Artykuły

Pisarz czy kompozytor?

"Aurora" w reż. Rainera Lewandowskiego w Teatrze Wielkim w Poznaniu - premiera na VIII Festiwalu Hoffmannowskim. Pisze Andrzej Chylewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Tegoroczny VIII Festiwal Hoffmannowski, prezentujący swój program w dniach od 5 do 27 kwietnia za sprawą Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, rozpoczął się premierą powstałej w 1812 opery "Aurora" z librettem Franza von Holbeina.

Opera ta nie została wykonana za życia Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmanna, a nawet przez jakiś czas uważana była za zaginioną. Odnaleziona na początku XX wieku, grana w różnych wersjach w Wurzburgu, Berlinie i niemieckim Bytomiu, dopiero po wojnie doczekała się prezentacji w Bambergu, kolebce promocji twórczości Hoffmanna. Poznańska placówka operowa daje pełną wersję sceniczną "Aurory". W efekcie nasz spektakl uświetni uroczystości związane z 200-leciem przybycia E. T. A. Hoffmanna do Bambergu w tamtejszym Teatrze jego imienia. W planach są przedstawienia w innych miastach niemieckich.

Wystawienie kolejnej po "Undine" (choć według powstania wcześniejszej o 2 lata) opery Hoffmanna w naszym teatrze operowym, uważanej za pierwszą niemiecką operę romantyczną, wznawia, choć nie rozstrzyga dyskusji na temat większego znaczenia Hoffmanna jako pisarza czy kompozytora. Poznański spektakl w reżyserii Rainera Lewandowskiego, ze scenografią Uwe Oelkersa i pod kierownictwem muzycznym Macieja Wielocha, jest spektaklem zrobionym sprawnie, dobrze osadzonym tempowo i wykonawczo. Dominujące w twórczości Hoffmanna splecenie realizmu życiowego z mitycznym światem zdominowanym przez obsesję miłości wyidealizowanej, a nie możliwej do osiągnięcia, znajduje sprytne rozwiązanie reżyserskie w postaci dwóch światów, dwóch narracji scenicznych (w roli Hoffmanna i jego miłości Julii Mark bardzo dobrze sprawdza się młody duet Barbara Gutajówna i Bartłomiej Szczeszek).

A jednak "Aurora" jako całość nie wciąga, nie zaprząta uwagi, nuży ciągnącymi się bez końca i bez mniejszych czy większych kulminacji dramatycznych wynurzeniami o problemach miłosnych. Bardzo szybko okazuje się, że muzyka Hoffmanna, wielkiego miłośnika Mozarta, jest tylko naśladownictwem, echem wielkiego klasyka, bez jego temperamentu i geniuszu. W ten sposób przygotowany wielkim wysiłkiem i pracą spektakl nabiera jedynie ważkości dokumentu historycznego, z pewnością atrakcyjniejszego dla odbiorcy niemieckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji