Artykuły

Wygrać z legendą

Znakomita płyta Janusza Radka z piosenkami krakowskich kompozytorów. Dość szybko, bo w tym samym roku, Janusz Radek wydał drugą płytę - znów z cudzym repertuarem, ale za to jakim! Toż to najpiękniejsze piosenki, jakie napisano w minionym półwieczu; wiele z nich to te, które Zygmunt Konieczny i Andrzej Zarycki ofiarowali Ewie Demarczyk.

Niegdyś wyniesione na szczyty wykonawczego artyzmu, owiane jej legendą, mirem Piwnicy pod Baranami, teraz mają szansę zaistnieć na nowo, zwłaszcza wśród młodych.

Tym bardziej że znalazł się ktoś, kto w zderzeniu z tym repertuarem nie tylko nie ponosi klęski, ale i w większości przypadków odnosi sukces. Kto potrafi odcisnąć na tych piosenkach swe piętno, kto może nawet sobie pozwolić na brawurowe potraktowanie materii muzycznej, czego przykładem Panna śnieżna, w której Janusz Radek wkracza w szalonej wokalizie w kobiece rejestry.

Jednak bynajmniej nie jest to płyta popisowa. To znakomicie zaśpiewane piękne piosenki, w których Radek pokazuje nie tylko niesamowite warunki wokalne, ale i wrażliwość. Dzięki niej odczytuje każdą z tych legendarnych piosenek oddzielnym kluczem, także inną barwą głosu. Bo też mając do dyspozycji kompozycje Zygmunta Koniecznego, Andrzeja Zaryckiego, Andrzeja Nowaka, Jana Kantego Pawluśkiewicza - przebojowe Jak kania dżdżu, czy Andrzeja Zielińskiego - Nie widzę ciebie w mych marzeniach (w opisie płyty błędnie przypisano autorstwo muzyki także Jackowi Zielińskiemu), ma w czym zaistnieć.

I tak snuje fantastycznie opowieści o tych dwojgu, co tańczyli zapamiętale walca, o Tomaszowie (przywracając zarazem Tuwimowskim wierszom męski charakter), o skrzypku Hercowiczu, o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego... I choć zachowano w piosenkach oryginalną aranżację, on potrafi nadać im inny smak, swój wyraz, otulić własną wrażliwością. O ile bowiem poprzednia płyta, Królowa Nocy, ujawniła głównie wyjątkowe możliwości Janusza Radka operowania głosem, zabawy nim, niebywałej ekspresji, o tyle ta - odsłania jego wrażliwość, którą z takim czuciem i subtelnością przekłada na rozmaite barwy swojego głosu. Słuchając od kilku dni tej płyty z zachwytem, odkrywając w niej stale coś nowego, pokuszę się o opinię zuchwałą zgoła - dla mnie Groszki i róże w interpretacji Janusza Radka to więcej niż dokonała Ewa Demarczyk. Żar, a zarazem kruchość jego odczytania ujęły mnie niezwyczajnie. Wsłuchajcie się Państwo w tę piosenkę...

W tę i w 14 pozostałych, jakże w większości znanych, zwłaszcza starszym pokoleniom, a dzięki Radkowi odkrywanym na nowo. Zwłaszcza że - co istotne - dobrze nagranym i zagranym przez, wymieńmy, bo zasłużyli: Jacka Tarkowskiego - fortepian, Tomasza Górę - skrzypce, Józefa Michalika - kontrabas, Sławomira Bernego - perkusja i Łukasza Targosza - gitara.

Całość kończy Pieśń Puka z wystawionego w Gdyni Snu nocy letniej Leszka Możdżera, jedynego kompozytora na płycie spoza Krakowa, w którym to musicalu występował Janusz Radek. Dobranoc, drodzy widzowie, dajcie nam brawo łaskawie, a co złe to ja naprawię - śpiewa przewrotnie Puk, psotnik. A ja myślę sobie, że kłopot Janusza Radka jest wręcz odwrotny - jak nie zepsuć opinii o sobie po tych dwóch płytach. Czyli jaki repertuar nagrać na następną, aby nie wypaść gorzej. Skąd wziąć materiał równie porywający muzycznie i tekstowo? Oto pytanie na miarę Szekspirowskiego być albo nie być.

Życzmy sobie i artyście - nie tylko dlatego, że logo "Dziennika Polskiego" figuruje na Serwus Madonna - aby znalazł na to pytanie odpowiedź na miarę tej płyty, na skalę swego głosu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji