Artykuły

Edynburg chwali Polaków

Polskie produkcje na Edinburgh International Festiwal zmusiły opanowanych brytyjskich recenzentów do okazania emocji - entuzjastyczne wykrzykniki, girlandy gwiazdek, oto przyjęcie, z jakim spotkali się Polacy na jednym z najbardziej prestiżowych festiwali na świecie - pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

"Arcydzieło!", "Wybitna produkcja!", "Niezrównany spektakl!", "Triumf wizji i aury!". Brytyjska prasa nie może wyjść z podziwu nad prezentowaną w Edynburgu koprodukcją Opery Wrocławskiej i petersburskiego Teatru Maryjskiego "Król Roger" Karola Szymanowskiego. Opera w reżyserii Mariusza Trelińskiego zbiera czterogwiazdkowe recenzje i obok "Portretu Doriana Graya" choreografa Matthew Bourne'a wydaje się jednym z największych wydarzeń festiwalu. Kenneth Walton w "The Scotsman" (4 gwiazdki) podziwia niezwykłe efekty świetlne, zastąpienie bizantyjskiego kościoła na Sycylii przestrzenią bardziej nowoczesną i obcą oraz "pomysłowe użycie projekcji filmowych i zdjęć", które "wprowadzają dziwnie surrealistyczne tło do operowej trylogii, wzmacniając pogłębiającą się potyczkę mentalną między mrocznym, chronionym przez dystynkcję Królem Rogerem i jego alter ego, dzikim heretykiem Pasterzem".

Krytyk muzyczny "The Herald" Michael Tumelty docenił to, że oprawa wizualna nie zniszczyła przejrzystości inscenizacji i spójności konstrukcji muzycznej. Przyznał też, że spektakl może uwieść widza zmysłowością prosto ze snu.

"The Herald Tribune" (George Loomis) do zachwytów nad inscenizacją dodał pochwały dla chóru Teatru Maryjskiego, dyrygenta Valery'ego Gergieva (za niezwykłe wyczucie dramatyzmu) i polskiej obsady (zwłaszcza Andrzeja Dobbera jako Króla Rogera i Elżbiety Szmytki jako Królowej Roksany).

Nawet "The Times" (Geoff Brown), który wychylił się ze statystyk i urwał "Królowi Rogerowi" jeszcze jedną gwiazdkę (3 na 5), przyznał, że spektakl jest bezspornie hipnotyczny i tajemniczy, a śpiewacy Szmytka i Pavlo Tolstoy (Pasterz) nie zawodzą nawet mimo akrobatycznych pozycji, w jakich reżyser kazał im wykonywać najtrudniejsze arie. Skrytykował jednak pomysł pokazania królestwa Rogera jako rzeszy ubranych na czarno faszystów i wizualnego rozmachu: "Nie można liczyć na filozoficzną debatę, jeśli przyjmuje się tak wielkie skale i takie przeładowanie".

W recenzjach z "Dybuka" Krzysztofa Warlikowskiego (TR Warszawa) czuć fascynację, podziw, często jednak także niezrozumienie.

Krytyk "Times Online" przyznaje, że nie odczytał wszystkich elementów spektaklu ("nie bardzo rozumiem, czemu służyły lwy i jednorożce" - wzory ze ścian starej synagogi, których badaniem zajmował się jeden z bohaterów). Ale zaraz potem dodaje serię emocjonalnych przymiotników jak "piorunujący", "głęboki", "wszechstronny".

Wszyscy recenzenci - "The Telegraph" , "The Herald", "Times", "The Scotsman", "The Independent" - znaleźli się pod urokiem Magdaleny Cieleckiej w roli opętanej przez dybuka Lei ("Tempo spektaklu dyktuje Cielecka, której obecność opętuje samego widza", "Magdalena Cieleckiej jest piękna i przerażająca. Całuje swojego męża, jakby chciała mu odgryźć twarz, zjada melony niczym bestia").

Dominica Cavendisha ("Telegraph") zaintrygowało nonszalanckie otwarcie spektaklu serią tradycyjnych opowieści żydowskich niepowiązanych z fabułą. Neil Cooper z "The Herald" pochylił się nad dynamicznym, wielopłaszczyznowym i nowoczesnym podejściem reżysera do narodowego bólu. I choć Lynne Walker z "The Independent" niepokoiły puste miejsca na prezentacji polskiego spektaklu, a Andrew Dickson z "The Guardian" widocznie oczekiwał po sztuce o opętaniu i Holokauście czegoś "przyjemniejszego", twórcy "Dybuka" mogą śmiało mówić o festiwalowym sukcesie.

W relacjach z ".4.48 Psychosis" [na zdjęciu] Grzegorza Jarzyny (TR Warszawa), mrocznej, przesiąkniętej napięciem nadchodzącego samobójstwa sztuki Sarah Kane, recenzenci (nawet przyznając 4 gwiazdki) pozostawali często przy uważnym opisie, analizie użytych projekcji i muzyki Nat King Cole'a oraz wyrazach fascynacji i zachwytu dla Magdaleny Cieleckiej. "The List" wiele uwagi poświęcił ponadto historii i dzisiejszej pozycji "postkomunistycznej" sceny TR Warszawa: "Grzegorz Jarzyna własnoręcznie wyniósł tę przestrzeń i ten zespół do istnienia".

Po ciepłych, ale pozbawionych bezkrytycznego entuzjazmu recenzjach z offowego Ringu w Edynburgu sypnęło wreszcie gwiazdkami dla Polaków.

Pierwszy rok, w którym Polska zyskała na Edinburgh International Festiwal tak silną reprezentację, stał się więc sukcesem dyrektora Jonathana Milesa i świetną szansą na promocję polskiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji