Artykuły

Lublin. Artur Kocięcki i jego książka "Przebudzenia"

Artur Kocięcki z Teatru im. Osterwy przedstawi jutro swą Książkę "Przebudzenia"

Sympatyczne oblicze aktora znamy nie tylko z wielu znaczących ról na scenie Teatru im. Osterwy, ale i z kilku "rodzinnych" reklam emitowanych na ekranie, gdzie z reguły jest uśmiechniętym ojcem radosnej gromadki.

Patrząc na niego trudno przypuszczać, że ten lubiany artysta przeżył cudem katastrofę samochodową, oscylując przez trzydzieści dni na granicy życia i śmierci. Zapis tamtych doznań otrzymujemy dziś w formie książkowej w tomiku "Przebudzenia".

Artur Kocięcki nie jest w poczynaniach literackich nowicjuszem. W 2003 roku wydał zbiór poezji pod tytułem "Przytul mnie, zmierzchu". Wciąż jednak nosił w sobie zdarzenia z lipca 2002 r. Do przeniesienia na papier wspomnień z powypadkowej śpiączki zainspirował go wybitny poeta i literaturoznawca Tomasz Jastrun. Sugerował nawet, by była to powieść. Jednak Kocięcki zdecydował się nie dopowiadać niczego, co nie było jego udziałem. Zapis miał pozostać czysty.

- Ta książka to proza, która w pewnym momencie nie wytrzymuje formy i przechodzi w abstrakcję - mówi Artur Kocięcki. - Nie opisuję zjawisk, bo wychodzą poza ludzką percepcję. Każda próba zapisu słownego takich doznań musi być ułomna. Dokonuję wiwisekcji połączonej z refleksją. Doświadczyłem przenikania się światów i to jest dokument innego niż ziemskie bytowania. Przeżyłem cud przebudzenia świadomości, powrotu do świata. Olśnienie i zachwyt, że wbrew kapitulacji lekarzy i medycyny jest to możliwe.

Aktor i autor w jednej osobie bardzo szybko po rekonwalescencji zaczął odkrywać literackie i filmowe dzieła, poruszające problematykę podobną do jego przeżyć. Najważniejsza była dla niego książka, którą napisał Anthony De Mello, zatytułowana "Przebudzenie". Poszedł tym śladem.

- Moim udziałem stało się coś tak niezwykłego, jak podnoszenie kurtyny nieba i zajrzenie, co jest dalej -opowiada.

Swój tomik zadedykował synom Mateuszowi i Kamilowi, którzy przeżyli z nim katastrofę, wychodząc z niej prawie cało: - To ich istnienie ważyło najwięcej na rzecz powrotu, gdy tkwiłem na granicy światów. Pojawiają się wtedy ekstremalne pytania - dlaczego warto pozostać w grze. Doczesność, powrót do niej, wymaga zgody.

Jak dziś z perspektywy czasu Artur Kocięcki ocenia tamto doświadczenie?

- Dało mi to głębsze zrozumienie świata, a jednocześnie większy dystans do rzeczywistości. Wyżłobiło we mnie silne przekonanie, że byt, jakiego doświadczamy, nie jest jedyną formą istnienia. Mam nadzieję, że moja książka, która jest podziękowaniem za dar życia, podziała budująco i inspirująco na innych. A tych, którzy stają na "granicy", natchnie do tego, by nie kapitulowali przedwcześnie - mówi aktor.

Promocja książki "Przebudzenia" Artura Kocięckiego, połączona z inscenizacją, odbędzie się w niedzielę o godz. 17 w sali widowiskowej Teatru im. Osterwy. Dla Czytelników mamy kilkanaście zaproszeń, które można odbierać na portierni redakcji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji