Artykuły

Bliskość przez obecność

Umarła klasa zmartwychwstała. "Sztuka jest przestępstwem" - opasły, liczący niemal 500 stron tom dokumentujący recepcję twórczości Kantora w Niemczech i Szwajcarii udowadnia, jak wiele tajemnic artysty pozostaje ciągle do odkrycia - pisze Łukasz Maciejewski w Dzienniku, dodatku Kultura.

Kantor odmieniony został przez wszystkie przypadki: zinterpretowany nowatorsko i w sposób grafomański, wywyższony i poniżony. A jednak mimo uporczywego poczucia deja vu, które towarzyszyło mi również w trakcie lektury tej książki, równolegle miałem świadomość, że pośród masy błahych wspomnień, informacji bez znaczenia i dokumentów reprodukowanych z solennością godną lepszej sprawy, z "niemieckiego" tomu wyłaniają się także momenty niemal iluminacyjnej czytelniczej radości wynikającej z odkrycia zupełnie nowego Kantora. Próba wpisywania się dzisiaj w spór o spuściznę po Kantorze jest, zdaniem redaktorki tomu, Uty Schorlemmer, wyzwaniem ryzykownym. Wszak obok nazywania i określania dzieła mistrza stają zawsze prywatne ambicje autora redefiniującego tę twórczość z pozycji "adepta, epigona, egzegety" lub - o czym Schorlemmer niestety nie wspomina - z punktu widzenia kompletnego ignoranta. Jednak niemiecka (i szwajcarska) perspektywa pozwoliła badaczom dostrzec Kantora w - mimo wszystko - szerszej, bo uniwersalnej perspektywie: bez rodzimych kompleksów i resentymentów. To dla nas nowe i ciekawe spojrzenie. W końcu najbardziej znany obraz Kantora wynika z wąskiego, ograniczonego przede wszystkim do Krakowa, teatralnego spektrum. Tymczasem w "niemieckim" tomie o Kantorze piszą na przykład studenci z Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Hamburgu, w której - w 1961 roku - Kantor prowadził zajęcia w klasie malarskiej. Koniecznie trzeba także uważnie prześledzić losy Kantorowskiego spektaklu "Szafa" opartego na "W małym dworku" Witkacego, który w 1966 roku reżyser wystawił w Baden-Baden. Największe sukcesy Kantor miał wówczas jeszcze przed sobą, ale już tamten, rzadko w Polsce wspominany niemiecki epizod Kantora, doczekał się w niemieckojęzycznej prasie licznych szczegółowych omówień. Recenzje były przede wszystkim kąśliwe - "kilka gwizdów i okrzyków niezadowolenia wydawało się tak wesołych, jak cały ten groteskowy wieczór" - pisał na przykład krytyk "Die Welt", ale już w kilka lat później arcydzielna kantorowska eksploracja pojęć czasu i śmierci kazała niemieckim krytykom dostrzec w jej autorze jedną z najdonioślejszych postaci XX-wiecz-nego teatru europejskiego.

Starannie wydana przez Cricotekę książka jest pokłosiem konferencji naukowej poświęconej związkom Kantora z Niemcami i Szwajcarią, która odbyła się w 2005 roku, ale mniej lub bardziej ciekawe referaty czy zapisy spotkań i dyskusji zostały szczęśliwie poszerzone o bardzo ciekawy zapis fotograficzny, trzy płyty DVD z filmami "Kantor tu jest" Dietera Maglowa (1968), "Rodzina z Wielopola" Michaela Klutha (1980) i "Natchniony tyran" Andrzeja Białko (1997) oraz o osobiste przejmujące wspomnienia między innymi Luca Bon-dyego, Christopha Marthalera, Luka Per-cevala, Krystiana Lupy i Andrzeja Wajdy. Ów nadmiar bogactwa okazał się w tej samej mierze zaletą, co wadą książki. Tom "Sztuka jest przestępstwem" ogląda się bowiem trochę jak rodzinny album, do którego wklejamy wszystko, jak leci. Zdjęcie z pierwszej komunii i radośnie obfotografowane pierwsze zęby; misia w Zakopanem i prywatnego misiaczka (narzeczonego). Również w omawianej książce poupychano, co tylko się dało. Owszem, niektóre recenzje i wspomnienia są bez wątpienia subtelne i wnikliwe, ale spora ich część to nie tylko językowe kurioza, dlatego jestem przekonany, że uważniejsza redakcja i mniej egocentryczne zacięcie - wynikające zapewne z opcji omnibusa, który chciał zgromadzić wszystko: danie główne, ale także resztki z pańskiego stołu - tylko by się tej imponującej pracy przysłużyło. Mimo wszystko jest się z czego cieszyć. Podstawowa wartość tomu "Sztuka jest przestępstwem" polega bowiem na tym, że twórczość Tadeusza Kantora okazuje się dzisiaj równie żywa i frapująca, jak dwadzieścia, trzydzieści lat temu. Domaga się nieustannej reinterpretacji. "Kantor jest w moim życiu rodzajem zjawy, która swoją obecnością i nieobecnością zawsze jest przy mnie" - pisze Luk Perceval. Wielu dojmująco czuje tę obecność.

***

Sztukajest przestępstwem .Tadeusz Kantor a Niemcy i Szwajcaria

pod redakcją Uty Schorlemmer,

Cricoteka, Verlag fur moderne Kunst

Nurnberg, Kraków-Norymberga

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji