tylko uty­kający na jedną nogę? Przecież ten poeta był, człowiekiem wy­jątkowo szpetnym i rażąco ułomnym, co ma w dramacie nie­małe znaczenie. To dopiero za­sługa żarliwie i wiernie kochać takiego Tyrteja! MAŁGORZATA LORENTOWICZ jednostajna i nudna w środkach ekspresji nie po­trafiła przejąć mnie losem Eginei. Z zawiłego tekstu tylko kil­ku aktoirów zdołało wykrzesać iskierki życia.

Znacznie więcej było go w przedstawieniu "Miłości czystej u kąpieli morskich", króciutkiej komedii zagranej na początek wieczoru, w tym żarcie scenicz­nym, wykpiwającym konwencjo­nalne atrybuty romantycznej mi­łości, jest coś z atmosfery Mussetowskiego "przysłowia". Z iro­nicznym uśmiechem wprowadza poeta na scenę cztery postaci, przeżywające kłopoty miłosne. W porównaniu z "Za kulisami" ut­wór ten jest znacznie bardziej teatralny, jak zresztą wszystkie późne komedie Norwida. Z polotem wyreżyserował Horzyca tę czarującą drobnostkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji