Artykuły

Zelżenie i uniesienie

Ksiądz proboszcz Wiesław Niewęgłowski, opiekun artystów, kończył akurat kazanie, był w ostatnim akapicie, już zmierzał do ostatniej kropki, gdy zapalona świeca spadła z ołtarza na Zbawiciela i stało się nieszczęście. Msza, na której to się działo, była zamówiona przez Magdalenę Zawadzką, wdowę po Gustawie Holoubku, w intencji zmarłego męża. O spokój jego zawadiackiej duszy. Msza nie doszła do skutku - pisze Kazimierz Kutz w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Od kiedy przeciętni obywatele naszego kraju (ci, których nie stać na wyprawy w Alpy) święta bożonarodzeniowe i wielkanocne spędzają przed telewizorami, skazani bywają na wnikliwsze przyglądanie się rodzimej i globalnej rzeczywistości, a w nagrodę otrzymują dawkę poznawania, dzięki czemu mogą łatwiej konstatować wiele przemian w ludzkich obyczajach.

Dziś wykształciuchy swoje potrzeby "trzymania palca na pulsie rzeczywistości" wiążą ze stacją TVN24, która zadomowiła się w naszych domach bardziej niż przed wojną kanarki w szopienickich familokach. Mało się też już słyszy w niedzielne południe transmisji z mszy kościelnej, którą za PRL-u puszczało się demonstracyjnie głośno. Kiedyś wiosną (z okazji realizacji filmu) wjechałem w wieś u stóp Lanckorony i kiedy wysiadłem z samochodu, doznałem szoku. Z wszystkich pootwieranych okien domostw płynęła msza z kościoła św. Krzyża z Warszawy: powstała gigantyczna stereofonia pośród bieli wywapnionych chat, kwitnących jabłonią sadów, słonecznego bezwietrza, zapachów ziół i kwiatów; nie było ani jednego człowieka, ani ludzkiego dźwięku - świat nieskończenie dojmujący w kosmicznej harmonii prosił o łaskawość. Stałem w środku wsi z moimi współpracownikami; patrzyliśmy i słuchaliśmy tej uwznioślonej rzeczywistości, jakby nas przyniosło w sam środek cudu. To był cud, bo nawet pies nie zaszczekał, tylko roje żółtych motyli szybowały ku nam lanckorońskim stromym stokiem, a potem krążyły wokół naszych (ledwo wytrzeźwiałych) głów.

Zachodzące zmiany w Polsce są często zaskakujące, choćby te dotyczące śmierci ludzi starych, które wnikliwie unaocznił mój sąsiad z tej szpalty, Michał Smolorz. Rzeczywiście, godziwe umieranie w rodzinnym gronie stało się rzadkością. A słynny proces o "skóry" w łódzkim pogotowiu, czyli handel zgonami, ukazał nam oblicze rzeczywistości, która dawniej nie była do pomyślenia. W konkurencyjnej walce o sprzedaż trumien nawet śmierć stała się biznesem. A teraz nastał nowy, iście barbarzyński obyczaj, czy jak to nazwać, deponowania starych rodziców w prywatnych domach opiekuńczych, rozsianych w setkach po kraju, przeważnie bez zezwoleń i słabo kontrolowanych, które nasuwają skojarzenia z miejscami odosobnienia szczególnie żałosnymi, jakimi są ogrody zoologiczne.

Dzieje się jakiś antychrześcijański proces, w którym z jednej strony liczy się dni do rekordowo krótkiej beatyfikacji Jana Pawła II, a dopuszcza się do nagminnego i zimnego okrucieństwa wobec ludzi starych. Zresztą z umierania papieża zrobiono także widowisko bliższe torturze niż akt szacunku dla człowieka. W moim wieku refleksja nad śmiercią jest upoważniona; z wolna patrzę na nią z oczekiwaniem podobnym do narodzin i nie cieszy mnie schamienie w traktowaniu czyjejś śmierci. Przedzgonna starość jest przeważnie bezradnością i prosi się, aby traktować ją bardziej po ludzku. Stary człowiek w dzisiejszym świecie staje się podobny do zużytego garnka, który zasługuje na to, aby wrzucić go najpóźniej w czwartek do kontenera ze śmieciami, bo w piątek przyjeżdżają śmieciarze.

Gustaw Holoubek dzięki swojej żonie umierał jak człowiek, miał niepowtarzalny pogrzeb, choć z niespodzianką, która do dziś zatacza swoje tajemnicze kręgi. Byłem w kościele św. Boromeusza na Powązkach. Z pożegnalnego kazania ks. Wiesława Niewęgłowskiego, opiekuna środowisk twórczych, dowiedziałem się, że na trzy miesiące przed śmiercią Gustaw przyjął ostatni sakrament. Leżał wtedy w szpitalu i zapadał w coraz dłuższe śpiączki. Kiedy lekarze orzekli, że koniec jest bliski, Magda wezwała księdza do ostatniej posługi.

Kiedy Gustaw ocknął się na chwilę, przyjął ostatni sakrament. I, jak powiada ksiądz w pożegnalnym kazaniu, po ostatniej posłudze w Gustawa wstąpiły nowe siły, wstał i poszedł do domu. Nie wiem, ile czasu minęło od ostatnich namaszczeń a jego wyjściem ze szpitala, ale musiało upłynąć kilka, a może dni kilkanaście, ale ksiądz jakby dawał do zrozumienia, że stał się cud. Kiedy Gustaw pojawił się przy naszym stoliku w Czytelniku, nie wspomniał o szpitalnych wydarzeniach. A może je przed nami ukrył. Gwoli prawdy powiedzieć trzeba, że Gustaw nie był gorliwym katolikiem, a jako oświeceniowy liberał o Kościele (zwłaszcza w polskim wydaniu) nie miał najlepszego zdania.

To, co teraz napiszę, zabrzmi dziwnie i metafizyczność tej opowiastki należy przypisać na moje konto. W drugi dzień świąt na pl. Teatralnym w Warszawie, w kościele środowisk twórczych pod wezwaniem św. Andrzeja, podczas mszy, mniej więcej o 10.15, wybuchł pożar. W bocznej kaplicy na figurę leżącego Chrystusa spadła z ołtarza zapalona świeczka i wznieciła płomień. Wprawdzie szkody nie są wielkie, nikomu z wiernych nic się nie stało, ale świątynia jest bardzo okopcona i musi podać się generalnej renowacji. Ksiądz proboszcz Wiesław Niewęgłowski, opiekun artystów, kończył akurat kazanie, był w ostatnim akapicie, już zmierzał do ostatniej kropki, gdy zapalona świeca spadła z ołtarza na Zbawiciela i stało się nieszczęście. Msza, na której to się działo, była zamówiona przez Magdalenę Zawadzką, wdowę po Gustawie Holoubku, w intencji zmarłego męża. O spokój jego zawadiackiej duszy. Msza nie doszła do skutku.

Gdy dziś rano relacjonowałem to wydarzenie mojej starszej córce i młodszemu synowi, było słychać jak przez nasz dom przelewa się strumień wody. Jakby mijał nas górski potok. Zerwali się z miejsc, obiegli wszystkie pomieszczenia, ale wszędzie było sucho.

Są chwile, w których rzeczywistość ujawnia swoje wyższe piętra. I staje się wzniosła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji