Artykuły

Lublin. Wystawa zdjęć z "Sarmacji"

Wystawa fotografii Iwony Burdzanowskiej, towarzysząca premierze w Lublinie sztuki "Sarmacja" Pawła Huelle, pokazuje spektakl, który widziała jedynie autorka zdjęć.

Nikogo nie trzeba przekonywać, że fotografia teatralna jest zajęciem tylko dla tych, którzy się w teatrze (a pewnie i aktorach lub aktorkach, a także reżyserach) kochają. Wymaga bowiem zrozumienia zawodu aktora, jak i specyfiki oraz aury teatru. Teatr nie produkuje przedmiotów, jakie można postawić na placu, stoliku lub biurku albo trzymać w wiadrze. Produkt teatralny w postaci spektaklu rodzi się miesiącami, niekiedy latami, a istnieje tylko przez krótką chwilę, składając się przy tym z bardzo złożonej materii nieredukowanej jedynie do fizycznej obecności aktora. Aktor (i tekst, o ile jest) są generatorami bogatej sfery kontekstów emocjonalnych i kulturowych, uwarunkowanych indywidualnymi przeżyciami tegoż konkretnego aktora, jak też historią, porą księżyca i Bóg jeden wie, czym jeszcze, co więcej - kontekstami zazwyczaj wieloznacznych, nie zawsze poddających się werbalizacji. I to stanowi o naturze i sile działania teatru. Odbiór spektaklu to wejście w interakcje tych kontekstów, poddanie się ich grze, ale i dopowiadanie własnych interpretacji.

To wszystko fotograf teatralny musi widzieć obiektywem swojego aparatu, z jednej strony rejestrując i dokumentując, a z drugiej także kreując obraz teatru, spektaklu, aktora itd. Bo po spektaklu pozostaną tylko fotografie.

Iwona Burdzanowska, która od lat wielu fotografuje spektakle w Teatrze im. Juliusza Osterwy, przygotowała w galerii "Gazety Wyborczej" wystawę poświęconą najnowszej premierze - "Sarmacji" Pawła Huelle w reżyserii Krzysztofa Babickiego. Nie ma obawy, te fotografie nie zastępują samego przedstawienia jako kopie jego scen, bo zdają relację z innego, autonomicznego spektaklu, który oglądała tylko ona sama - i nikt inni, ani żaden aktor, ani też twórcy "Sarmacji". Ten spektakl odbywał się symultanicznie w wielu miejscach, na sali prób i na scenie głównej, w pracowniach teatralnych, także w Gdańsku, gdzie autorzy "Sarmacji", pisarz i reżyser, dyskutowali o sztuce. Wystawa pokazuje, jak rodzi się teatr. Jest podglądaniem prób i tego, co wokół nich się dzieje, ale podglądaniem z pasją i miłością, ze zrozumieniem, także z wielką dozą humoru - a z drugiej strony - skupienia. To znakomite kadry, świetnie skomponowane, autentyczne i prawdziwe.

Nie ma na tej wystawie fotografii aktorów w kostiumach. Bo wszystko dopiero się stawało, a spektakl, jaki fotografowała Burdzanowska, jeszcze kostiumów nie widział.

Portrety Sarmatów prawdziwych

Kostiumy zaś, dokładniej - ich historyczne pierwowzory, można oglądać na innej wystawie - w galerii Wirydarz, gdzie Piotr Zieliński ściągnął z muzeum w Tarnowie wyjątkową kolekcję portretów sarmackich. Cóż tak nie poruszy wyobraźni, jak portret szlachciury bez ucha niemalże jak z wiersza ks. Baki "Uwaga zabawnym czy zatrudnionym chmielem głowom": "Tyś bez wierszów dosyć sławny/ Z oczu, z mordy opój jawny/ A z brzucha - bez ucha/ Baryła otyła/ ( ) Oczy mokre jako bańki/ Nic nie widzą, jeno szklanki"...

Fotografie w galerii w "Gazecie Wyborczej" (Krakowskie Przedmieście 21) oglądać można codziennie w godz. 10-17, "Portret sarmacki" w galerii Wirydarz (Narutowicza 8) w godz. 11-16 (w niedziele w godz. 11-14).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji