Artykuły

Perwersyjny teatr Geneta

"Balkon" w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Tomasz Mościcki w Dzienniku - dodatku Kultura.

Spektakl w Teatrze im. Jaracza to inscenizacja odważna, ale i bluźniercza. I nic w tym złego. "Bluźnierstwo bywa czasami wyrazem najgłębszej wiary" (Jean Genet).

"Balkon" Jeana Geneta jest z pozoru wielką obyczajową prowokacją. W czasach, gdy powstawał, wizja szalejącej rewolucji niszczącej dosłownie wszystko była obrazoburcza, ale i... prorocza. To właśnie pokazała Agata Du-da-Gracz w swojej nowej, znakomitej inscenizacji.

To proroctwo Geneta ziszcza się na naszych oczach -ale w szczególny sposób. Nie ma rewolucji, nie ma rewolucjonistów wyrzynających w pień każdego, kto nie z nimi. A i tak stary porządek rozpada się na naszych oczach przy akompaniamencie agresywnej muzyki pop, klikających komputerowych klawiatur, zakwestionowania wszystkich obowiązujących dotychczas hierarchii. Widzowie, wchodząc do sali Sceny Kameralnej Teatru im. Jaracza w Łodzi, czują, że dzieje się z nimi coś dziwnego. Jakby ziemia usuwała im się spod stóp. Świszczą pociski, wybuchają bomby. Słychać fragmenty wiersza Baczyńskiego, cytat z narodowego hymnu... Pewien porządek świata odchodzi do przeszłości. Kończy się epoka.

Łódzki "Balkon" Agaty Dudy-Gracz intryguje od początku do samego końca. I chociaż jest to przedstawienie bez wątpienia drastyczne, to jednak nie odpycha. Perwersyjne jazdy żałosnego Generała (Marek Kałużyński) w podkoszulku i kalesonach dosiadającego dziwki udającej klacz (świetna Matylda Paszczenko) czy chyba najlepsza z tych wszystkich scen - sekwencja z dziwką grającą złodziejkę - zapadają po prostu w pamięć. Pozornie wydaje się, że w Teatrze Jaracza przekroczono normy tego, co wypada. Tak jednak nie jest. Ten drastyczny obraz ma w sobie wielkie teatralne piękno - choćby nawet i smak tego scenicznego dania nie odpowiadał każdemu podniebieniu.

Burdel w sztuce Jeana Geneta jest miejscem i perwersyjnym, i śmiesznym. Pracownice w przesadnym makijażu, z nienaturalnie powiększonymi szminką ustami przypominają raczej clownów, swoje powaby prezentują, zadzierając po prostacku spódniczki, jedna z dziwek powłóczy nogą... Jedyną luksusową damą jest androgyniczna Carmen (znakomity, w wystudiowany sposób zniewieściały Mariusz Witkowski). W tym zdegradowanym świecie nawet bajzel spsial, jest miejscem równie tandetnym jak cały świat wokół niego.

Sama właścicielka burdelu Irma (w tej roli Milena Lisiecka) to chyba najlepsza rola przedstawienia. Burdelmama wygląda z początku raczej na nobliwą panią niż na władczynię interesu z panienkami. Stopniowo odsłania jednak swoją prawdziwą naturę z całą biologicznością i bezwstydem, aby w finale przedstawienia stanąć jako nowa królowa - rozczochrana, w zmiętej halce. Łódzki "Balkon" imponuje zestrojeniem stylu grania wszystkich aktorów, o co ostatnio w teatrze przecież nie tak łatwo.

To chyba najdojrzalszy spektakl Agaty Dudy-Gracz. Znów - jak to u niej - bardzo wyrafinowany plastycznie i jednocześnie bardzo oszczędny. "Prze(d)stawienie" warszawskiego Teatru Studio sprzed prawie dwóch lat czy wyreżyserowany przez Dudę-Gracz "Galgenberg" w krakowskiej Miniaturze mogły imponować tą plastyczną wyobraźnią - jednak górowała ona nad samą zawartością tych przedstawień. Tym razem Duda-Gracz osiągnęła idealną równowagę pomiędzy treścią i formą. To realizacja bardzo odważna, gorzka, czasem bardzo śmieszna - ale i bluźniercza I nic w tym złego. Bluźnierstwo bywa wyrazem najgłębszej wiary.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji