Artykuły

Co nam zostało z Kantora?

Dzięki Wojewódzkiemu Domowi Kultury w Rzeszowie, wielopolskiemu GOK-owi z dyr. Marcinem Świeradem, dzięki artyście malarzowi Adamowi Syplowi (członek jury) i wielu innym, co dwa lata odbywają się Podkarpackie Prezentacje Teatrów Poszukujących o nagrodę nazwaną imieniem Kantora. Właśnie zaliczyliśmy piąty konkurs - pisze Marek Pękala w Gazecie Codziennej Nowiny

Kiedy w Rzeszowie trwał wielki festyn, w Wielopolu Skrzyńskim pod Ropczycami zjawili się ludzie teatru z wielu stron kraju. Aby pokazać swoje spektakle i rozmawiać o wybitnym twórcy Tadeuszu Kantorze, pochodzącym właśnie z Wielopola.

Urodził się na miejscowej starej plebanii. Teraz jest tam muzeum jego imienia. Właśnie w piątek byliśmy na otwarciu nowej wystawy. A w niedzielę podczas mszy św. w intencji Kantora padło spod ołtarza zaproszenie na przedstawienia. Ale, niestety, tłum nie przeniósł się ze świątyni do GOK-u.

Chociaż na pewno wielu mieszkańców pamięta to wielkie wydarzenie, jakim w grudniu 1983 roku był spektakl Kantora pt. "Wielopole, Wielopole", zagrany przez Cricot 2 właśnie w tym kościele.

Wcale nie minęło

No cóż: "Minęło, minęło, i tak przeminą wszystkie historie", jak brzmi tytuł pozakonkursowego przedstawienia, które zobaczyliśmy w wykonaniu Teatru Cricot II i Teatru M.I.S.T. z Krakowa w reżyserii Andrzeja Wełmińskiego. Niczym w olbrzymim kalejdoskopie pojawiły się Kantorowskie obrazy. I znowu nie lada przeżycie - dotknięcie głębi. Dawni aktorzy Cricot 2, pytani o cenę, jaką zapłacili za współpracę z Mistrzem, który nie miał przecież łatwego charakteru, potrafił się autentycznie wściekać, zbagatelizowali problem. Są dumni, że mieli kontakt z wybitnym artystą, który wzbogacał ich duchowo, otwierał nowe miejsca w ich wrażliwościach.

A dzisiaj fascynuje również wielu młodych, chętnych do rozmowy i aktywności na scenie. Jego wiara w posłannictwo sztuki była wielka. Po ustrojowym przełomie w 1989 roku wołał na konferencji prasowej w Krakowie:

- To nie politycy są nadzieją społeczeństwa, lecz artyści!...

Co nam zostało z Kantora

Dzięki Wojewódzkiemu Domowi Kultury w Rzeszowie, wielopolskiemu GOK-owi z dyr. Marcinem Świeradem, dzięki artyście malarzowi Adamowi Syplowi (członek jury) i wielu innym, co dwa lata odbywają się Podkarpackie Prezentacje Teatrów Poszukujących o nagrodę nazwaną imieniem Kantora. Właśnie zaliczyliśmy piąty konkurs.

- Nie chodzi o to, by naśladować tego wizjonera teatru, ale o to, by szukać nowych wizji - mówi juror Czesław Drąg z WDK .

Drogi i bezdroża

W tym roku można się było przekonać, że niektóre teatry poszukując, pobłądziły. To dziwne, że jest w nich tak silne poczucie absurdu, negacji. Jakby życie było całkowicie pozbawione sensu. A przecież Teatr Kantora, choć zanurzony w tragizmie, szukał balansu między przyziemnością (profanum) a doniosłością (sakrum).

Pokazała to filmowa składanka, która przypomniała metodę jego pracy. Bogdan Renczyński z krakowskiej "Cricoteki", szef jury, powiedział nawet: - Niestety, musimy nagrodzić pewien teatr za to, czego nie zrobił. Ale widać w nim szansę.

Najjaśniejszym punktem konkursu był spektakl Anety Adamskiej pt. "Niebo" [na zdjęciu] w wykonaniu łańcuckiego Teatru "Przedmieście". Od premiery sprzed paru miesięcy przedstawienie bardzo dojrzało. Ceni się tu i słowo, i dźwięk, i ciszę, i obraz.

Z podziękowaniami

Na zakończenie obejrzeliśmy poza konkursem spektakl pt. "Gloria" - festynowe dzieło Lwowskiego Teatru "Woskriesinnia" w reżyserii Aleksandra Fedoryszyna, czyli: aktorzy na szczudłach, dużo ognia, tańca, huku bębnów, itd.

Szkoda, że trzeba było przerwać rozmowy i opuścić gościnne Wielopole - z Rynkiem pełnym wiekowych drzew i jeszcze to hukanie sów w ich koronach... Dobry symbol tajemnicy spowijającej tę malowniczą okolicę.

***

Krzesło kantorowskie

Dwie równorzędne pierwsze nagrody otrzymały łańcucki Teatr "Przedmieście" Anety Adamskiej za "Niebo" i Teatr Przestrzeni z Warszawy za spektakl "Człowiek transpozycja, czyli bal w poczekalni" w reżyserii Łukasza Kwietniewskiego. Wyróżnienia: krośnieński Teatr "itd" Henryka Wichniewicza, Teatr ab'Surdut -leniwe oko z OK Górna w Łodzi, kierowany przez Tomasza Konopkę i połączone trzy teatry Aleksandra Bietendy z Rzeszowa. Wszystkie zespoły otrzymały statuetki nazywane Kantorowskim Krzesłem - według projektu Stanisława Kopali. Bardzo interesujący plakat i program są autorstwa Marka Banata. Aha, był też wieniec laurowy (z trawy) dla jurora Marka Pękali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji