Artykuły

Warszawa. Jutro prapremiera "Upiora" w Romie

Realizacja "Upiora w operze" Andrew Lloyda Webbera to spełnienie największego marzenia w moim życiu - przyznaje szef Teatru Muzycznego Roma Wojciech Kępczyński. To także jubileuszowa premiera z okazji 10-lecia jego dyrekcji.

- Jeden z najsłynniejszych spektakli na świecie oparty jest na powieści Gastona Leroux i uznany za musical wszech czasów - świadczą o tym choćby liczby - ocenił autor przekładu libretta Daniel Wyszogrodzki. W styczniu 2006 roku odbyło się 7486. wystawienie na Broadwayu tego spektaklu, co pobiło rekord należący wcześniej do "Kotów". Musical zdobył ponad 50 znaczących nagród teatralnych. Obejrzało go do tej pory ok. 60 milionów osób na całym świecie.

- "Upiór w operze" to trzy godziny porywającej muzyki, najpiękniejsze arie musicalowe w historii oraz sceny zbiorowe na miarę największych twórców operowych doby romantyzmu - mówi Wojciech Kępczyński.

Ten musical w Romie to kolejna - po "Kotach" - tzw. non replica production, czyli oryginalna inscenizacja w reżyserii Kępczyńskiego. Andrew Lloyd Webber objął osobistym patronatem polską premierę spektaklu - zaakceptował m.in. zespół realizatorów, wykonawców głównych ról, makietę scenografii i projekty kostiumów. Do przesłuchań przystąpiło ponad 300 tancerzy i wokalistów (do głównej roli Christine zgłosiło się prawie 100 kandydatek!).

Premiera w sobotę o godz. 18 (wolnych miejsc już nie ma). Roma przyjmuje rezerwacje na najbliższe wolne terminy. Warto iść, bo w roli Upiora wystąpią dobrze znani widzom Romy Damian Aleksander i Łukasz Zagrobelny. W rolę Christine Daae wcielą się Paulina Janczak, Kaja Mianowana i Edyta Krzemień. A Raoula De Chagny zagrają Marcin Mroziński i Łukasz Talik.

Przy warszawskiej produkcji historii o pięknej i bestii pracowało 500 osób, w tym 100 przy dekoracjach, które przywiozło 13 tirów. Żyrandol, który spadnie w trakcie spektaklu, waży 250 kg. Na kostiumy zużyto 1300 mkw. materiału, a 700 mkw. na uszycie kurtyny. Wszystko wskazuje na to, że widzowie będą zauroczeni baśniową dekoracją Pawła Dobrzyckiego i kostiumami Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka. Uzupełnieniem scenografii będą projekcje filmowe, zaś cały przód sceny przypominać ma operę paryską. Ani Wojciech Kępczyński, ani Paweł Dangel, szef głównego sponsora, nie chcieli zdradzić kosztów realizacji. Przyznali jednak, że jest to z pewnością najdroższy musical w Polsce.

***

Warto wiedzieć

"Upiór w operze" to jeden z największych sukcesów Andrew Lloyda Webbera. Najwybitniejszy kompozytor musicalowy drugiej połowy XX wieku swymi utworami ("Jesus Christ Superstar", "Evita", "Koty" czy "Starlight Express") zrewolucjonizował gatunek. Dzięki Webberowi musical przestał unikać problemów współczesności, otworzył się na rock, a jego inspiracją - tak jak np. w "Kotach" - stała się poezja najwyższych lotów.

W "Upiorze w operze", którego prapremiera odbyła się w 1986 roku, Webber wrócił jednak do klasycznych reguł. Autorzy libretta Charles Hart i Richard Stilgoe wykorzystali powieść Gastona Leroux z 1911 roku o mężczyźnie z oszpeconą twarzą żyjącym w podziemiach Opery Paryskiej. Sięgało po nią chętnie kino, powstało kilkanaście ekranizacji tego nie najwybitniejszego tekstu, a niema wersja z 1925 roku przeszła do historii. Jest też inny musical na ten sam temat ("Phantom" amerykańskiej spółki Maury Yeston/Arthur Kopit).

Patetyczna muzyka Webbera tym razem nie ma cech przebojowych, ale "Phantom of the Opera" to trzeci najbardziej popularny musical w dziejach: w Londynie doszedł do 7000 spektakli, zagrano go ok. 70 tys. razy w 20 krajach. Doczekał się też wersji filmowej, którą w 2004 roku zrealizował Joel Schumacher. Nie zdobyła ona takiej sławy jak sceniczny oryginał.

j.m.

***

Damian Aleksander specjalnie dla WIR

Wiele osób, także moich znajomych, którzy mają świetny głos, brało udział w castingu na tę rolę, więc bardzo obawiałem się konkurencji. Powiedzieć, że zagranie postaci Upiora w tym musicalu to marzenie wielu artystów, jest oczywiście banałem. Ale to prawda. To jedna z ciekawszych postaci nie tylko wokalnie, ale i dramaturgicznie. Traktuję ją jako prezent od losu na dziewiąty sezon spędzony w Romie. Główny bohater ma pewną mroczną tajemnicę, a jednocześnie jest prawdziwym człowiekiem renesansu. Czuje się skrzywdzony, tęskni do ludzi, ale też potrafi być okrutny.

Tu trzeba operować nie tylko dużą skalą wokalną, ale dość płynnie przechodzić od śpiewu klasycznego aż po rockowy. W niektórych scenach Upiór pojawia się tylko jako głos. Trzeba więc nauczyć się malować głosem. Ponieważ realizatorzy zgodzili się na pewne odstępstwa od oryginału, w naszym spektaklu po raz pierwszy w historii tego musicalu Upiór będzie tańczył.

Łukasz Zagrobelny specjalnie dla WIR

Jest to tak dobrze napisana rola, że dla wokalisty wykonywanie jej to czysta przyjemność. W niektórych partiach przemycam trochę rockowego brzmienia, co dodaje samej postaci pewnej drapieżności. Najwięcej pracy musiałem włożyć w sceny dramatyczne. Sporo wysiłku kosztowały mnie też lekcje szermierki. Ostatnie tygodnie były dla mnie szczególnie wyczerpujące, bo musiałem dzielić czas na próby do musicalu, "Taniec z gwiazdami" oraz własne recitale. Wiem, że o tę rolę zabiegało wielu wokalistów. Były emocje, bo odpadli nawet ci, którzy uchodzili początkowo za faworytów. Ostatecznego wyboru dokonał sam Andrew Lloyd Webber. Mam wrażenie, że dobierał nas nie po warunkach. Reżyserowi Wojciechowi Kępczyńskiemu zależało, by stworzyć piękną opowieść o miłości, namiętności, a przede wszystkim o tolerancji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji