Artykuły

Odszedł wielki aktor

Trzy lata temu spotkałam pana Gustawa w Teatrze Śląskim, na kolejnej edycji festiwalu Interpretacje. Siedział na pustej już widowni, po mistrzowskim przedstawieniu "Króla Edypa" w swojej reżyserii. Zapytałam, jak znajduje teatr, w którym rozpoczęła się jego wielka kariera. - Dobrze, że nie wymienili schodów na zapleczu - roześmiał się w odpowiedzi - jakaś pamiątka po nas musi przecież zostać - pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.

Wczoraj zmarł Gustaw Holoubek i... wciąż trudno w to uwierzyć, choć wiedzieliśmy, że od lat toczy go choroba i w oczach traci siły.

Trzy lata temu spotkałam pana Gustawa w Teatrze Śląskim, na kolejnej edycji festiwalu Interpretacje. Siedział na pustej już widowni, po mistrzowskim przedstawieniu "Króla Edypa" w swojej reżyserii. Zapytałam, jak znajduje teatr, w którym rozpoczęła się jego wielka kariera. - Dobrze, że nie wymienili schodów na zapleczu - roześmiał się w odpowiedzi - jakaś pamiątka po nas musi przecież zostać.

To cały Holoubek - na scenie wybitny artysta, w życiu prywatnym dowcipny, ciepły i miły człowiek, którego nie opuszczała pogoda ducha w najcięższych nawet chwilach. W dodatku niebywale skromny; nigdy nie chwalił się swoją ogromną wiedzą, choć uwielbiał długie rozmowy na artystyczne i polityczne tematy. Żelaznym punktem w jego codziennym harmonogramie, prawie do śmierci, była wizyta w warszawskiej kawiarni "Czytelnika", gdzie przez półwiecze przetrwał stolik zwany stolikiem "Holoubka i Konwickiego". Do gospodarzy dosiadali się pisarze, reżyserzy, aktorzy, naukowcy, by w niespiesznej dyskusji pogadać o sztuce, życiu i przyjemnościach

Do Katowic, a właściwie do Śląska, miał pan Gustaw bardzo dużo niekłamanego sentymentu. Na deskach Teatru Śląskiego zabłysnął jako aktor, wśród kolegów jako dusza towarzystwa, gotowa do zabawy o każdej porze dnia i nocy. Jego żartobliwe credo brzmiało: "Nałóg to rzecz ludzka, prawdziwy aktor powinien mu się czasem poddać. Bo co zrobi, jak będzie musiał zagrać nałogowca? I to wiarygodnie?!"

Propozycja angażu w Warszawie była oczywistym wyróżnieniem, ale Gustaw Holoubek się do stołecznego szczęścia nie spieszył. Ze Śląska wygnała go dopiero ciężka choroba płuc, którą dramatycznie zaktywizowało zanieczyszczone powietrze. Poważna operacja pozostawiła ślady na całe życie; on udawał, że wcale nie miała miejsca - na przykład palił papierosy nawet w sędziwym już wieku.

Do Teatru Śląskiego przyjechał Gustaw Holoubek w 1949 roku, mając zaledwie 26 lat, a za sobą udział w kampanii wrześniowej, niemiecką niewolę i pracę w gazowni, w której zatrudnił się po wyjściu z obozu jenieckiego. Okupacyjne kółko recytatorskie uznał za znak Opatrzności i wskazówkę na resztę życia. Po wyzwoleniu skończył w rodzinnym Krakowie Studio Dramatyczne, a po krótkim pobycie na scenach tego miasta uległ namowom swego pedagoga Władysława Woźnika - którego uważał za duchowego mistrza i najmądrzejszego nauczyciela - i przyjechał wraz z nim do Katowic.

Po latach wspominał, że były to czasy niezwykle sprzyjające artystom, choć przecież trudne organizacyjnie i finansowo. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w Katowicach zatrzymał się wtedy pociąg, którym ze Lwowa przyjechali nie tylko aktorzy tamtejszej sceny polskiej, ale także wyposażenie techniczne, a nawet dekoracje. Głód polskiego teatru wśród widzów był zaś ogromny. Zespół pracował dosłownie w pocie czoła, odwiedzając z każdą premierą prawie czterdzieści miejscowości! Grali w przypadkowych salach, za marne pieniądze, ale przy takich oklaskach, że nie zwracali uwagi na koszmarne warunki. Gustaw Holoubek w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" wspominał nie tak dawno: "Napędzał nas entuzjazm i nieprzeparta chęć odreagowania wojennej traumy. Chcieliśmy żyć, grać, edukować, czy ja wiem co jeszcze... Nigdy potem nie zaznałem tak silnego przekonania, że stając na scenie, wykonuję misję. Wtedy zrozumiałem też, że teatr jest przede wszystkim sztuką słowa."

Grał dużo, kochała go publiczność, wychwalali recenzenci. I choć Gustaw Holoubek był przed biologiczną trzydziestką, największe sukcesy święcił, grając postacie... starców, a przynajmniej mężczyzn w słusznym wieku. Do najlepszych ról z tamtego okresu należą: Pierczychin w "Mieszczanach" Maksyma Gorkiego (katowicki debiut), Łatka w "Dożywociu" Aleksandra Fredry i Jan Kazimierz w "Mazepie" Juliusza Słowackiego. Olejny portret aktora w tej właśnie roli, w pięknym kostiumie i zabójczej peruce z długimi lokami do dziś pozostaje w Teatrze Śląskim. Skądinąd wiadomo, że Cudny Gucio, jak go wtedy nazywano, miał wielkie wzięcie u płci pięknej. Magnetyczny głos i uwodzicielskie spojrzenie działały na kobiety jak uderzenie pioruna...

W Katowicach Gustaw Holoubek sprawdzał się nie tylko jako aktor, ale także reżyser. Pierwsze dramaty samodzielnie przez niego zrealizowane to "Nora" Henryka Ibsena i "Fantazy" Słowackiego; w obydwu kreował również role aktorskie. A w latach 1954-1956 pełnił funkcję dyrektora artystycznego katowickiej sceny.

Szybko został wykładowcą Studia Dramatycznego, które przez kilka lat działało przy Teatrze Śląskim. Był niewiele straszy od swoich podopiecznych, ale znakomita większość z nich wspomina, że choć był fantastycznym kolegą, to życiowo wydawał się daleko dojrzalszy. Doświadczenia wojenne i choroba nie odebrały mu pogody ducha i fantazji, nauczyły natomiast dystansu; tak do sukcesu, jak do klęski.

Owo Studio Dramatyczne to była niezwykła instytucja, której absolwenci od czterdziestu lat trzymają ze sobą sztamę - zawodową i prywatną. Dość powiedzieć, że gdy Bernard Krawczyk, Jan Klemens i Wincenty Grabarczyk (absolwenci tej szkoły) obchodzili swoje jubileusze pracy twórczej, Gustaw Holoubek pospieszył z opieką twórczą nad inscenizacją "Dozorcy" Harolda Pintera, którą wystawili wspólnymi siłami. Wincenty Grabarczyk mówi, że na "Gucia można było liczyć jak na Zawiszę, bo łączył nas ten szczególny rodzaj zażyłości, w którym nie ma sekretów i zawiści, choć jest szacunek dla wysiłku młodszych kolegów".

Po przeprowadzce do Warszawy sława Holoubka zaczęła rosnąć błyskawicznie. Wkrótce stał się jednym z najsłynniejszych polskich artystów. Zagrał kilkadziesiąt wielkich ról scenicznych - z Gustawem-Konradem w "Dziadach" na czele - i ponad sześćdziesiąt postaci filmowych, stał się niebywale popularny i rozpoznawalny. Był aktorem, reżyserem i pedagogiem, a jako długoletni dyrektor Teatru Dramatycznego stworzył z niego jedną z najlepszych scen w Polsce. Potrafił zagrać dosłownie każdą rolę, od postaci z dramatu antycznego po współczesnego alkoholika, zawsze pozostał jednak artystą jedynym i niepowtarzalnym.

Gustaw Holoubek był zaprzysiężonym wyznawcą urody i prostoty słowa, które uważał (niezmiennie od pół-wiecza) za najważniejszy element scenicznego świata. Zna-komity artysta nie wielbił teatru opartego na szalonym eksperymencie, dosłowności i brutalności, co deklarował publicznie, ale nie przekreślał w teatrze żadnego nurtu twórczości. Ze stoickim spokojem proponował tylko własne widzenie teatru - ściszonego i poważnego, w którym prawdziwa tragedia nie wymaga sztucznych ogni, lecz głębokiej prawdy w głosie i geście aktora. Katowiccy przyjaciele artysty wspominają, że Holoubek zawsze reprezentował taką postawę wobec sztuki. Miał swój własny pogląd, nie oznaczało to jednak, że zamykał się na to, co nowe i znaczące w dramaturgii. To on, będąc szefem artystycznym katowickiej sceny, zaprosił przecież do Teatru Śląskiego Tadeusza Kantora.

Zapytałam go kiedyś, czy pamięta moment, gdy zaczął być "legendą polskiego teatru". Odpowiedział bez zwykłej u niego wesołości: - Ja nie jestem, nie będę i nie chcę być legendą; to zbyt krępujące. Ale chciałbym dożyć czasów, gdy teatr znów zacznie być magią, a słowo mówione ze sceny będzie miało sens i siłę.

Gustaw Holoubek zmarł w wieku 85 lat. Był nie tylko wielkim artystą, był bardzo mądrym człowiekiem.

Na zdjęciu: Gustaw Holoubek podczas spotkania "Jubileuszowe powroty", Teatr Śląski, Katowice, 16 stycznia 2007 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji