Artykuły

W zaświatach jak u nas

"Pakujemy manatki" w reż. Iwony Kempy z Teatru im. Horzycy w Toruniu na X Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

Iwona Kempa ma wielki talent i wrażliwość, dzięki której w jej spektaklach nie ma miejsca na puste ozdobniki i brutalną dosłowność. Reżyserka po raz trzeci startuje w "Interpretacjach" i po raz trzeci zadziwia umiejętnością mądrego - i bardzo pięknego teatralnie - opowiadania o życiu. Jest coś wyjątkowego w jej scenicznym charakterze pisma; mało który artysta potrafi dziś mówić o zwykłych przypadkach zwykłych ludzi z tak silnym nurtem podskórnej refleksji. Dla Iwony Kempy teatr jest poetyckim uogólnieniem i grą znaków, a nie wykombinowaną ekstrawagancją.

Jej artystyczną dojrzałość potwierdził prezentowany w tegorocznym konkursie spektakl "Pakujemy manatki. Komedia na osiem pogrzebów" Hanocha Levina. Łatwo wyobrazić sobie ten tekst, przeniesiony na scenę "od kropki do kropki". Ot, przeciętna sztuka o mieszkańcach prowincjonalnego miasteczka, w którym nikt nie jest ze swego losu zadowolony, więc młodsi uciekają w świat, a starzy umierają ze zgryzoty i niespełnienia. U Iwony Kempy, która nie rezygnuje z realizmu narracji, ten mały światek urasta jednak do metafory ludzkiego życia. Skądś przychodzimy, gdzieś odchodzimy i nie wiemy nawet, jak krótki będzie czas, który spędzimy wśród bliskich ludzi. Śmierć, zdaje się mówić reżyserka, jest nam pisana tak czy owak, ale w życiu warto skosztować każdego doznania. Tak samo ważna jest radość z powrotu syna, jak rozpacz po jego śmierci. Nawet upokorzenie łagodnego Garbuska przez butną bratową ma swoją wagę, bo skoro odczuwamy ból, to znaczy, że żyjemy. Śmierć niczego zresztą nie kończy; finałowe spotkanie zmarłych z ich żyjącymi krewnymi nie jest smutne. Rzecz w tym, że ci, co odeszli, nas widzą, a my ich nie. Może dlatego, że tak rzadko ich wspominamy?...

Metafizyka? Czysta, przejmująca, bez cienia nachalności, poza akcją i dialogami. Znakomity zespół toruńskiego Teatru im. W. Horzycy tworzy ponad dwadzieścia postaci... pierwszoplanowych. Prawdziwa gra zespołowa, rzadka w polskim teatrze. To przedstawienie jest jak muzyczny utwór - ma doskonały rytm, wyznaczany falowaniem nastroju. Śmiech miesza się z żałobą, zwątpienie z nadzieją. Tytułowe pogrzeby nie wytrącają mieszkańców z rytmu codzienności, bo przecież pogrzeb to najbardziej pewne wydarzenie w ludzkim życiu. Piękny, mądry teatr.

Życie dopisało spektaklowi smutną pointę. Spektakl prezentowany był w dniu, w którym powaliła nas wiadomość o śmierci Gustawa Holoubka, przez osiem lat związanego z Teatrem Śląskim. Publiczność oddała szacunek zmarłemu mistrzowi minutą ciszy, a wzruszony Kazimierz Kutz pożegnał wielkiego artystę i swojego przyjaciela przejmującym zdaniem: "Gustawie, wciąż jesteś między nami. To przedstawienie na pewno ci się spodoba".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji