Artykuły

Jestem świadoma

- Odniosłaś wielki sukces, dystansując ponad sto kandydatek do roli Christine. Twój sukces jest potrójny, bo wybrał ciebie sam kompozytor Andrew Lloyd Webber i zaśpiewałaś trzy pierwsze premiery. Jak psychicznie zniosłaś swoje pierwsze w 17-letnim życiu sukcesy? - o rolę Christine w musicalu "Upiór w operze" w Teatrze Muzycznym Roma w Warszawie pyta Paulinę Janczak, Gohdan Gadomski z Tygodnika Angora.

Odniosłaś wielki sukces, dystansując ponad sto kandydatek do roli Christine. Twój sukces jest potrójny, bo wybrał ciebie sam kompozytor Andrew Lloyd Webber i zaśpiewałaś trzy pierwsze premiery. Jak psychicznie zniosłaś swoje pierwsze w 17-letnim życiu sukcesy?

- To dla mnie wielkie szczęście, że mogłam dostać tak wielką szansę. Uważam, że nie zasługuję na tyle, bo mam świadomość, jak dużo muszę się jeszcze nauczyć. To, co dzieje się wokół mnie, odbieram z niedowierzaniem, jeszcze nie wiem, co się dzieje, czasami myślę, że to jest sen. Jestem bardzo szczęśliwa, źe mogę pracować w Romie i śpiewać dla ludzi.

Jakie trudności wokalno-aktorskie niesie ze sobą rola Christine?

- Christine przechodzi na oczach widzów przemianę, dojrzewa coraz bardziej i moim zadaniem jest to pokazać widzom. Najpierw trzeba samemu w to uwierzyć i samemu przejść przez wszystkie etapy, co stanowi największą trudność. Wokalnie było kilka trudnych momentów, np. w pierwszym akcie w scenie podziemnego labiryntu duet z Upiorem. Jest on napisany w dużej rozległości skali głosu, wszystko musi być dobrze podparte, w dobrym miejscu, bo powietrze szybko się kończy, a jednocześnie należy uważać, żeby nie zniszczyć głosu.

Jakiej skali sięga twój głos?

- Jak mówi moja mama, od dźwięków poniżej oktawy razkreślnej do "g" trzykreślnego. Wtedy przy takiej skali można swobodnie śpiewać partię Christine.

Śpiewasz również dźwięki piersiowe?

- Tak, schodzę do "a" małego, a potem wchodzę na "e" trzykreślne. Mama na naszych lekcjach uświadomiła mi, jaka jest moja skala i możliwości dźwięku i jak wiele mam jeszcze do zrobienia.

Kto pomógł ci pokonać te i inne trudności wokalne?

- Wokalnie najbardziej moja mama, która do tej pory bardzo mi pomaga. Mama nauczyła mnie techniki śpiewu, prawidłowego oddechu i wydobycia dźwięku. W Warszawie pracowała ze mną Ewa Iżykowska, śpiewaczka operowa i pedagog Akademii Muzycznej. Jej uwagi były dla mnie bardzo cenne. Dzięki nim było mi łatwiej śpiewać i wczuć się w rolę. Pomagał mi również mój partner Damian Aleksander i oczywiście wspaniały reżyser i człowiek Wojciech Kępczyński. Muzycznie kontrolował to wszystko Maciej Pawłowski.

Masz zaledwie 17 lat. Czy jesteś całkowicie świadoma tego wszystkiego, co robisz na scenie?

- W pewnym stopniu jestem świadoma, chociaż wiele muszę się jeszcze nauczyć w kwestii aktorstwa.

W przyszłości zamierzasz być zawodową śpiewaczką musicalową, może operową?

- Cały czas rozważam, czy zająć się śpiewem musicalowym, czy może operowym. Myślałam do tej pory o jazzowym śpiewaniu i o anglistyce, która od zawsze była moją pasją. Teraz jestem na rozdrożu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji