Artykuły

Zło jest w każdym z nas

"Opowieści Lasku Wiedeńskiego" w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Media już przed premierą przypięły spektaklowi Kleczewskiej łatkę skandalu. I choć to nieprawda, ta opinia ściągnie publiczność. A warto.

Fascynujące przedstawienie, znakomicie zagrane przez cały zespół.

"Opowieści lasku wiedeńskiego" swą prapremierę miały w 1931 roku. Nazizm dopiero kiełkował, by kilka lat później wydać straszliwe owoce. Odon von Horvath już tego nie doczekał (zginął latem 1938 roku, zabity przez powalony burzą konar) - ale doskonale rozumiał, skąd one się wzięły. "Opowieści" to z pozoru dramat obyczajowy z życia drobnomieszczaństwa Osnową jest banalna historia uczuciowych perypetii młodej Marianny, która zamiast poślubić zaręczonego z nią rzeźnika Oskara decyduje się na konkubinat z uroczym, ale nieodpowiedzialnym Alfredem. To jednak tylko pretekst do postawienia pesymistycznej diagnozy - wartości moralne będące podstawą społecznego porządku zostały odrzucone. Ludzie gonią jedynie za pieniądzem i szczęściem, a dla każdego odstępstwa od zasad potrafią znaleźć łatwe wytłumaczenie.

Aktualność tej diagnozy doskonale wyczuła Maja Kleczewska. Akcję sztuki przeniosła z okresu międzywojennego kryzysu w czasy nam współczesne. Bohaterami są mieszkańcy polskiej prowincji. Takiej, na jakiej żyje większość z nas.

I jest to przedstawienie o nas. O dziewczynie, która szuka prawdziwej miłości, o ojcu, który za wszelką cenę pragnie stabilizacji dla córki, o młodzieńcu, który nie potrafi uczciwie zarabiać na życie i żeruje na złaknionych miłości kobietach, o matce łajdaka, która żyje w świecie telewizyjnych seriali, o babci, która pozbywa się bękarta-wnuka, wystawiając łóżeczko na przeciąg. W tych bohaterach możemy przejrzeć się jak w zwierciadle - momentami krzywym, groteskowo wyolbrzymiającym nasze wady, ale przejmująco prawdziwym. Kleczewska najpierw każe nam przyjrzeć się relacjom dwojga ludzi, by potem pokazać, jak erozja wartości na tym podstawowym poziomie, przeradza się w zło w skali ogólnej. Jak w scenach pikniku i biesiadowania Pokazuje, jak robimy śmietnik z naszego życia, jak trudną wiarę w Boga zastępujemy łatwiejszym uwielbieniem dla papieża, jak karmimy nasze poczucie wspólnoty stereotypami i sentymentami. Kleczewska obnażając naszą mentalność, zbiorową świadomość i etykę, drażni i prowokuje, sięga po wulgaryzmy, sceny drastyczne obyczajowo. Pokazuje przez to, jak zło w pojedynczym człowieku, jak jego lęki i frustracje mogą znaleźć odbicie w stosunkach społecznych. Że przychodzi moment, gdy łatwo jest poszukać ofiary - np. Żyda czy upośledzonej dziewczyny - po prostu Innego, by je sobie zrekompensować. Kluczowa wielominutowa scena zabójstwa Emmy trwa w nieskończoność, klimat amoku, w jaki wpadli jej oprawcy, podkreśla niepokojąca muzyka Tego nie da-się wytrzymać i w końcu chce się powiedzieć "dość". To ważny moment. Warto się wtedy zastanowić, czy potrafimy powiedzieć "dość", widząc zło i przemoc wokół siebie.

Fascynujące, choć nieco za długie przedstawienie. Znakomicie zagrane przez cały zespół.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji