Artykuły

Festiwalowe dylematy

Kraków aspiruje do miana polskiej i europejskiej stolicy kultury. Władze miasta zapewniają, że w najbliższym czasie zmieni się nasza strategia promocyjna - krakowska oferta ma być skierowana nie do Anglików upijających się na wieczorach kawalerskich, ale do turysty bardziej wyrafinowanego - pisze Joanna Weryńska w Polsce Gazecie Krakowskiej.

Nie wiadomo jednak, czy nasi spece od promocji utrafią w gusta miłośników teatru. W Krakowie brakuje bowiem wydarzenia świadczącego o wysokiej pozycji miasta na mapie artystycznej, czyli międzynarodowego festiwalu teatralnego. Poważna impreza miałaby szansę przyciągnąć pod Wawel wykształconego turystę, który jest w stanie zapłacić dużo, ale i dużo wymaga.

Teraz kulturalny Europejczyk, zamiast do naszego miasta, woli się wybrać do francuskiego Awinionu czy szkockiego Edynburga, gdzie czekana niego teatralna oferta z najwyższej półki. Te i inne miasta europejskie już od wielu miesięcy planują tegoroczny letni sezon artystyczny, między innymi dzięki temu potrafią zadbać o interesujący program wydarzeń. Do Awinionu od wielu lat przyjeżdża śmietanka twórców.

Nawet najbardziej wymagający widz znajdzie tam wszystkie formy teatru, od dramatycznego po pantomimę. Podobnie jest w Edynburgu. Tymczasem w Krakowie w wakacje jest w teatrach martwy sezon - to prawdziwy kulturalny wstyd dla miasta.

A przecież przed laty reżyserowi Józefowi Opalskiemu udało się zorganizować Miesiąc Kultury Europejskiej czy Festiwal Mrożka - imprezy o wysokiej międzynarodowej randze, które przyciągnęły do naszego miasta znanych zagranicznych twórców teatralnych. Dlaczego teraz nie ma pod Wawelem miejsca na podobne wydarzenia? - Kraków, który uważa się za miasto teatralne, jest dziwny. Co prawda sporo się dzieje, ale są to drobne, mało istotne imprezy. Zawsze uważałem, że lepiej zorganizować trzy konkretne festiwale o międzynarodowej renomie niż wiele byle jakich - twierdzi Opalski.

Przyczyną takiego stanu rzeczy jest jak zwykle brak funduszy. - Trudno myśleć o organizacji poważnego festiwalu, kiedy nie ma na to środków, solidnej sali teatralnej i odpowiedniej struktury organizacyjnej - wyjaśnia Opalski, który obecnie pracuje nad festiwalem "Dedykacje", mającym jednak mniejszy rozmach niż poprzednie imprezy.

Krakowscy urzędnicy całkowicie bagatelizują problem. Stanisław Dziedzic,dyrektor magistrackiego Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego, przyznaje, że w najbliższym czasie żadne imprezy tego typu nie są planowane. Jak twierdzi, wydarzeń teatralnych w Krakowie jest dostatecznie dużo. - Mamy"Reminiscencje"",Dedykacje", "Noc Teatrów" - wymienia Dziedzic.

Jednak daty tych imprez nie przypadają na najgorętsze turystycznie miesiące, czyli lipiec i sierpień. - Nie interesuje nas konkretny okres, ale cały rok. Kreujemy nową jakość krakowskiego życia teatralnego. Zmieniło się na przykład oblicze "Reminiscencji", które stają się imprezą międzynarodowej rangi. Zresztą w lecie mamy Festiwal Teatrów Ulicznych. To zupełnie wystarczy - oświadcza Stanisław Dziedzic.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji