Artykuły

Hiszpańska nagość

IV Festiwal Teatrów Tańca Zawirowania w Warszawie podsumowuje Jacek Marczyński w Życiu Warszawy.

Czwarta edycja spotkań teatrów tańca Zawirowania była ciekawsza od poprzednich i wreszcie stała się przeglądem prawdziwie europejskim.

Zawirowania zapraszają niewielkie zespoły, często borykające się z licznymi problemami. Ale u nas mogą liczyć na gorące przyjęcie - od 19 czerwca do niedzieli widzowie z trudem mieścili się co wieczór w Starej Prochoffhi czy Collegium Nobilium.

Warszawa w porównaniu z Madrytem - tegorocznym gościem specjalnym - jest taneczną pustynią. Gospodarze - Teatr Tańca Zawirowania - wystąpili co prawda ze spektaklem "Nic tylko błękit", ale zapewne nie opowiadali przybyszom z Europy, z jakim trudem przychodzi im przygotować każdą premierę.

Na festiwalu dominowały zresztą ascetyczne w formie spektakle. Wyjątkiem był finałowy pokaz "Cactus bar" grupy MOUVIOR, choć niemiecka choreografka Stephanie Thiersch nie sięgnęła do wideo, fotografii lub filmu, co często czyni w swych innych spektaklach. Tego wieczoru więcej też było teatru niż tańca, "Cactus bar" odwoływał się bardziej do tradycji niemieckich kabaretów z ich niezbyt finezyjnym żartem niż do dokonań współczesnej choreografii.

Niemal wszyscy twórcy mieli ambitny zamiar ukazania dylematów współczesnego człowieka, ale umiejętność stworzenia oryginalnego, a czytelnego w przekazie widowiska udała się jedynie niektórym. Kiedy zaś na małej scenie tancerz jest blisko widza, powinien mieć intrygującą osobowość. W przeciwnym razie jego popisy szybko nużą, jak to się stało na spektaklu budapeszteńskiej grupy SIN. Choreografia musi zaś wyjść poza stereotyp, co nie udało się Francuzce Sandrine Robin - ciekawszym artystą okazał się jej sceniczny partner akordeonista Yann Bouillon.

Potrafili natomiast wciągnąć w swój intrygujący świat Czesi z DOT504, którzy w pozornie lekkiej formie "Holdin" fast" ukazali złożoność relacji międzyludzkich. A odkryciem Zawirowań okazali się Hiszpanie. Daniel Abreu w "Spojrzeniu ryby" czy grupa Provisional Danza w "Śmierć jest nagrodą" wykreowali sugestywny świat, z intrygującym niedopowiedzeniem i ulotnością znaczeń. Hiszpanie odważnie posługiwali się też nagością wykonawców, ale i ona dodawała poezji ich spektaklom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji