Artykuły

Mój przyjaciel terrorysta

"Osama bohater" pod opieką reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze im Jaracza w Łodzi. Pisze Michał Lenarciński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Dennis Kelly to niespełna czterdziestoletni dramaturg brytyjski, który od czterech lat zwraca uwagę swoimi dramatami. W Polsce teksty Kelly'ego nie są popularne, ale zainteresował się nimi łódzki Teatr Jaracza. Sięgając po drugi z napisanych przez autora dramatów - "Osamę bohatera", doprowadził do polskiej prapremiery.

Tekst z polotem przetłumaczył znany i świetny aktor Jacek Poniedziałek, który zresztą przyjechał obejrzeć premierowe przedstawienie. Inscenizacja bardzo mu się podobała, zachwycał się grą aktorów i komplementował ich. Nie widzę powodów do polemiki. Chociaż inscenizacji daleko do doskonałości, nie odstaje ona od wysokiego poziomu, do jakiego "Jaracz" przyzwyczaił. Największy problem z samym dramatem.

Tekstu Kelly'ego nie sposób zaklasyfikować do literatury postdramatycznej, ale jednak jakieś echa nurtu w nim pobrzmiewają. Z jednej strony mamy tradycyjną konstrukcję, klarowny podział na trzy akty, ekspozycję, kulminację, puentę. Z drugiej sytuacje od początku są ledwie naszkicowane (z wyjątkiem drastycznego II aktu), by w finałowej części zupełnie zaniknąć. Dramatu nie trzeba szukać w ludzkich głowach i zachowaniach, ale wszystko skupione jest wokół jednego problemu. Nie ma skomplikowanych relacji, uczuć wyższych. Jest tylko strach przed okrucieństwem i okrucieństwo ze strachu.

Sztuka opowiada o chłopcu głoszącym oryginalne poglądy na temat terroryzmu. Poglądy dość liberalne. I wcale rozsądne. Jakże jednak inne od tych, którymi nasycone są media, władające najprostszym językiem komunikacji. Niestety, ten najprostszy język wcale nie okazuje się językiem najbardziej zrozumiałym. Jednostkowe frustracje nakładające się na medialny szum, mieszają się ze sobą jak na malarskiej palecie. Jaki powstanie obraz, to już kwestia talentu i wrażliwości. I obraz powstaje straszny, bo człowiek, który się boi, zachowuje się źle. A czego człowiek się boi? Tego, czego nie zna. 24-godzinny kanał informacyjny w jakim wszyscy dziś żyjemy, daje informacje, ale nie daje wiedzy. Nie daje świadomości, jakże często popycha do zatracenia indywidualnego słuchu.

Kelly potwierdza starą prawdę, że akt straszny doprowadzić może do ekspiacji. Jest ona udziałem czworga bohaterów po dokonaniu morderstwa, na skutek - jakkolwiek śmiesznie to zabrzmi - kameralnego, sąsiedzkiego aktu terrorystycznego. Świadomość przychodzi nieoczekiwanie, miesza się z codzienną porcją kurczaka i telewizyjną audycją, pojawia się z chorym na ulicy i lekarzem w izbie przyjęć. Wtedy ożywa serce, które zdolne jest kochać, a nie tylko wypowiadać słowa "kocham cię". Jest to poruszające, zwłaszcza w wydaniu doskonałych aktorów: Matyldy Paszczenko, Michała Staszczaka i Mariusza Siudzińskiego (wspaniały monolog w finale) oraz dzielnie im partnerującym Ewelinie Gnysińskiej i Radosławowi Osypiukowi.

Przypuszczam, że tekst napisany mocnymi słowami najcelniej przemawiał będzie do młodszych widzów: kończących gimnazjum i licealistów. Wyczuli tę intencję autora dwaj współtwórcy spektaklu: Maciej Chojnacki, autor ciekawej scenografii, i Rafał Kowalczyk, który świetnie opracował spektakl muzycznie.

Do reżyserii "Osamy bohatera" teatr zaangażował Rekowskiego, ale ostatecznie realizowana jest inna wersja, podpisana przez Waldemara Zawodzińskiego jako "opieka reżyserska". W takiej sytuacji nie wiadomo komu przypisywać sukcesy lub błędy. Niezależnie od kontekstu - przedstawienie jest czytelne, może w trzecim akcie nadto uproszczone sytuacyjnie, w drugim za to spod konwencji za bardzo wystaje mały realizm. Ale akt pierwszy - bingo. Młodzieży będzie się podobać całość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji