Artykuły

Łódź. Jubileusz Jana Machulskiego

Zaczęło się w sobotnie popołudnie pod Grand Hotelem. Podjechał czarny elegancki kabriolet. Wysiedli dwaj mężczyźni. Daszki czapek osłaniały twarze, ale wiadomo było od razu, kto zacz: to profesor Jan Machulski i jego wychowanek Zbigniew Zamachowski.

To się nazywa spojrzenie amanta... Dziekan Machulski wyrzucił z Filmówki Renatę Dancewicz, ale ona powtarza: "'miał rację, ja go kocham". Zamachowski ma swoją gwiazdę. - Ledwie wyszedł ze Szkoły, a już stał się gwiazdą - mówi o nim Jan Machulski. Do Wytwórni drogę na skróty wybrali Cezary Pazura i jego dziewczyna Edyta Zając. Przy nieformalnym przejściu gości witał Dziunek Barański, kaskader-legenda. Przygotował dla Machula popisy swoich wychowanków.

Świętowanie jubileuszu Machula, który kończy właśnie 80 lat, zaczęło się od jego obecności przy odsłonięciu Gwiazdy Zamachowskiego, w Alei Sławy na Piotrkowskiej. A wieczorem tłumy były na Łąkowej, w Wytwórni TOYA Studios, na "Nocy Jubileuszowej Jana Machulskiego". Bohater spotkania w znakomitej kondycji. Przyjechał wprost z planu filmowego - gra byłego powstańczego dowódcę - to główna rola w komedii sensacyjnej "Ostatnia akcja" Michała Rogalskiego. W eleganckim czarnym żakiecie wyglądał tak, jak bez względu na wiek prezentować się powinien amant kina.

Zaczęło się podniośle, od uhonorowania Jubilata Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis. W imieniu naszej redakcji i czytelników wręczyliśmy Złoty Promień "Expressu Ilustrowanego" z wygrawerowaną inskrypcją: dla artysty i łodzianina Jana Machulskiego - zawodowca. Publiczność dodała do "Promienia" długie brawa.

A potem, z tonem refleksji wprowadzonym przez artystę kabaretu Andrzeja Poniedzielskiego, zaczęło się granie i śpiewanie. Wystąpili studenci PWSFTviT oraz warszawskiej Szkoły Aktorskiej państwa Machulskich.

Na ekranie Machul ze sławnego "Ostatniego dnia lata", pół wieku temu obsypanego nagrodami na festiwalach w Wenecji, Brukseli i Lozannie. Było cieszące profesorskie serce Gaudeamus w wykonaniu Chóru Uniwersytetu Medycznego i "Happy Birthday" w stylu Marilyn Monroe, w wykonaniu pięknej studentki. Na ekranie, w filmach Iwonny Łękawy, Jan Machulski na swoich łódzkich szlakach i jego spotkania z wychowankami. Mistrz posadzony w dostojnym fotelu z gronostajami w tle i koroną "Króla Leara", był wzruszony i po profesorsku czujny. Obserwując popisy młodych, przypominał: "aktor to ten, który pokazuje to, czego bez niego nikt by nie zobaczył".

Na scenie oczywiście musiała się pojawić złota trąbka, a Jan Machulski - Kwinto zagrał, że na niej gra [na zdjęciu].

Swoją "Jubileuszową noc" kończył deklaracją: Mogę zaczynać drugą osiemdziesiątkę. Specjalnie wydana waluta - 50.000 w banknotach o nominale 80 złotych z wizerunkiem Machula, pocztówki z Łodzią i Machulem, czekolady w wersji słodki i gorzki Machul - to wszystko dopełniło świętowanie.

A na koniec był bankiet dla 300 zaproszonych gości, lecz Jan Machulski zaskoczył organizatorów i... zaprosił wszystkich. Sprawczyni tego święta Elżbieta Czarnecka, prezes Stowarzyszenia Miłośników Off Kultury "SMoK", w sekundę osiwiała, ale trzeba było trzymać się woli Jubilata. Obfitości stołu jakoś dzielono, a jeszcze zostały truskawki, czereśnie i rzodkiewki. Nic to, najważniejsza sympatia dla jubilata i atmosfera spotkania.

Ostatni goście opuszczali Wytwórnię o trzeciej nad ranem. Mistrz pociągiem o godz. 7.15 w niedzielny poranek jechał do Warszawy, a tam na dworcu czekał samochód, by zabrać go na plan "Ostatniej akcji".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji