Artykuły

Władze miasta rozpisują konkurs na stanowisko dyrektora Teatru Miejskiego w Gdyni. Tymczasem załoga tej placówki alarmuje, że zamiana Jacka Bunscha [na zdjęciu] na inną osobę może zahamować dynamiczny rozwój placówki.

Pracownicy teatru skierowali już petycję do gdyńskich włodarzy, aby zrobić dla aktualnego dyrektora wyjątek i powołać go na kolejne cztery lata bez procedury konkursowej. Usłyszeli, że to niemożliwe. Tymczasem nieoficjalnie wiadomo, że Bunsch, któremu kadencja kończy się we wrześniu, nie jest chętny, aby przystępować do rywalizacji z innymi kandydatami. Mówią o tym zarówno pracownicy teatru, jak i samorządowcy. Sam dyrektor milczy. - Nie będę tej sprawy komentował - usłyszeliśmy od Jacka Bunscha.

Ale dyrektor Teatru Miejskiego już wcześniej podkreślał, że nie jest zwolennikiem konkursu. Pracownicy teatru mówią, że zmiana na stanowisku szefa placówki zaszkodziłaby obecnie funkcjonowaniu tej instytucji. Jednym tchem wymieniają zasługi Bunscha, który stanowisko objął we wrześniu 2004 r.

- Już w pierwszym roku urzędowania zwiększył o 70 procent frekwencję widzów - mówi jeden z pracowników. - Na przedstawieniach w 2005 r. pojawiło się o 20 tys. osób więcej, niż rok wcześniej. Placówka zaczęła tętnić życiem, zaczęliśmy robić nowe ciekawe spektakle, na które widownia waliła drzwiami i oknami. Na deski teatru powróciły spektakle dla dzieci. Poprzedni zarządcy ich unikali, tymczasem "101 dalmatyńczyków" zrobiło furorę. W 2005 r. ożyła Jazz Cafe Scena z rewelacyjnymi koncertami dla wymagającej publiczności. Do wydarzenia wielkiej rangi urósł festiwal sztuk teatralnych R@port. Zmieniła się na lepsze formuła Sceny Letniej, rozpoczęły się miesiące tematyczne, np. hiszpański i grecki, które publiczność przyjęła entuzjastycznie. Teatr w końcu otworzył się na ludzi. Rozpoczęliśmy cykl edukacyjny Scena 138, zaczęliśmy wydawać gazetę teatralną "Fora!". Bunsch, czego się nie dotknął, obracał w sukces. To takiej klasy fachowiec, że na pewno sobie poradzi. Nam jako załodze jest jednak zwyczajnie żal, że w atmosferze zgrzytu zakończyć ma się współpraca z nim.

Beata Łęgowska, przewodnicząca komisji kultury Rady Miasta Gdyni, wszystkich tych zasług nie deprecjonuje. Przekonuje jednak, że powołanie aktualnego dyrektora na kolejną kadencję bez konkursu jest niemożliwe.

- Kadencyjność na stanowisku dyrektora wprowadzono ostatnio także w Teatrze Muzycznym. Obowiązuje w gdyńskim muzeum, bibliotekach, szkołach - mówi Łęgowska. - Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania. Gdybyśmy chcieli zrobić wyjątek dla Teatru Miejskiego, wymagałoby to zmiany statutu tej instytucji przez Radę Miasta. Taka jest opinia miejskich prawników i Wydziału Kultury magistratu, których jako komisja pytaliśmy o zdanie. Dyrektor Bunsch może przecież przystąpić do nowego konkursu i ma szansę z powrotem objąć stanowisko.

Współpraca Jacka Bunscha z władzami Gdyni nie zawsze ostatnio dobrze się układała. Dyrektor narzekał m.in., że nie konsultowano z nim koncepcji Centrum Kultury, mającego powstać niedaleko Skweru Kościuszki.

Kim jest Jacek Bunsch

Obecny dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni to znany w kraju i za granicą reżyser, dramaturg. Ukończył w 1978 roku filologię polską i teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1981 roku został absolwentem Wydziału Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Jego teatralny debiut reżyserski to "Odejście Głodomora" Tadeusza Różewicza w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie (1980 r.).

Od 1981 roku Bunsch związany był z Teatrem Polskim we Wrocławiu, gdzie zrealizował wiele dramatów Witkacego, sztuk i adaptacji Gombrowicza,

Czechowa, Dostojewskiego. W latach 1986-1990 piastował funkcję dyrektora tego teatru. W latach 90. pracował w teatrach we Wrocławiu, Poznaniu, Kaliszu, Katowicach, Sosnowcu i Odense w Danii. Jego przedstawienia pokazywano na krajowych i zagranicznym festiwalach. Bunsch realizował także teatralne spektakle telewizyjne, m.in. Witkacego i Dostojewskiego. Jest laureatem licznych wyróżnień branżowych.