Artykuły

Katowice. Nie ma śladu po Aleksandrze Śląskiej

Urodziła się i mieszkała przy ul. Poniatowskiego. Była wielką aktorką, ale w mieście nie ma dziś po niej śladu.

Na studiach aktorskich w Krakowie była jedyną osobą ze Śląska. Koledzy mówili o niej: "ta ze Śląska". Jeden z profesorów zauważył: "Wąsik! Z takim nazwiskiem to ty kariery nie zrobisz. Znajdź sobie lepsze".

Studentka posłuchała go. Z Aleksandry Wąsik stała się Aleksandrą Śląską. - To pokazuje jej przywiązanie do tej ziemi. Z racji przybranego nazwiska była też naszym ambasadorem w Warszawie - mówi Witold Naturski, radny sejmiku i krewny Aleksandry Śląskiej. Babcia Naturskiego była siostrą aktorki.

Aleksandra Śląska [na zdjęciu] urodziła się 4 listopada 1925 r. w Katowicach. Jej rodzina mieszkała w kamienicy przy ul. Poniatowskiego 34. Ojciec aktorki Edmund Wąsik był wybitnym działaczem narodowym - uczestniczył w III powstaniu śląskim, był posłem na Sejm RP.

- Z Olą Wąsikówną chodziłem do jednej klasy. Była ruchliwa, piegowata, mistrzyni w jeździe na hulajnodze. Byłem bardzo dumny, kiedy obserwowałem, jaką ta osóbka robi oszałamiającą karierę - wspomina Andrzej Rożanowicz, znawca dziejów Katowic.

Na scenie Śląska błyszczała. Grała z największymi indywidualnościami sceny polskiej: Juliuszem Osterwą, Ludwikiem Solskim, Aleksandrem Zelwerowiczem. Z Krakowa przeniosła się do Warszawy, gdzie występowała w teatrze Ateneum. Zagrała w wielu polskich filmach: "Ostatnim etapie" Wandy Jakubowskiej, "Pasażerce" Andrzeja Munka, "Królowej Bonie" Janusza Majewskiego. W 1975 roku została nagrodzona Złotym Ekranem. Zmarła 18 września 1989 roku.

- Katowice mogą się pochwalić trójką wielkich aktorów. Cybulski i Kobiela mają tu swoje ulice. I choć w Ligocie jest ul. Śląska, to z Aleksandrą nie ma ona nic wspólnego - mówi Naturski.

Wtóruje mu Rożanowicz: - Szkoda, że Katowice nie chcą się chwalić tak genialną postacią. Przy jej rodzinnym domu nie ma nawet pamiątkowej tabliczki. To przecież niewielki koszt, a ludzie, przechodząc, wiedzieliby, gdzie aktorka mieszkała - uważa.

Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu, podkreśla, że inicjatywa leży po stronie środowisk twórczych. - Miasto jest otwarte na propozycje, ale to sami mieszkańcy muszą pokazać, że czegoś chcą, czegoś im brakuje. W Katowicach działają przecież środowiska filmowe. Dziwi więc fakt, że twórcy nigdy nie wnioskowali o uhonorowanie tej postaci - mówi rzecznik.

Jeśli środowiska twórcze wystąpią z pomysłem uhonorowania Śląskiej, ostatnie słowo i tak będą mieli radni. Zapytaliśmy więc przedstawicieli komisji kultury rady miejskiej, czy lubią Aleksandrę Śląską.

Piotr Pietrasz: - Tę aktorkę? W sensie ogólnym na pewno tak. Nie przypominam sobie żadnej konkretnej roli. Zaraz, zaraz... Przecież ona grała w serialu "Królowa Bona"! Nie wiedziałem, że ona jest z Katowic. Być może to dobry pomysł, żeby nagłośnić sprawę. Nawet przegląd filmowy można by zrobić. W końcu mamy tu kina i instytucje filmowe, które mogłyby się tym zająć.

Stanisław Włoch: - Tak, lubię i cenię. Moja mama ją kiedyś poznała. Byłem nawet na przedstawieniu, w którym Śląska grała. Mieszkała przy Poniatowskiego? Nie wiedziałem. Nie była tak popularna jak Zbyszek Cybulski, bo to była aktorka innego typu. Dobrze byłoby nazwać jakąś ulicę jej imieniem.

Piotr Hyla: - A dlaczego miałbym nie lubić? Każdy wie, że to wybitna aktorka. Wybitna i koniec. Była z Katowic? Nie wiedziałem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji