Artykuły

Współczesny moralitet

- Papież, jego osoba, jego mit, jego wpływ na życie narodu - tym się przecież nikt dotąd w Polsce nie zajmował - mówi PIOTR CIEPLAK o sztuce Jerzego Pilcha "Narty Ojca Świętego".

Pracuję nad przygotowaniem prapremiery "Nart Ojca Świętego" w Teatrze Narodowym w Warszawie. Decyzja o realizacji sztuki Jerzego Pilcha właśnie na tej scenie nie jest przypadkowa. Nie chcę używać pompatycznych określeń, niemniej jest oczywiste, że misją Teatru Narodowego jest poruszanie najistotniejszych polskich problemów. A Pilch, który jak ognia unika patosu i wszelkich "dużych słów", jednocześnie dotyka odważnie i oryginalnie takiej struny w Polakach, która nigdy nie bywa trącana. Papież, jego osoba, jego mit, jego wpływ na życie narodu - tym się przecież nikt dotąd w Polsce nie zajmował. Prawdopodobnie dlatego, że to jest aż tak trudne i ryzykowne. A tymczasem właśnie Pilch, używając swojego przewrotnego i dowcipnego tonu, który tak dobrze znamy, serio i mądrze dobiera się do tego tematu. Wgryzamy się na próbach w literacki materiał z Januszem Gajosem, Jerzym Radziwiłowiczem, Władysławem Kowalskim, Beatą Fudalej, Jarosławem Gajewskim. Można powiedzieć, że wspólnie podejmujemy wyprawę w głąb duszy polskiej. Kogo spotykamy? Ludzi pokracznych, często niespełnionych, czekających na cud przywieziony przezten biały helikopter nadlatujący z nieba. Sztuka nie jest o papieżu - który miałby rzekomo zrzec się watykańskiego urzędu i zamieszkać w beskidzkich Granatowych Górach - tylko o tej tęsknocie ludzi oczekujących na jego przyjazd, o ich pragnieniu czystości, jasności, mądrości, piękna. Pragnieniu często nieporadnym. Właściciel wędliniarni wymyśla w pocie czoła potrawy, jakie będzie gotował papieżowi, policjant wierzy, że zostanie dowódcą Gwardii Szwajcarskiej. W każdym z nich plotka o przybyciu Ojca Świętego uruchamia lawinę marzeń, ale i autorefleksji. Cała ta naładowana czekaniem i nadzieją noc w Granatowych Górach lepiej uświadamia mieszkańcom, kim są, jakie jest ich miejsce w świecie. W gruncie rzeczy "Narty Ojca Świętego" są oryginalnym współczesnym moralitetem - tylko proszę nie mówić o tym Pilchowi, bo jeszcze gotów dostać zawału. Niesłychanym atutem tej sztuki jest język. Słychać w nim echa Gogola, Mrożka, Wyspiańskiego, ale i Biblii. Postacie Pilcha istnieją w języku, wmówię, w barokowo-sarmackich frazach. To coś więcej niż wypowiedzi: oni fruwają mówiąc.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji