Artykuły

Konferencja Tańca Współczesnego i Festiwal Sztuki Tanecznej. Odsłona siódma

O Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej w Bytomiu pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.

Mężczyźni twierdzą, że kobiety dużo mówią. Kwestia nadekspresyjności płci pięknej musi spędzać sen z powiek przedstawicielom gatunku męskiego pod każdą szerokością geograficzną, również w Chorwacji, gdzie funkcjonuje Studio Contemporary Dance Company. Ich spektakl "The woman who speaks too much" mogliśmy obejrzeć w trakcie Konferencji Tańca Współczesnego w Bytomiu. Spektakl wprowadza w kobiecy świat, pełen sprzeczności, niezdecydowania, wahań nastrojów. Ale, wbrew tytułowi, słów jest w nim niewiele.

Przedstawienie rozpoczyna się dość zwodniczo - kiedy wchodzimy na widownię na scenie siedzi już trójka tancerzy: dwóch mężczyzn i kobieta. Siedząc na krzesłach rozpoczynają choreografie angażujące poszczególne części ciała - najpierw "tańczą" stopy, później kolana, potem dłonie i całe ręce. I kiedy widz zaczyna oswajać się z myślą, że oto uczestniczy w jedynym w swoim rodzaju, siedzącym spektaklu teatru tańca, tancerze odnoszą swoje taborety w głąb sceny i rozpoczynają spektakl właściwy. Na szczęście krzesła jeszcze powrócą.

Szereg układów choreograficznych przenosi nas w świat jedynej na scenie kobiety, a pozostałe elementy spektaklu tworzą na scenie fascynujący urok lat '20 (zwłaszcza swingująca muzyka). W kobiecym mikrokosmosie jest miejsce na modę, na pokazanie jak strój determinuje nasze zachowanie, sposób poruszania się (scena z przymierzaniem kolejnych kapelusików). Jest też miejsce na babskie niezdecydowanie, tutaj pokazane w sferze damsko-męskiej, kiedy kobieta wchodzi w interakcje to z jednym, to z drugim partnerem, nie mogąc wybrać jednego z nich. Wizerunek kobiety byłby niepełny, gdyby nie pokazano charakterystycznej dla nas zmienności nastrojów - tancerka krąży wokół ustawionych, jeden na drugim, taboretów, z każdej strony prezentując odmienny nastrój czy stan: wesoły szczebiot, śmiech, płacz i złość.

W ostatniej sekwencji przedstawienia powracają taborety - tym razem jako przedłużenie ciał tancerzy. Przywiązane szarfami, niemal zrośnięte z tancerzami w miejscu, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę, krzesła stwarzają dodatkową przeszkodę w poruszaniu się, ale jednocześnie pozwalają na zaprezentowanie nietypowych układów.

"The woman who speaks too much" w zabawny sposób pokazuje wszystkie przywary kobiece, nawet te, których się wypieramy, bądź o których za nic w świecie nie będziemy dyskutować publicznie. Spektakl momentami nie szczędzi kpiny z gatunku występującego pod zwyczajową nazwą "kobieta", ale robi to w sposób tak subtelny i serdeczny, że na widowni śmieją się nie tylko mężczyźni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji