Artykuły

Miłość w Sosnowcu to nie takie proste

Skandalem zakończyła się inauguracja sezonu kulturalnego w Sosnowcu. Na premierze sztuki "Miłość to takie proste" w Teatrze Zagłębia nie pojawił się reżyser Bartłomiej Wyszomirski. Władze miasta chcą wprowadzić do teatru radę artystyczną - pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

W kuluarach teatru krąży plotka: reżyser pokłócił się z dyrektorem Adamem Kopciuszewskim. Chciał nawet wycofać swoje nazwisko z afisza. Nie wiadomo do końca, o co poszło, ale faktem jest, że 19 września podczas premiery sztuki "Miłość to takie proste" [na zdjęciu] fotele Bartłomieja Wyszomirskiego i autorki scenografii Izabeli Toroniewicz były puste.

Oświadczenia oficjalne. - W teatrze nie ma żadnego konfliktu. Reżysera i pani scenograf nie było na premierze, ponieważ chyba równolegle przygotowują coś w innych teatrach - mówi Kopciuszewski, który w spektaklu "Miłość to takie proste" gra także jedną z ról.

Wyszomirski swoją pierwszą w karierze nieobecność na premierze własnego spektaklu tłumaczy "przyczynami osobistymi". Gdy zapytaliśmy go, czy przyjedzie jednak do Sosnowca obejrzeć swoje dzieło, odparł: - Jeżeli spektakl będzie grany, to będę musiał go zobaczyć, ponieważ jestem do tego zobowiązany.

Czy poszło o poziom artystyczny spektaklu, który nie zadowolił reżysera, a dyrektor nie zdecydował się zdjąć sztuki z afisza?

Plotka plotką, a przedstawienie - mimo, że bez udziału reżysera - stało się faktem. Niestety, premierowy wieczór w Sosnowcu przypominał próbę, której publiczność nie powinna oglądać. Spektakl, zamiast artystycznych refleksji, pozostawił niesmak i wątpliwości, co do jakości repertuaru Teatru Zagłębia.

Od kilku sezonów Sosnowiec nie tylko nie istnieje na teatralnej mapie Polski, ale i na tej regionalnej jest słabo zaznaczoną plamką. Teatr Zagłębia proponuje średnio pięć premier w roku i jeden spektakl dla dzieci, z czego sukcesem artystycznym okazuje się mniej więcej jeden spektakl. Sosnowiec zdaje się nie zauważać, że teatry wokoło szukają dla siebie prapremier, zapraszają nowych reżyserów, scenografów, kompozytorów, a porażki ponoszą na drodze różnych eksperymentów. Konkurenci podglądają się na festiwalach i prowokują współczesną dramaturgią, tymczasem sosnowieckiej scenie świetnie wychodzi tylko asekuracyjne odgrzewanie sukcesów innych. Na afisz trafiła np. "Sztuka kochania" tego samego reżysera, którą rozbawił wcześniej Kraków, czy wieczór z piosenkami Agnieszki Osieckiej w reżyserii Cezarego Domagały - już piąty w jego karierze. W tym sezonie Teatr Zagłębia nadal chce stosować tę metodę - Domagała zrealizuje "Króla Maciusia Pierwszego", którego od 1997 roku inscenizował już trzy razy. W Sosnowcu pracować będą nadal Katarzyna Deszcz i Grzegorz Kempinsky. Miejmy nadzieję, że powtórzą sukces "Tańców z Ballybeg" (Deszcz) i "Boga" (Kempinsky) - nielicznych spektakli, które w ciągu ostatnich lat dało się oglądać z zainteresowaniem.

Na szczęście problem zauważyły też władze Sosnowca, którym podlega teatr. - "Miłość to takie proste" jest propozycją interesującą. Przyznam jednak, że widziałem już na tej scenie lepsze sztuki. Od ponad roku obserwuję ten teatr i będę mu się nadal uważnie przyglądał. Chciałbym, m.in., żeby sosnowiczanie mieli w przyszłości Małą Scenę i teatr z prapremierami, o których będzie głośno w całej Polsce - mówi Mateusz Rykała, pełnomocnik prezydenta, któremu m.in. podlega wydział kultury i sztuki.

Żeby te plany mogły dojść do skutku jeszcze podczas tego sezonu, w Teatrze Zagłębia powołana zostanie rada artystyczna. Będą ją tworzyć przedstawiciele środowiska artystycznego aglomeracji oraz reprezentant magistratu. Rada, na podobieństwo innych teatrów w Polsce, będzie wraz z dyrektorem szukać najlepszych artystycznych propozycji.

Aleksandra Czapla-Oslislo

***

Komentarz

Łukasz Kałębasiak

Reżyser Bartłomiej Wyszomirski powiedział: "Jeżeli spektakl będzie grany, to będę musiał go zobaczyć, ponieważ jestem do tego zobowiązany". Tłumaczenie z języka dyplomacji brzmi mniej więcej tak: "nie chcę oglądać tego spektaklu, chyba że mnie do tego zmusicie". Jasno daje więc do zrozumienia, że wolałby ze sztuką "Miłość to takie proste" nie mieć już nic do czynienia. Nic więc dziwnego, że wolał się na premierze nie pojawiać. Ale wiąże go kontrakt z teatrem, dostał honorarium za pracę i zapewne nie wypada mu tego powiedzieć wprost.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji