Artykuły

Katowice. Pamięci Aleksandry Śląskiej

Aleksandra Śląska nie pozostawiła po sobie wielu anegdot; nie lubiła się zwierzać i chroniła życie prywatne. Taka opinia pojawia się we wspomnieniach aktorów, którzy z nią pracowali, albo których uczyła w warszawskiej szkole teatralnej.

Wszyscy twierdzą jednak, że była osobą charyzmatyczną, choć kolegom ze sceny i planu filmowego stawiała wysokie wymagania. Dotyczyło to wyłącznie pracy zawodowej; w życiu prywatnym Aleksandra Śląska była osobą życzliwą i chętną do pomocy. Barbara Bursztynowicz do dziś dedykuje swojej mistrzyni każdą udaną rolę.

Naprawdę nazywała się Aleksandra Wąsikówna, ale pseudonim Śląska przybrała na tyle wcześnie (w czasie studiów), że praktycznie stał się jej nazwiskiem. Urodziła się w Katowicach 4 listopada 1925 roku, dzieciństwo spędziła w kamienicy przy ul. Poniatowskiego 34. Jej ojciec Edmund Wąsik był wybitnym polskim działaczem niepodległościowym - uczestnikiem III powstania śląskiego, doradcą Wojciecha Korfantego i posłem na Sejm RP, zawodowo związanym z kolejnictwem. Z inteligenckiego i zamożnego domu wyniosła Aleksandra zamiłowanie do literatury i teatru. Jako gimnazjalistka bywała z rodzicami na przedstawieniach, sama też próbowała recytować, a o tym, że zostanie aktorką zdecydowała wcześnie.

W "Alfabecie śląskim" Bolesław Lubosz pisze: "Zawsze mierzyła bardzo wysoko. Interesowała ją tylko wielkość. Dlatego, kiedy Aleksandra Śląska stanęła tuż po wojnie w teatrze katowickim przed Karolem Adwentowiczem oraz Wilamem Horzycą i wyrecytowała bardzo trudny wiersz Kazimierza Przerwy-Tetmajera zachwyciła nie tylko znakomitych jurorów (...). Nie pozostała jednak w rodzinnym mieście. Wsiadła do pociągu i pojechała do Krakowa".

Zawodu uczyła się w Państwowej Szkole Dramatycznej przy Teatrze im. J. Słowackiego, pod okiem tuzów polskiego aktorstwa: Zofii Jaroszewskiej, Juliusza Osterwy, Ludwika Solskiego, Aleksandra Zelwe-rowicza, Jerzego Leszczyńskiego i Karola Frycza, których z szacunkiem wspominała do końca życia. Debiutowała w 1946 roku, jeszcze studiując, ale mimo uznania i popularności opuściła Kraków i wyjechała do Warszawy. Ze stołecznymi scenami związana była od 1949 roku do śmierci.

Prócz talentu, życiowej odwagi i wrodzonego perfekcjonizmu miała też dużo szczęścia, bo Erwin Axer, dyrektor Teatru Powszechnego na warszawski debiut powierzył jej rolę Liesel w "Niemcach" Leona Kruczkowskiego. Chłodna uroda aktorki po raz pierwszy idealnie zespoliła się wtedy z wewnętrznym rozdarciem bohaterki, dając niezwykły efekt sceniczny. Od tej roli Śląska stała się mistrzynią w pokazywaniu kobiet, których cierpienie, miłość albo nienawiść tkwią w kokonie pozornej obojętności, wywołanej przez okoliczności.

Do dziś nie mamy w Polsce aktorki tak wybitnej w kreowaniu postaci z dramatów Ibsena (tytułowa "Hedda Gabler", Helena w "Tańcu śmierci"), Czechowa (Arkadina w "Mewie", Raniewska w "Wiśniowym sadzie"), Słowackiego (Maria Stuart), ale i Williamsa, w którego "Tramwaju zwanym pożądaniem" stworzyła genialną rolę Blanche. Większość tych sukcesów święciła Aleksandra Śląska już na scenie Teatru Ateneum, w którym pracowała ponad trzydzieści lat. Grała rzadko, role wybierała starannie, ale większość z nich weszła do historii polskiego teatru.

Tym, którzy znają aktorkę tylko z ekranu, trudno zrozumieć sceniczny fenomen Śląskiej. Oglądana na żywo po prostu przykuwała wzrok. Miała w sobie trudną do zdefiniowania magnetyczną kobiecość, która w zestawieniu z barwą głosu i opanowanym gestem dodawała jej postaciom wieloznaczności. W życiu prywatnym miała zresztą wielkie powodzenie u mężczyzn; podkochiwało się w niej wielu studentów szkoły teatralnej, nawet gdy była już starszą panią. Dziewczynom imponowała zaś jej dyskretna elegancja; w stroju i w sposobie bycia. Uczniowie darzyli ją szacunkiem i podziwiali sposób, w jaki analizowała każdą, zadaną im rolę - do gruntu, do najdrobniejszego szczegółu.

Aleksandra Śląska była żoną Janusza Warmińskiego, dyrektora Teatru Ateneum, ale rzadko mówiono o niej "dyrektorowa" (co w slangu aktorskim nie jest bynajmniej pochwałą); znacznie częściej nazywaną ją Królową lub Carycą. Nikogo nie zdziwił zatem fakt, że gdy Janusz Majewski przystąpił do kręcenia serialu "Królowa Bona", to tytułową rolę powierzył właśnie jej. Pasowała jak ulał i tak stopiła się z osobowością bohaterki, że dla wielu Polaków królowa Bona ma twarz Aleksandry Śląskiej! Barbara Ptak, projektantka kostiumów do tej wielkiej produkcji wspomina:

- Ubieranie Oli było przyjemnością. Aż radość była patrzeć, jak kostium ją niesie. Gdy miała na sobie strój myśliwski, jej ruchy stawały się swobodne, a sylwetka giętka. A gdy wkładała królewski płaszcz, dosłownie sztywniała, przybierając majestatyczną pozę władczyni. I jeszcze drobiazg, ale znaczący - Ola kostium szanowała; nigdy nie rzucała go w kąt po skończonych zdjęciach i dbała o królewskie suknie jak o swoje.

Aleksandra Śląska zagrała ponad dwadzieścia ról na dużym i małym ekranie, ale w pamięci widzów zapisała się przed wszystkim dwiema, krańcowo różnymi kreacjami. Właśnie jako Królowa Bona i jako Liza w "Pasażerce" Andrzeja Munka.

W jej artystycznym życiorysie nie sposób pominąć także roli nietypowej, ale wręcz doskonałej - dubbingu w angielskim serialu telewizyjnym "Elżbieta, królowa Anglii". Jeśli mówi się o Aleksandrze Śląskiej, że była profesjonalistką, to właśnie portret królowej Elżbiety, nakreślony tylko głosem, uznać trzeba za najwyższe osiągnięcie zawodowe.

Aleksandra Śląska zmarła 18 września 1989 roku, Jej grób znajduje się na warszawskich Powązkach.

Pamięci wielkiej aktorki

Dzisiaj w Galerii Artystycznej na katowickim placu Grunwaldzkim odsłonięta zostanie pamiątkowa płaskorzeźba z wizerunkiem Aleksandry Śląskiej. Z tej okazji Centrum Sztuki Filmowej (Katowice, ul. Sokolska 66) organizuje przegląd filmów z udziałem wybitnej aktorki.

Widzowie mogą zobaczyć:

Ostatni etap - 11.09, g. 16. (reż. W. Jakubowska)

Młodość Chopina - 12.09, g.18 (reż. A. Ford)

Piątka z ulicy Barskiej - 13.09, g.18 (reż. A. Ford),

Autobus odjeżdża 6.20- 13.09, g.20 (reż. J. Rybkowski)

Pętla - 14.09, g.18 (reż. W. J. Has)

Spotkanie w Bajce - 15.09, g.18 (reż. J. Rybkowski)

Mansarda - 16.09, g.18 (reż. K. Nałęcki)

Pasażerka - 17.09, g.18 (reż. A. Munk)

Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny - 18.09, g. 18 (reż. J. Majewski)

Bilety kosztują 5 zł, karnety - 15 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji