Artykuły

Kuszenie Jerzego Treli

"Wielkie kazanie księdza Bernarda" w reż. Krzysztofa Jasińskiego z Teatru STU w Krakowie na Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Przedstawienie Teatru STU, które zainaugurowało tegoroczne "Interpretacje", odwołuje się do wielu tropów i tradycji kulturowych, które w konsekwencji ukształtowały nas - współczesnych Europejczyków.

Spektakl, w którym obcujemy tylko ze słowem i aktorem, to dziś zjawisko prawie w teatrze nieistniejące. Wielu z nas - ogłuszonych kakofonią scenicznych dźwięków i efektów - przestało nawet pamiętać, że teatr z istoty swojej nie jest kopią życia, lecz życia metaforą... Boję się, że rośnie nam pokolenie żądające od teatru wyłącznie błyskotek w tempie teledysków i takich środków wyrazu, przy których nie trzeba myśleć. A oglądając "Rozmowy z diabłem. Wielkie kazania księdza Bernarda" Leszka Kołakowskiego w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, słuchać i myśleć trzeba uważnie.

Do średniowiecznej formy literackiego moralitetu, do barokowego teatru śmierci, do romantycznej idei przemiany człowieka. Do odwiecznego wreszcie problemu walki Dobra i Zła, obecnego nie tylko w religii chrześcijańskiej i nie tylko w dawnych wiekach... Wszystko to Krzysztof Jasiński scala w pełne ekspresji tytułowe kazanie, które w istocie nie jest kazaniem, lecz spowiedzią grzesznika szukającego usprawiedliwienia własnych występków. A jednocześnie wielkim kuszeniem, bo przecież motywem przewodnim ognistej perory tego Diabła-Niediabła są słowa: "Najlepszym sposobem na pokonanie pokusy jest jej ulec".

Spektakl Teatru STU jest spektaklem jednego aktora - Jerzego Treli. Widziałam wiele kreacji tego artysty, także w przedstawieniach Konrada Swinarskiego, nigdy jednak nie byłam z jego talentem tak wyjątkowo sam na sam, jak w tym przypadku.

Rola prowadzona jest mistrzowsko, na wszystkich możliwych tonach emocji i nastrojów. Ksiądz Bernard prawi wedle wszelkich zasad klasycznej retoryki, dawkując napięcie i fenomenalnie operując pauzą, a potem nagle, w sekundzie potrafi wyjść ze skóry Savonaroli i okazać zwykłą ludzką twarz. Nawet gdy jest już Diabłem, przewrotnym i znającym swoją moc, a przecież dziwnie zmęczonym.

I jeszcze jedno, by pozostać w tonacji przedstawienia: spraw, Panie Boże, żeby pokolenie młodych aktorów mówiło ze sceny tak, jak Jerzy Trela, który potrafi stać tyłem, mówić szeptem, a w ostatnim rzędzie słychać... każdy przecinek!

We wtorek w programie: "Othello" w reżyserii Macieja Sobocińskiego, przedstawienie zrealizowane w krakowskim Teatrze Bagatela im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji