Kraków. Weltschek pokazuje radnym teatr od kuchni
W odpowiedzi na projekt krakowskich radnych, by obciąć 25 procent dotacji dla instytucji kultury, Adolf Weltschek [na zdjęciu], dyrektor Groteski, zaprosił członków komisji kultury do prowadzonego przez siebie teatru, by zobaczyli funkcjonowanie instytucji "od kuchni". Przedstawił im też szczegółowy kosztorys instytucji.
- Postanowiliśmy zapoznać radnych z budżetem przeznaczonym na działalność teatru, z którego ponad 75 procent rzekomo przejadamy. Tylko że owe 75 procent to koszty utrzymania instytucji. W tym czynsz, bo gmach nie jest naszą własnością, a samo sprzątanie teatru to kwota ponad 20 tys. zł - tłumaczy Weltschek.
Radni zasugerowali mu, że może zatrudnia za dużo personelu sprzątającego.
- Czy pięć osób sprzątających czteropiętrowy budynek o powierzchni 2100 m2 to dużo? A trzeba wziąć pod uwagę fakt, że do teatru przychodzą duże grupy dzieciaków, którym wszystko może się przytrafić - mówi Weltschek.
- Z funduszy, zdaniem radnych niepotrzebnych, wypłacamy pensje aktorom i organizujemy występy artystów grających u nas gościnnie - dodaje dyrektor teatru.
Mimo tego radna Małgorzata Jantos podtrzymuje swój pomysł obcięcia instytucjom kultury dotychczasowych funduszy, bo - jak twierdzi - nie chodzi tu o obcięcie, ale wydzielenie. Pieniądze byłyby zwracane instytucjom przy realizacji jakiegoś nowego projektu.
- W ten sposób chcemy skłonić je do większej aktywności. Tak człowiek jak i instytucja, która musi o coś walczyć, jest bardziej aktywna - wyjaśnia.
Na radnej wrażenia nie zrobił też fakt, że Grotesce akurat braku aktywności zarzucić nie można. Od 2000 roku zagrano w nim 2940 spektakli, które obejrzało ponad 698 tys. widzów. To daje 420 widowisk rocznie. Dołożyć do tego trzeba jeszcze działanie sceny dla dorosłych oraz Wielką Paradę Smoków. Powstaje więc pytanie, jakiej formy aktywności teatrowi jeszcze brak?
Na pewno brak mu pomieszczenia do składowania materiałów wykorzystywanych podczas przedstawień, które upychane są w każdej wolnej przestrzeni obiektu. Brak pracowni krawieckich z prawdziwego zdarzenia i wielu innych potrzebnych rzeczy. Te braki radni łatwo mogli dostrzec w czasie wycieczki po teatrze.
