Artykuły

Nieszczęsny dar wolności

"Barabasz" w reż. Andrzeja Dziuka w Teatrze im. Witkacego w Zakopanem. Pisze Agnieszka Olczyk w Didaskaliach.

Kim był Barabasz? Ewangelie opisują go jako "znacznego więźnia", ..zbrodniarza", uwięzionego z buntownikami, którzy "w rozruchu popełnili zabójstwo". Jego imię jest wymieniane we wszystkich świadectwach Pasji Chrystusa. Według ówczesnego zwyczaju, w czasie obchodów żydowskiego święta Paschy namiestnik rzymski mógł uwolnić jednego więźnia. Podczas procesu Jezusa tłum zgromadzony przed pałacem Piłata żąda, aby był to właśnie Barabasz. Tym samym skazuje na śmierć krzyżową Syna Bożego, a wypuszcza na wolność przestępcę.

To powszechnie znana historia. Barabasz jest w niej ucieleśnieniem zła, choć właściwie niewiele o nim samym wiadomo. Stał się poniekąd przypadkowym (z ludzkiego punktu widzenia) bohaterem i świadkiem wydarzeń, w niespodziewany, cudowny niemal sposób zyskując drugą szansę - na życie.

"Co stało się z Barabaszem? Pytałem nikt nie wie" - zastanawia się Zbigniew Herbert w znanym wierszu. Milczą o tym Ewangelie, milczą apostołowie. Własną wersję wydarzeń przedstawia szwedzki autor Par Lagerkvist. Najpierw w (nagrodzonej Noblem) powieści Barabasz, a następnie w jej scenicznej wersji pod tym samym tytułem. Według apokryfu Lagerkvista, Barabasz zostaje naznaczony piętnem, jakiego nie da się zmazać, nosi brzemię, którego nie potrafi udźwignąć. Wie. że Chrystus umarł zamiast niego, ale nie mieści mu się w głowie, że mógł zginąć także dla niego. Jego świat był dotąd prosty, czarno-biały. Ale odkąd zaczyna zdawać sobie sprawę, że Ten. który został ukrzyżowany, nie był zwykłym człowiekiem - Barabasz już nigdy nie zazna spokoju. Będzie szukał dowodów na boskość Chrystusa, a jednocześnie starał się te dowody obalić (jako nieracjonalne, wykraczające poza granice rozumowania). Będzie tyleż zafascynowany, ile przerażony opowieściami tych, którzy znali Syna Bożego. Zapragnie z całego serca uwierzyć, ale nie dostąpi tej łaski. Nigdy nie uwierzy bez zastrzeżeń.

W zakopiańskim spektaklu Andrzej Dziuk koncentruje się tylko na niektórych wątkach tekstu Lagerkvista, wydobywa zeń to. co jest dla niego najistotniejsze - sens poszukiwania wiary. Dramat Barabasza (Krzysztof Najbor) rozgrywa się w kilkunastu poetyckich, niezwykle pięknych obrazach. Wyłania się z mgły i we mgle tonie. Rytm wyznacza tu punktowe światło, skupiona wokół szarości i czerwieni kolorystyka i prosta, ograniczona do minimum scenografia. Jej głównymi komponentami są trzy blejtramy, które pełnią rozmaite funkcje. W scenie pogrzebu Kobiety zwanej Zajęczą Wargą (Dorota Ficoń) zwisają z nich groźnie sznury. Kiedy indziej, podczas rozmowy świadków ukrzyżowania Jezusa, którą podsłuchuje Barabasz, kobiety suszą na nich płótna. Gdy Prokurator (świetny Krzysztof Łakomik) będzie przesłuchiwał Barabasza i jego towarzysza z kopalni miedzi, Sahaka (Bartłomiej Chowaniec), tłem rozmowy staną się czerwone parawany. Scenografia dyskretnie sugeruje miejsca, w których toczy się akcja. Są one umowne, odrealnione; stwarzają je sami aktorzy, aranżując przestrzeń, stawiając rekwizyty, wreszcie - narzucając spektaklowi rytm.

Przedstawienie otwiera i zamyka ten sam obraz, który z głębi sceny wydobywa światło. Obraz doskonale znany - trzech krzyży stojących na Golgocie. Ten widok będzie już zawsze prześladował Barabasza. Wizja Golgoty staje się impulsem do podjęcia przezeń wędrówki, wędrówki po świecie, a także w głąb siebie. Nie przyniesie mu ona upragnionego spokoju - będzie raczej wygnaniem, wieczną tułaczką.

Początkowo świat ukazany w zakopiańskim spektaklu wydaje się harmonijny, bardzo zwyczajny. Kobiety robią porządki i krochmalą pranie. Mężczyźni dyskutują o codziennych sprawach. Z ich rozmów można się, co prawda, domyśleć, że w ostatnim czasie stało się coś nadzwyczajnego, ale wydarzenie to nie wpłynęło na nich w znaczący sposób. Życie toczy się dalej. Z czasem ludzie podzielą się na tych, którzy nie uwierzyli (w tej grupie znajdą się dawni towarzysze Barabasza), i wierzących, którzy będą świadczyć o zmartwychwstaniu Chrystusa. Uwolniony Barabasz wraca do "swoich", ale nie odnajduje się w ich świecie. Zaczyna szukać prawdy na własną rękę, podsłuchując rozmowy, zbierając opinie na temat tego, co się stało na Golgocie. Gdy umierał Jezus, podobno pękła ziemia. Podobno zgasło słońce. Barabasz słyszy te zdania kilkakrotnie, dopomina się, żeby naoczni świadkowie mu je powtarzali, ale za każdym razem budzą w nim one tyleż fascynację, ile strach. Być może nie potrafi znieść myśli, że człowiek, który poniekąd ocalił mu życie, był Mesjaszem. Ta wizja go paraliżuje - oto przez niego mógł umrzeć Bóg! Znamienne, że sam nie mogąc uwierzyć w to, co się stało na Golgocie, przekazuje głęboką wiarę Sahakowi - opowiadając mu w kopalni o wielkich cudach, których rzekomo był świadkiem.

Barabasz nie odnajduje swojego miejsca w świecie, w którym żył dotychczas, pośród złodziei, prostytutek - ale nie znajduje go także wśród wyznawców Chrystusa, nazywanych "marzycielami z pustyni". Nie rozumie ludzi, którzy są gotowi oddać życie za swoją wiarę. Ale podąża ich szlakiem, szuka z nimi kontaktu. W spektaklu Andrzeja Dziuka wędrówkę Barabasza oglądamy w metaforycznym skrócie, w krótkich migawkach. Barabasz spotyka na swojej drodze między innymi apostołów Jezusa, a także Kobietę zwaną Zajęczą Wargą, Wskrzeszonego (Andrzej Bienias), wreszcie (w kopalni miedzi, gdzie pracuje jako niewolnik) Sahaka. Wszyscy oni świadczą o zmartwychwstałym Jezusie w niezrozumiały dla Barabasza sposób. Kobieta zwana Zajęczą Wargą jest szczęśliwa, ponieważ dotknął jej Chrystus. Dotknął, choć jej nie uzdrowił - co wydaje się nie mieć dla kobiety żadnego znaczenia, ale dla Barabasza jest to zupełnie niepojęte. Skoro był Bogiem, dlaczego tego nie zrobił? I czemu ta kobieta jest tak radosna, mimo że nadal chora? Dla Barabasza najcenniejszą wartością jest życie i wszystko co materialne, przyziemne. Nie pojmie sensu śmierci Kobiety zwanej Zajęczą Wargą, która zginie ukamienowana przez wrogów Chrystusa, ale zajmie się jej pogrzebem. Zrobi dla niej tyle, ile - wedle własnych pojęć - jest w stanie zrobić. Zadba o godny pochówek kobiety, obok jej nienarodzonego dziecka. I nie będzie to miało dla niego nic wspólnego z miłosierdziem - Barabasz po prostu uważa, że tak powinien się zachować, bo taki jest porządek świata. Choć właśnie w tym momencie, nie zdając sobie z tego sprawy, będzie bliżej Boga niż kiedykolwiek.

Kolejnym doświadczeniem Barabasza jest spotkanie z Wskrzeszonym. W przedstawieniu Dziuka mężczyzna wydaje się tylko częściowo przywrócony życiu. Nie rozstaje się z wiekiem trumny, które nosi na plecach, a twarz w upiorny sposób podświetla latarką. Barabasz pyta człowieka, którego po czterech dniach wskrzesił Chrystus, jak wygląda królestwo śmierci. Jednak ten nie potrafi odpowiedzieć na pytanie - którego nikt wcześniej, przed Barabaszem, mu nie zadał. Niejasne: "jest niczym" nie ułatwia Barabaszowi zrozumienia tajemnicy życia po śmierci. Poza tym Wskrzeszony wydaje się zmęczony swoim losem -aby spłacić Mesjaszowi "dług wdzięczności", niemal codziennie musi opowiadać komuś o cudzie, jakiego doświadczył. Barabasza zdumiewa jego historia, ale po epizodzie ze Wskrzeszonym będzie miał jeszcze więcej pytań i wątpliwości.

Najbardziej dramatyczne okaże się spotkanie z Sahakiem, z którym połączy Barabasza los niewolnika (i wspólny łańcuch) w ciasnym chodniku kopalni miedzi. Sahak. przejęty i zafascynowany opowieściami Barabasza o Jezusie, wciąż powtarza towarzyszowi niedoli, jakie to dla niego szczęście, że się spotkali. Zazdrości mu cudów, które Barabasz rzekomo oglądał. Ale w głębi duszy Barabasz także zazdrości Sahakowi - bezgranicznej wiary, której on sam nie posiada, mimo że staje się jej przekazicielem. Jest nieco zażenowany rolą apostoła Chrystusa, którą przypisuje mu Sahak. Ten ostatni nosi na ręku przepaskę niewolnika; na jej wewnętrznej stronie widnieje napis: "Jezus Chrystus Pan niewolników". Ten sam napis każe sobie, ku radości Sahaka, zrobić i Barabasz. Pragnie uwierzyć w jego sens. Być może wydaje mu się, że słowo pisane, widomy znak Chrystusa, pomoże mu zidentyfikować się z treścią, jaką ów napis ze sobą niesie. Szczęśliwy Sahak dzieli się swoją wiarą tak głośno, że jego świadectwo dociera do uszu Prokuratora. W przejmującej (i świetnie, oszczędnie zagranej) scenie przesłuchania niewolników obaj przechodzą próbę wiary. Sahak wyjdzie z niej zwycięsko - co oznacza skazanie go na śmierć. Nie zaprze się Mesjasza, z całą mocą potwierdzi, że jego Panem nie jest cesarz, ale Chrystus. Barabasz, trzęsąc się ze zdenerwowania i gardząc sobą, ruchem głowy zaprzeczy, jakoby słowa na opasce miały dla

niego jakiekolwiek znaczenie. W obliczu Prokuratora i zaszokowanego Sahaka przyzna się do niewiary. Wie, że przegrał coś cennego, ale nie umie zachować się inaczej. Nie potrafi umrzeć za coś, czego nie jest w stanie ogarnąć rozumem. Nadprzyrodzony świat jest dla i niego zamknięty. Kolejny raz zostaje mu darowane życie. Ale jakie to życie - bez celu, bez nadziei? Barabasz nie wie. gdzie się podziać, widzi tylko ciemność. A w tej ciemności - trzy krzyże na Golgocie, obraz, który już zawsze będzie go nękał. Przez który czuje się samotny | i nieszczęśliwy.

Zakopiański spektakl przypomina moralitet a rebours. Wędrówka Barabasza przeplatana jest fragmentami pieśni, które Śpiewają | aktorzy, ustawieni w misteryjnym kręgu. "Moje serce drży we mnie i i ogarnia mnie lęk przed śmiercią" - brzmią słowa wyśpiewywanego psalmu. To religijny komentarz do poszukiwań Barabasza, który cenił życie ponad wszystko, bo ono wydawało mu się najwyższą wartością. Ale mimo że ocalił swoje życie kilkakrotnie, przegrał coś znacznie cenniejszego. Choć do końca nie pojął, co to było.

Przedstawienie Andrzeja Dziuka to niespełna dwugodzinna opowieść o poszukiwaniu Boga - opowieść snuta w prosty sposób i bez moralizowania. Nie ma tu ani jednej fałszywej nuty. Łatwo byłoby pokazać bohaterów Lagerkvista w krzywym zwierciadle, ośmieszyć religijny sztafaż. Ale reżyser nie idzie tą drogą. W pięknych obrazach ukazuje piękne świadectwa wiary i autentyczny dramat człowieka, który pozostaje obok tego doświadczenia. W kreowaniu tej wizji ogromną zasługę mają aktorzy. Ich ruchy, gesty, sposób mówienia bywają odrealnione. czasem wręcz groteskowe (z wyjątkiem naturalistycznie grającego Barabasza), ale emocje, które kierują bohaterami, są jak najszczersze. Na tle świetnego zespołu wyróżnia się Krzysztof Najbor. Jego Barabasz mocno stąpa po ziemi - choć chwilami przypomina duże. zagubione dziecko. Jest człowiekiem praktycznym, człowiekiem i czynu. W interpretacji Najbora Barabasz nie jest zły. To ktoś pozbawiony łaski, komu należy współczuć. Żaden zbrodniarz. Po prostu nieszczęśliwy człowiek. Barabasz drży ze strachu, kiedy indziej płacze, targa nim rozpacz. Między nim a Jezusem istnieje szczególna relacja, z której zdaje on sobie sprawę, choć nie potrafi się na nią otworzyć.

Barabasz Najbora jest bardzo "cielesny", to mężczyzna z krwi i kości. Miota się po scenie półnagi, trochę dziki, nieokrzesany, trochę zagubiony. Wciąż tak samo bliski dotknięcia tajemnicy, jak i daleki od jej zrozumienia.

Par Lagerkvist mówił o sobie: "Jestem wierzącym bez wiary, religijnym ateistą". Pisarz, podobnie jak jego bohater, nie posiadał łaski wiary, ale wiedział, że ateizm pozostawia w człowieku pustkę, wieczny niepokój. Powieść o Barabaszu kończy scena, gdy tytułowy bohater w chwili śmierci mówi (parafrazując ostatnie słowa Chrystusa): "Tobie oddaję ducha mego". A zatem ostatecznie - uwierzył. W dramacie Barabasz wraz z grupą chrześcijan - w których imieniu pomagał Neronowi podpalać Rzym. myśląc, że w ten sposób im pomaga - idzie na śmierć. Jego ostatnim chwilom towarzyszy wizja krzyży na Golgocie. Ginie za wiarę, nawet jeśli nie całkiem to pojmuje.

Przedstawienie Andrzeja Dziuka kończy się bardziej metaforycznie. W tle sceny majaczy przymglony obraz trzech krzyży. Samotny Barabasz rozpacza nad swoim losem, nie wie. dokąd ma się udać. Gdziekolwiek by spojrzał, widzi tylko ciemność. Jakby na potwierdzenie tych słów na scenie zapada całkowity mrok. Jak na Golgocie, kiedy umierał Chrystus. Lament Barabasza gładko odbija się od ścian. Nie ma nadziei, nic nie ma. I nagle z góry wpada snop światła. Punktowy reflektor ciepło oświetla miejsce, gdzie chwilę wcześniej stał Barabasz. Pokonuje ciemność, przynosi łaskę i wzrusza, tak po prostu. A jednak, jednak cuda się zdarzają...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji