Artykuły

Życie po farsie

- Tak jak całe mnóstwo innych Polaków, Klata jest przekonany, że Stalin, Roosevelt i Churchill odegrali w Jałcie słabą farsę. Najwyraźniej z tego też powodu słabą farsę uczynił częścią swojego spektaklu - o "Transferze!" Jana Klaty pisze rosyjski krtyk Gleb Sitkowskij w Gazecie.ru.

Na festiwalu "Nowaja Drama" odbyło się pierwsze spotkanie moskiewskiej publiczności z Polakiem Janem Klatą. Nie miną dwa miesiące, jak ten sam reżyser przyjedzie do Moskwy na festiwal NET ze spektaklem "Sprawa Datona". Ale do programu "Nowej Dramy" weszło zupełnie inne przedstawienie Jana Klaty, z kręgu teatru dokumentalnego. [] W spektaklu "Transfer!" na scenę wyszli starzy świadkowie tego, jak niemiecki Breslau zamienił się po wojnie we Wrocław.

Odpowiedzialność za to, że Polska po zakończeniu II wojny światowej drgnęła i mimo woli przesunęła się na mapie świata ze wschodu na zachód dzielą między sobą trzej mężczyźni: Roosevelt, Churchill i Stalin. Zebrali się w 1945 roku na konferencji w Jałcie i podjęli decyzję, by oddać Śląsk Polakom, a wschodnie ziemi Rzeczpospolitej pozostawić Ukraińcom i Litwinom. Właśnie tę geopolityczną roszadę, która dotknęła milionów ludzi w Europie, Jan Klata nazywa transferem.

Tak jak całe mnóstwo innych Polaków, Klata jest przekonany, że Stalin, Roosevelt i Churchill odegrali w Jałcie słabą farsę. Najwyraźniej z tego też powodu słabą farsę uczynił częścią swojego spektaklu. Posadził na podwieszonej w powietrzu platformie trzech aktorów, ledwo podobnych do wspomnianych polityków (Stalina można rozpoznać tylko po fajce i wąsach, Churchilla po cygarze, a Roosevelta po wózku inwalidzkim) i kazał im grać jak można najgorzej. To znaczy tak źle, żeby każdy w sali mógł z oburzeniem krzyknąć: "Ale klauni!"

W czasie, kiedy ci olimpijscy bogowie jednym machnięciem ręki dzielą podniebny świat i udają słabą grupę rockową, pod ich nogami kręcą się staruszkowie opowiadający o wydarzeniach wojennych i powojennych. Dzielą się na dwie mniej więcej równe grupy - wysiedlonych i zasiedlonych. Wysiedleni z miasta Breslau mówią po niemiecku, a zasiedleni w mieście Wrocław - po polsku. []

Pomysł na "Transfer!", jak to często bywa, okazał się ciekawszy od scenicznego wykonania. Klata chciał pokazać, jak wielka historia rozbija się na mnóstwo małych historii, ukrytych w pamięci świadków tamtych lat. W czasie spektaklu widz rzeczywiście poznaje masę zabawnych i tragicznych przypadków. [] Te nieskomplikowane historie, jak wierzy Klata, same z siebie powinny połączyć się w wielką historyczną mozaiką. W tym spektaklu faktycznie jest wiele rzeczy pouczających, ale raczej wbrew reżyserowi, a nie dzięki niemu. Nie władając sztuką teatralnego montażu pozwolił, by "Transfer!" zamienił się w nudne i wielosłowne widowisko. Wysiłki wielkiej trójki jałtańskiej w tym spektaklu można ocenić najwyżej jako słabą amatorszczyznę, a powstrzymać się od ziewania w czasie wysłuchiwania przydługawych historii wrocławian pomaga chyba tylko szacunek wobec cudzej starości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji