Artykuły

Karetą "Nowości" do Berlina

XVIII Międzynarodowy Festiwal Teatralny Kontakt w Toruniu. Pisze Mirosława Kruczkiewicz w Nowościach.

Spektakl bez słów zwycięzcą tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Kontakt"

Piętnaście przedstawień z jedenastu krajów obejrzeli w ciągu tygodnia widzowie XVIII Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Kontakt", który zakończył się w Toruniu w nocy z piątku na sobotę.

Oglądaliśmy m.in. spektakl dla dorosłych grany przez grupę dzieci, cyrkowe popisy na ramie od obrazu, maski i teatr cieni, parodię programów telewizyjnych, przedstawienie bez tekstu i przedstawienie bez dekoracji, a także spektakl zakazany przez białoruskie władze. Ze sceny teatry mówiły o dylematach całej ludzkości, problemach swoich narodów i dramatach jednostek.

Główną nagrodę pięcioosobowe międzynarodowe jury przyznało Teatrowi Nowemu z Rygi za widowisko, w którym aktorzy przez ponad trzy godziny nie wypowiadają ani jednego słowa - "Brzmienie ciszy" w reżyserii Alvisa Hermanisa. To był również faworyt publiczności, jedyny spektakl nagrodzony przez widzów owacją na stojąco. Alvisa Hermanisa uznano ponadto za najlepszego reżysera festiwalu. Odbierając nagrody laureat przypomniał, że Toruń był pierwszym zagranicznym miastem, do którego - czternaście lat temu - przywiózł swoje przedstawienie. Od tego czasu odnosi sukcesy w wielu europejskich krajach. Utalentowany łotewski twórca także w zeszłym roku został na "Kontakcie" obsypany nagrodami.

Ubiegłoroczne sukcesy powtórzył również zespół z Berlina, Schaubuhne am Lehniner Platz, który otrzymał drugą nagrodę za "Upiory" Ibsena w reżyserii Sebastiana Nueblinga. I tak jak w zeszłym roku, ten teatr nagrodzono za scenografię. Trzecia nagroda powędrowała do teatru N099 z Tallina za "Gorących Estońskich Chłopców" w reżyserii Tiita Ojasoo.

Ufundowaną przez "Nowości" nagrodę dla najlepszej aktorki festiwalu (i statuetkę - Złotą Karetę) jury przyznało Bibianie Beglau za rolę Heleny Alving w "Upiorach". - Decyzję podjęliśmy jednogłośnie - powiedział "Nowościom" Thomas Irmer, teatrolog z Niemiec, przewodniczący jury. - To była zapadająca w pamięć rola, a Bibiana Beglau jest niewątpliwie jedną z najlepszych niemieckich aktorek.

Za najlepszego aktora uznano Andrzeja Wichrowskiego z łódzkiego Teatru im. Jaracza, odtwórcę roli Ojca i Króla w "Ślubie". Była to jedyna na tegorocznym "Kontakcie" nagroda dla polskiego teatru.

Cisza zabrzmiała przejmująco

Ostatnie przedstawienia festiwalu "Kontakt" wywołały skrajne emocje. W piątek, w ostatnim dniu festiwalu teatralnego "Kontakt", pokazano dwa przedstawienia, skrajnie ocenione przez sporą część publiczności. "Brzmienie ciszy" Teatru Nowego z Rygi nagrodzono owacją na stojąco, a z "Burzy" Małego Teatru z Wilna część widzów wyszła po pierwszej połowie.

Słodkie lata 60.

Zgodnie z tytułem, w łotewskim spektaklu aktorzy nie wypowiadają ani słowa. Słuchamy za to fragmentów piosenek z lat 60., najczęściej duetu Simon and Garfunkel, w tym, oczywiście, jego "Sound of Silence". A muzyki zachodnich (w naszym "obozie" nieobecnych) wykonawców bohaterowie słuchają ze zdobycznych winylowych płyt, z taśm na szpulach, z przenośnych "tranzystorów" i innych radioodbiorników, przebijając się przez szum zagłuszarek. A jeśli się bardzo pragnie, muzyka idoli wydobywa się nawet ze...słoików typu twist i z wiadra z wodą. Na jej słuchanie chodzi się też do baby, która nią częstuje niczym meliniara nielegalnym alkoholem. Tak, jesteśmy w słodkich latach 60. z ich plastikową, kolorową urodą, z feerią psychodelicznych wzorów na spódnicach hipisujących dziewczyn i geometrycznych deseni na sukienkach z żurnali. Z wolną miłością, narkotykami - tu zakamuflowanymi pod postacią niewinnego mleka, po którym się... lata jak motyl.

Czy to Związek Radziecki?

Wszystko to pokazane jest pięknie plastycznie i aktorsko (osobom, które w tamtych czasach przeżywały młodość, łza się w oku kręci), choć można się zastanawiać, czy znajdujemy się w sowieckiej wówczas Rydze, czy raczej w bogatym Sztokholmie. Chyba że łotewskie dzieci kwiaty miały dużo zrzutów ciuchów z Zachodu i jakoś wymigiwały się od zebrań Komsomołu. Ale przecież nie o prawdę czasu, prawdę ekranu tu chodzi. Chodzi o życie. Oto wolne dzieci kwiaty, zasłuchane w muzykę, czyniące miłość zamiast wojny, po prostu dorastają, żenią się (lub wychodzą za mąż). I gdy przychodzą na świat ich dzieci, gdy trzeba przyjąć odpowiedzialność, to coraz trudniej znaleźć muzykę w wiadrze z wodą. A kto za wszelką cenę pragnie ją nadal słyszeć, za długo trzyma głowę w wiadrze, ten tonie...

Przeciwko drugiej inscenizacji wielu widzów zagłosowało nogami, nie wracając po przerwie. Była to "Burza" Szekspira wyreżyserowana przez szwedzkiego reżysera Etienne'a Glasera w Małym Teatrze w Wilnie. To teatr, który na "Kontakcie" zdobywał nagrody za świetne spektakle Rimasa Tuminasa. Wspominano to z żalem oglądając wileńskich aktorów, z Povilasem Budrysem w roli Prospera na czele, zaprzęgniętych do nieudanego przedsięwzięcia. Bo oglądając przedstawienie Glasera ma się wrażenie, że reżyser nie odpowiedział sobie na pytanie, po co wziął się za "Burzę". A brak koncepcji próbował nadrobić tzw. "pomysłami". Na przykład w roli zwiewnego ducha Ariela obsadził całkiem niezwiewną aktorkę (czy chodziło o to, że Ariel to najwierniejszy pomocnik Prospera, niczym dobra żona?). Kaliban, tubylec z wyspy, na którą Prospero trafił przed laty jako rozbitek, biega po scenie z przyrodzeniem na wierzchu... Itp., itd. Słowem - "nic w płaszczu Prospera", że pozwolę sobie użyć tytułu słynnego wiersza Różewicza, wiersza mądrego i znaczącego, w przeciwieństwie do przedstawienia Glasera.

Na zdjęciu: "Ślub", Teatr im. Jaracza, Łódź

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji