Artykuły

GST - Wizje/Kreacje. Dzień piąty

Spektakl dla tych, którzy cenią dobre aktorstwo i nie potrzebują rozbudowanej scenografii, aby zobaczyć zielone wzgórza Irlandii - o spektaklu "Kamienie w kieszeniach" w reż. Krzysztofa Stelmaszyka z Teatru Montownia w Warszawie, prezentowanym w ramach nurtu Wizje/Kreacje podczas Gliwickich Spotkań Teatralnych pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Spektaklem "Kamienie w kieszeniach" Teatr Montownia przypomina, że teatr może obejść się bez scenografii, rekwizytów i całego teatralnego sztafażu. Wystarczą dobrzy aktorzy, którzy jedynie swoją grą potrafią stworzyć sceniczny mikrokosmos.

Sztuka irlandzkiej dramatopisarki Marie Jones opowiada historię dwóch statystów na planie hollywodzkiej produkcji, do której zdjęcia powstają w małej irlandzkiej wiosce. Świetnie pokazuje zderzenie filmowców i gwiazdy kina z mieszkańcami wioski. Bezwzględni filmowcy, dla których najważniejsze są zielone pejzaże Irlandii skontrastowani zostali z małą społecznością, w której wszystkich łączą jakieś więzy pokrewieństwa, ze społecznością, dla której statystowanie w filmie jest okazją do zarobkowania. Wśród statystów są też Charlie i Jake. Pierwszy marzy o nakręceniu filmu na podstawie scenariusza, który napisał i wejściu w świat filmu. Drugi zostaje zauważony przez światową gwiazdę, która jednak chce wykorzystać go jedynie jako nauczyciela akcentu irlandzkiego. Obaj marzą o lepszym życiu, obu też życie dotychczas nie rozpieszczało. Dopiero samobójcza śmierć jednego z mieszkańców wioski sprawia, że biorą los w swoje ręce i postanawiają nakręcić film - tytułowe "Kamienie w kieszeniach", których samobójca użył jako obciążenia gwarantującego śmierć przez utonięcie.

Chociaż sztuka rozpisana jest na kilkanaście postaci, już w założeniach autorki wykonawców powinno być jedynie dwóch. Dlatego też Rafał Rutkowski i Maciej Wierzbicki - doskonale prowadzeni przez Krzysztofa Stelmaszyka, debiutującego w roli reżysera - przyjmują na siebie wszystkie role. Wyraźne jest rozróżnienie między postaciami, jakie kreują. Jake'a i Charliego grają zupełnie realistycznie, w poważnym tonie, natomiast przyjmują zabarwienie komediowe, często korzystają z parodii i przerysowania przy postaciach drugoplanowych, reprezentujących dwa odmienne światy. Pojawiają się wśród nich: zblazowany reżyser, infantylna gwiazda filmowa, energiczna kierowniczka produkcji, miejscowy pijaczyna - ostatni żyjący statysta z filmu "Spokojny człowiek", wiejski ksiądz czy młody narkoman - późniejszy samobójca i wielu innych. Postaci te zjawiają się na scenie na krótką chwilę, by zniknąć i zrobić miejsce kolejnym. Aktorzy w mgnieniu oka przestawiają się z jednej postaci na inną, czasem za pomocą tylko jednego gestu, czasem zmianą głosu czy postawy. Ale za każdym razem przemiana jest perfekcyjnie dopracowana i dostrzegalna. Wielkie brawa należą się aktorom Montowni za przywracanie wiary w kunszt aktorski.

Aktorów wspiera światło (Tomasz Madejski) przenoszące nas w różne miejsca akcji, zmieniając jedynie swe nasycenie i odcień oraz muzyka Jana Duszyńskiego, wykorzystująca elementy muzyki irlandzkiej, które zastępują nieobecne na scenie pejzaże oraz utwory stricte filmowe, pełne hollywodzkiego patosu, używane w scenach kręcenia filmu, w którym bohaterowie statystują.

Dwie godziny dobrej zabawy, przeplatanej refleksją i marzeniami oraz zderzeniem tych ostatnich z ponurą rzeczywistością, dwóch doskonałych aktorów kreujących kilkanaście zróżnicowanych postaci - oto "Kamienie w kieszeniach". Spektakl dla tych, którzy cenią dobre aktorstwo i nie potrzebują rozbudowanej scenografii, aby zobaczyć zielone wzgórza Irlandii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji