Artykuły

Płock. Wystawa "Artyści. Portrety współczesnego stulecia"

Każdy portret, każda fotografia to osobna historia człowieka, równie istotna co samo ujęcie - mówił oprowadzając widzów po wystawie w Muzeum Mazowieckim [na zdjęciu] Czesław Czapliński.

Widziałem te zdjęcia już wcześniej, ale teraz, kiedy są zawieszone na ścianach, sam nie wiem, w którą stronę odwrócić głowę. Zapiera dech w piersiach - zachwycał się Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego. To zdanie często dało się słyszeć wśród gości czwartkowego wernisażu.

"Artyści. Portrety współczesnego stulecia" to wystawa robiąca na widzu wielkie wrażenie. Zdjęcia Benedykta Jerzego Dorysa i Czesława Czaplińskiego różnią się od siebie, ale obaj za pomocą jednego ujęcia potrafią przenikać w głąb pozujących postaci. Czarno-białe zdjęcia Dorysa wykonane w jego słynnym warszawskim studio opowiadają całe ludzkie historie za pomocą wyrazu twarzy. Mamy zimne, świdrujące spojrzenie Eugeniusza Bodo pozującego z wielkim, patrzącym w ten sam sposób dogiem. Jest majestatyczna Nina Andrycz w stroju angielskiej królowej, jest przedwojenna primabalerina i aktorka Loda Halama pozująca z lekkim uśmiechem we fraku i z cygarem.

Z drugiej strony mamy zdjęcia Czaplińskiego, który, jak sam mówi, dla dobrej fotografii jest gotowy zjeździć cały świat. Każde jest dziełem sztuki, nie ma dwóch podobnych ujęć. Widzimy Krystiana Zimermana, laureata konkursu chopinowskiego, który zamyślony pozuje na tle Central Parku. Jest skupiony Wojciech Kilar, tajemnicza Krystyna Janda wychylająca się zza ściany w czarnych okularach i strapiony Tadeusz Kantor z jednym ze swoich dzieł. - Do każdego człowieka trzeba podchodzić indywidualnie. Robiąc zdjęcie Tadeusza Łomnickiego wystarczyło mi, że usiadł na krześle w ciemnej scenerii swojego teatru. To wystarczy? - pytał zdziwiony. W jego przypadku każde zdjęcie wypadało idealnie - mówił Czapliński oprowadzając gości po wystawie.

Bogusława Lindę sfotografował z zapalonym papierosem w barze, odwracającego leniwie głowę. - Jego żona jest zawodowym fotografem i pewnie trochę jej się naraża, ale twierdzi, że to najlepsze zdjęcie, jakie mu kiedykolwiek zrobiono - żartował.

Z kolei Ewę Braun, laureatkę Oscara sfotografował w jej sypialni w szlafroku. - Przygotowywała się do mojej wizyty cały dzień i bardzo się zdziwiła, kiedy poprosiłem ją, żeby rozebrała się ze swojej kreacji, wskoczyła w szlafrok i pozowała mi w sypialni. Chciałem złamać ten kanon idealnego zdjęcia. Dodatkowego smaczku nadała mu statuetka, na której trzymała swój naszyjnik - tłumaczył.

Każdy obraz wart jest, aby stać przed nim kilkanaście minut i napawać się uzyskanym przez mistrzów aparatu efektem. Tak jest w przypadku Tomasza Stańki, który pozuje odwrócony tyłem, Adama Hanuszkiewicza, który w skórzanym wdzianku siedzi na harleyu, czy słynnego zdjęcia Katarzyny Figury, która na zielonej łące pokazuje... dużo.

Ale największe wrażenie robią zdjęcia wykonane na przestrzeni kilkudziesięciu lat przez obu fotografów. Janusz Głowacki, Tadeusz Konwicki, Jerzy Waldorff, Marek Nowakowski - ich portrety dzieli kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt lat różnicy. Pokazują one, jak pięknie się zestarzeli, wszystkie zmiany, które zaszły w nich przez lata, ale dają też żywy dowód temu, że z wiekiem człowiek tak naprawdę nie zmienia się, pozostaje ten sam.

Wystawę portretów będzie można oglądać do 30 czerwca. Bilet wstępu na wystawę czasową kosztuje 3 zł. I nie będą to zmarnowane pieniądze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji