Artykuły

Młodość zwana pożądaniem

"Słodki ptak młodości" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego na festiwalu Wybrzeże Sztuki w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Inscenizacja dramatu Tennessee Williamsa to hit festiwalu Wybrzeże Sztuki w Gdańsku.

Natłok imprez artystycznych odbywających się w Trójmieście może przyprawić o zawrót głowy. Wystarczy wymienić FETĘ, czyli przegląd teatrów ulicznych, wieczory baletowe i operowe w Operze Leśnej w Sopocie, spektakle muzyczne na scenie letniej w Gdyni-Orłowie. Najnowsza inicjatywa to Wybrzeże Sztuki, czyli multimedialny festiwal przygotowany przez Teatr Wybrzeże.

Tegoroczna edycja oprócz happeningów, wystaw, instalacji, wieczorów tańca zawiera też przegląd premier minionego sezonu. Sądząc z frekwencji, impreza ze wszech miar potrzebna. Choć jakość spektakli jest bardzo różna, jeden wydaje się prawdziwym hitem. To "Słodki ptak młodości" Tennessee Williamsa. Złośliwi nazywają Williamsa Mniszkówną dla homoseksualistów, ale jego utwory mają dwa podstawowe atuty. Widzowie lubią je oglądać, a aktorzy w nich grać, bo dają szansę stworzenia prawdziwych kreacji.

Grzegorz Wiśniewski, inscenizując dobrze znany z filmowej adaptacji utwór Williamsa, wykorzystał wszystkie jego atuty. Nowy, współczesny przekład Jakuba Roszkowskiego pozbawił tekst nadmiernej ckliwości.

Historia, którą autor umieścił w latach 50., nabrała uniwersalnego przesłania, doskonale wpisując się w naszą rzeczywistość. Akcja sztuki rozgrywa się w ciągu jedne- go dnia. Główni bohaterowie to starzejąca się gwiazda filmowa Aleksandra Del Lago (Dorota Kolak) oraz Chance Wayne, dobiegający trzydziestki yuppiszon (Michał Kitliński), który próbuje za wszelką cenę zdobyć sławę i pieniądze.

Dla niej spotkanie z młodym przystojnym mężczyzną to szansa, by choć na chwilę zapomnieć o upływającym czasie. Dla niego kontakt z gwiazdą filmową jest próbą wejścia do świata jej przyjaciół, układów i wpływów.

Michał Kitliński w przekonujący sposób zaprezentował młodego chłopaka, którego życie nauczyło cynizmu i bezwzględności. Największym atutem spektaklu jest jednak gra Doroty Kolak. Jej rola to wielka kreacja. Zachwycająca i poruszająca zarazem. Bohaterkę poznajemy w chwili, gdy jest na dnie, zdruzgotana upływającym czasem i przekonana, że najlepsze lata ma już za sobą. O przyszłości myśli z niepokojem. Wie, że aktorstwo, które traktowała zawsze jako istotę i sens życia, jest czymś niewymiernym. Ale ta zniszczona alkoholem i budząca współczucie gwiazda jest w stanie dokonać niezwykłej wolty, uwierzyć w siebie, stać się kobietą silną i triumfującą.

W czasach, kiedy młodzi inscenizatorzy wszelkimi sposobami starają się odświeżyć język teatru, warto sobie uświadomić, że wystawienie XX-wiecznej klasyki może być równie ożywcze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji