Artykuły

Zdumienie

W PONIEDZIAŁEK, pamiętnego dnia 21 lipca 1969 roku, niedo­spani, po całonocnym wpatry­waniu się w telewizory, stawialiśmy sobie pytanie czy rzeczywiście stało się? Czy fakt, że pierwszy człowiek stanął na powierz­chni Księżyca, zmienia coś radykal­nie w naszym życiu? Czy to tylko nowa, cudowna sztuczka techniki, czy też coś więcej? Rozpętał się istny szał wywiadów, wypowiedzi, oświadczeń. Dziennikarze wywlekali przed mikrofony i kamery telewizyjne laureatów Nagrody Nobla i przed­szkolaków, techników i poetów, po­lityków i gospodynie domowe, na­tarczywie żądając, by dzielili się oni ze światem swymi sądami i wrażenia­mi. Tym co odczuli kiedy zobaczyli, że człowiek postawił swój pierwszy krok na księżycowym gruncie. Ponoć z jakimś podobnym pytaniem zwró­cono się także do znakomitego poe­ty i dramaturga - Tadeusza Różewicza. Miał on odpowiedzieć indagują­cemu dziennikarzowi, że dominują­cym uczuciem, jakie ogarnęło go rankiem 21 lipca było uczucie zdu­mienia. Przed kilku godzinami zda­rzyło się przecież coś zupełnie bez precedentalnego w dziejach ludzkości, coś, czego nawet ogarnąć jeszcze w pełni nie można, a tymczasem ulice wyglądają tak jak wczoraj, ludzie kupują pieczywo, stoją po gazety, idą na spacer...

Oglądając prapremierę tragikome­dii Rózewicza "Na czworakach" wy­stawioną przez Jerzego Jarockiego na scenie Teatru Dramatycznego nie mogłem oprzeć się uczuciu, że zdu­mienie nadal towarzyszy temu pisa­rzowi. Zdumienie reakcjami świata, zdumienie jego zachowaniem się, zdu­mienie zarówno otoczeniem, jak i so­bą samym. "Na czworakach" jest za­liczane do ciągu autobiograficznego w twórczości Rózewicza. Podobnie jak "Kartoteka", "Moja córeczka", "Śmieszny staruszek", "Śmierć w sta­rych dekoracjach". Ale autobiograficzność u Różewicza nie jest nigdy prostym powtarzaniem historii wła­snego życia, montowaniem utworu na szkielecie anegdoty ze swojego ży­ciorysu. Nie, tu budowa dzieła odby­wa się wokół nurtujących Autora spraw, problemów, pytań, kwestii stawianych mu przez jego życie, wy­nikających z jego doświadczeń. Różewicz przedkłada rzeczywistość sprawy nad autentyzm zdarzenia.

"Na czworakach" jest sztuką o kostnieniu człowieka w pancerzu własnej wielkości, własnego sukcesu. Ale przede wszystkim jest sztuką o zdziwieniu światem. Zdumieniu faktem akceptowa­nia przez otoczenie owej autolegendy narosłej wokół wybitnego człowieka, wielkości zmumifikowanej za życia, własnym akademizmem. W sztuce wszyscy zmuszani są chodzić - w rze­czywistości, lub przenośni - na czwo­rakach. Jedni na klęczkach przed wielkością bohatera, inni ulegając kon­wenansowi, a wreszcie sam bohater - Laurenty - po trosze próbując akcep­tacji świata dla swego postępowania, po trosze materialnie realizując to, co symbolicznie nazywamy "zejściem na psy". "Przysiądnięciem na czterech ła­pach". Przed własnym mitem dopro­wadzonym do kabotyńskiego absurdu. To co się dzieje z nim samym i wokół niego daje mu asumpt do zdumienia, że tak można, że i to przyjmą, że właściwie można narzucić dowolne re­guły gry i o ile uczyni się to dość au­torytatywnie, to świat okazuje się do­statecznie elastyczny by je przyjąć.

Refleksyjność sztuki, nakładanie się czasów, zdarzeń i postaci przerzucają zdumienie Autora i jego porte-parole: Laurentego, na widownię. Dziwimy się sami, że możemy to wszystko akcep­tować nie tu - w teatrze ale, że akcep­tujemy podobne postawy w naszym, codziennym życiu. Dziwimy się, a więc zaczynamy myśleć krytycznie i to już coś znaczy.

Jerzy Jarocki dokonał (do czego przyznał się lojalnie; pisząc na afiszu "opracowanie dramaturgiczne i reżyseria") daleko idących zmian w układzie tekstu sztuki, nie tylko prze­suwając kolejność scen ale i komasując postaci, przenosząc akcenty. Zmiany te są korzystne, a realizacja sceniczna Jarockiego bogatsza niż tekst opublikowany w "Dialogu".

Inscenizacje Jarockiego robią za­wsze wrażenie zaprogramowanych przez komputer. Tak wszystko jest w nich logiczne, uzasadnione, tak pre­cyzyjnie wyważone od początku do końca. Żaden efekt nie służy sobie samemu, lecz wyłożeniu myśli nad­rzędnej. W tym co robi Jarocki ową myślą nadrzędną, jest niezmiennie jedno i to samo: poszukiwanie racji naszej egzystencji. A więc i teraz ten temat - eksplikowany na przykła­dzie życia poety Laurentego - stanowi istotę inscenizacji. Dla Różewicza przykład pisarza nie jest przy­padkiem, dla Jarockiego - wydaje się raczej sprawą wtórną. Mogłaby to być równie dobrze matka utrzymują­ca z robótek ręcznych syna (jak w spektaklu "Matki" Witkacego w PWST), czy stroskany ojciec poszu­kujący puszczającej się córeczki ("Moja córeczka" - Teatr Stary w Krakowie), lub ktokolwiek bądź in­ny.

Dla swych egzystencjalnych badań używa Jarocki wielkiego, znakomitego, bezbłędnie działającego aparatu inscenizatorskiego. Czego tu nie ma? Świet­na muzyka (Stanisław Radwan), popisy gimnastyczne, nagie dziewczęta (słow­nie: sześć!), ulatujący w niebiosa poe­ta, Pudel - Mefistofeles i pudel-pies, cyrk w starych dekoracjach i wielka opera buffo o świecie, który objaśnia­my i nie objaśniony zdumiewa niez­miennie.

Rolę tytułową - poety Laurentego - zagrał z wielkim umiarem i sku­pieniem Zbigniew Zapasiewicz. Był wzruszający w bezradności wobec siebie samego i przejmujący w owym różewiczowskim zdumieniu. Znako­mitą, ciepłą a przecież bezwzględną Pelasią była Ryszarda Hanin. Jedne­go z najsympatyczniejszych Pudli i najwdzięczniejszych Mefistofelesów zagrał Józef Nowak, wraz z ukrytym pod kostiumem i - niestety - nieznanym z imienia "dalszym cią­giem". Tadeusza Bartosika (Her­mafrodyta), aktora o nie naj-smuklejszej sylwetce, można było podziwiać nie tylko za niebywałą sprawność gimnastyczną, ale i bardzo interesującą interpretację roli nowo­rodka.

Dekoracji Kazimierza Wiśniaka nie trzeba zachwalać. Trzeba natomiast pochwalić Teatr Dramatyczny nie tyl­ko za prapremierę Różewicza, ale przede wszystkim za sprowadzenie do współpracy Jerzego Jarockiego. Obyśmy go mieli częściej - nie tyl­ko na grudniowych Spotkaniach Tea­tralnych!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji