Artykuły

Widz musi się zaśmiać

- Byłoby świetnie, gdyby w koprodukcji poznańsko-bamberskiej powstała opera o życiu E.T.A. Hoffmanna - mówi Rainer Lewandowski, niemiecki reżyser, gość zakończonego w niedzielę 8. Festiwalu Hoffmannowskiego organizowanego przez Teatr Wielki w Poznaniu.

Imprezę zainaugurowała premiera "Aurory" E.T.A. Hoffmanna. Jej reżyserem był Niemiec, dyrektor Teatru w Bambergu Rainer Lewandowski [na zdjęciu]. Mieliśmy okazję spytać go o wrażenia po premierze, o stosunki Hoffmanna z Poznaniem oraz przyszłość festiwalu.

Martyna Pietras: Na początku chciałabym spytać, czy ma pan polskie korzenie?

Rainer Lewandowski: Moi rodzice pochodzą z Dolnego Śląska, okolic Wrocławia. Mama z Bolesławca. Podczas wojny rodzice przebywali na terenie Polski. Później musieli wyjechać. Poznali się w Hanowerze i tak to się zaczęło.

Czy polska kultura jest panu bliska?

- Przez długi czas miałem z nią do czynienia. W teatrze w Hanowerze organizowaliśmy wymianę kulturalną z poznańskim Teatrem Nowym. Odwiedzaliśmy ich w ramach gościnnych występów. Po raz pierwszy widziałem Poznań 25 lat temu, ale dopiero od kilku lat przyjeżdżamy tu regularnie. Wiele rzeczy się w tym czasie zmieniło.

E.T.A. Hoffmann jako młody prawnik przyjechał do Poznania. Tu zakochał się w Polce - Marii Tekli Michalinie Rohrer-Trzcińskiej, którą niebawem poślubił. Poznański epizod życia Hoffmanna został późnej zapomniany. Czy przypominanie tej relacji jest istotne?

- Te stosunki nie zostały zapomniane. W każdej biografii Hoffmanna istnieją zapiski na temat jego pobytu w Polsce. Wiadomo, że jego żona pochodziła z Poznania. Stosunek pomiędzy Hoffmannem a jego żoną był dość specyficzny. Michalina prawdopodobnie mówiła po niemiecku bardzo mało. Wiadomo jedynie, że prowadziła samotne monologi po polsku, żeby nie zapomnieć języka. Generalnie, ich związek przeżył wiele ciężkich sytuacji, choć trwał aż do śmierci Hoffmanna. Michalina była w sumie dłużej samotna niż zamężna. Dożyła wieku ponad 70 lat.

A jakie były stosunki pomiędzy Hoffmannem a Polakami, którzy mieszkali w Poznaniu?

- Hoffmann osiadł tu jako Niemiec i pracował w pruskim urzędzie. Dostał posadę w zarządzie sądu jako asesor sądowy Sądu Kameralnego. W 1806 r., kiedy Napoleon pokonał Prusy, Hoffmanna zwolniono ze służby i wysiedlono jak wszystkich innych Niemców. Nie wiadomo, co by było, gdyby tu został. Hoffmann zboczył z polskich kolei życia i musiał szukać miejsca, w którym mógłby zarabiać na chleb. Nie udało mu się to w Berlinie. Jego opowieści, które tam powstały, nie cieszyły się zainteresowaniem publiczności. I na całe szczęście dostał posadę dyrektora teatru w Bambergu. Nie został tam zbyt długo, ponieważ nie był w dobrych stosunkach z pracownikami teatru. Dlatego musiał zacząć pisać muzykę, by na siebie zarabiać. Ale narodziny Hoffmanna jako artysty dokonały się w Polsce.

Istnieją różne idee, które legły u podstaw Festiwalu. Jedną z nich jest próba szukania pozytywnych kontaktów pomiędzy niemieckimi i polskimi artystami. Myśli pan, że zestawianie tych dwóch kultur jest istotne?

- Kultura w ogóle - teatr, opera i inne sztuki przedstawiające - posługuje się środkami przekazu, które są uniwersalne. Kultura jest niejako ambasadą sztuki. Oferuje przekaz zrozumiały dla każdego. W przypadku opery przekaz jest łatwiejszy. Opera nie jest zależna tylko od języka, podobnie jak teatr. Obraz niekoniecznie musi być zależny od języka. Wiele da się zrozumieć np. z gry aktorów. Więc ten rodzaj związku międzykulturowego, który teraz wspólnie pielęgnujemy, nie ulegnie zmianom. Polska jest z Europą bardzo ściśle związana, zwłaszcza z Europą Zachodnią. Z politycznego i gospodarczego punktu widzenia bardzo, bardzo ważna jest pielęgnacja tych stosunków.

Myśli pan zatem, że idea Festiwalu się sprawdza?

- Tak, z pewnością jest to dobry pomysł. Mamy jeden główny temat wspólny, czyli postać Ernsta Theodora Hoffmanna. Ten temat jest bardzo wydajny. I dlatego przy okazji Festiwalu wiele rzeczy da się zorganizować. W Bambergu obchodzimy właśnie 200-lecie przybycia Hoffmanna do miasta. Mamy więc wspólny pomysł na świętowanie. Dzieckiem tego pomysłu jest "Aurora".

To może w takim razie pomówimy o operze "Aurora", która otwierała ósmą edycję Festiwalu. Dlaczego akurat "Aurora"?

- Dlatego, że jest to jedyna opera, którą Hoffmann napisał w całości w Bambergu. Poza tym do dziś nie została ona właściwie zinterpretowana. A przede wszystkim zajęliśmy się akurat tą operą po to, by otworzyć bieżący sezon poznańskiego Festiwalu, a później we wrześniu wystawić ją u nas, w Bambergu. To jest prawdziwy powód decyzji. Poza tym uważam, że to dobra muzyka i dobre dzieło, z psychologiczną podbudową postaci. Pod tym względem jest to opera nowoczesna.

W przeszłości Festiwalu Hoffmannowskiego wystawiano m.in. dzieła Straussa, Offenbacha, Wagnera, Beethovena. Jak można ocenić tę operę w kontekście takich nazwisk?

- "Aurora" jest z jednej strony operą wykraczającą poza swoje czasy. Kompozytor będący zwolennikiem reformy operowej Glucka, hołdował idei przedstawiania w muzyce portretu psychologicznego postaci. Nie ma tu ozdób ani wyszukanych koloratur. Muzyka jest nośnikiem akcji dramatycznej. Dzisiaj taki zabieg nie robi na widzach większego wrażenia, bo są do tego przyzwyczajeni. Ale wówczas był to nowy, trochę szalony pomysł. Dlatego opera ta należy do grona istotnych dzieł. Poza tym w Bambergu, podczas pisania opery, Hoffmann czuł się bardzo samotny. Swój horyzont poszerzał poprzez wejrzenie w swoje wnętrze. To też uwydatnił w operze. Aha, no i później, już w Lipsku, poznał ojca Ryszarda Wagnera, z którym wymieniał korespondencję. Mały Ryszard był już wtedy na świecie. Istnieje przypuszczenie, że Hoffmann widział go w kołysce. Być może go zainspirował (śmiech).

Co chciałby pan przekazać dzisiejszej publiczności?

- Wychodzę z założenia, że dzieło pisane realizuje się w teatrze szczególnie. Dzieło pisane nie jest dziełem skończonym. Najpierw powstaje plan. Trzeba go opracować, przebrnąć przez niego i odegrać spektakl. Te elementy wraz z muzyką dają formę wstępną dzieła, podstawę czegoś, co dopiero stanie się dziełem. Podobnie pracuje się nad filmem. Nikt nie zna scenariusza filmu, a on jest podłożem. Dzieło samo w sobie nie jest sztuką. Potrzeba czegoś więcej. Uważam też, że publiczność powinna się w teatrze przynajmniej raz zaśmiać i raz zapłakać. W innym przypadku wieczór w teatrze będzie stracony. Trzeba wzbudzić w widzu jakieś emocje i nie dostarczać mu jedynie czystej rozrywki. On musi w teatrze coś naprawdę przeżyć.

Czy to się udało w przypadku "Aurory"?

- Myślę, że tak. Byłem bardzo ciekawy, czy się to uda. Ale widziałem ludzi, którzy na przedstawieniu dobrze się bawili, na przykład w scenach z ponczem. A kiedy np. okazało się, że Julia [uczennica Hoffmanna, w której kompozytor się kochał] ma narzeczonego, publiczność uchwyciła dramatyzm sytuacji. I pewnie wydawało się jej, że wszystko się dobrze poukłada, że Julia i Hoffmann będą razem. Ale niestety - wszystko legło w gruzach. Hoffmann pozostał sam w swoim domu razem z Michaliną.

Język nie był zatem przeszkodą w odbiorze?

- Nie, publiczność mogła na bieżąco czytać polskie tłumaczenie.

Czy ma pan już jakieś pomysły na przyszłość? Na dalszą współpracę z Festiwalem?

- Tak, planujemy w Bambergu zrealizować za rok spektakl oparty na bajce autorstwa E.T.A. Hoffmanna "Dziadek do orzechów i Mysi Król". I mam jeszcze takie marzenie, żeby zrealizować operę o Hoffmannie. Operę o jego życiu i relacji z Michaliną, o jego związkach z Poznaniem i Bambergiem. Byłoby świetnie, gdyby projekt powstał w koprodukcji poznańsko-bamberskiej. Uświetnilibyśmy wówczas jubileuszowy 10. Festiwal Hoffmannowski. To jest plan, ale czy się on powiedzie, tego oczywiście nie wiadomo.

Rozmawiał pan już na ten temat z dyrektorem Pietrasem?

- Tak. Rozmawialiśmy na ten temat. Libretto już istnieje, szukamy kompozytora.

Czyli istnieje nadzieja, że za dwa lata zobaczymy tę operę?

- Nadzieja istnieje zawsze. Nadzieja umiera ostatnia (śmiech).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji