Artykuły

Pozwólcie żyć dziecku!

"Pippi Pończoszanka" w reż. Konrada Dworakowskiego w Teatrze Lalek Pleciuga w Szczecinie. Pisze Monika Gapińska w Kurierze Szczecińskim.

To będzie hit tego sezonu! Widzowie będą walić drzwiami i oknami. Ba, spektakl stanie się "trendy", a jego nieznajomość będzie po prostu "obciachem". To przyszłość, jaka czeka "Pippi Pończoszankę" wystawioną przez szczeciński Teatr Lalek "Pleciuga". Premiera odbyła się w minioną sobotę w Akademickim Centrum Kultury.

Autorom przedstawienia udało się ciekawie opowiedzieć przygody tej ekscentrycznej dziewczynki, bohaterki stworzonej ponad 60 lat temu przez Astrid Lindgren. Tutaj Pippi, mimo iż pozostaje dzieckiem (bardzo inteligentnym, wygadanym i wyprowadzającym w pole bardziej głupkowatych dorosłych), momentami staje za mikrofonem, by z pozycji artystki estradowej wyśpiewywać teksty prześmiewcze, walczące, ale też liryczne. W adaptacji Konrada Dworakowskiego Pippi posiada bowiem te wszystkie cechy, które są jak najbardziej pożądane we współczesnym show-biznesie: anarchistyczne poglądy, tupet, niewyparzony język, umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, ale też ogromną wrażliwość.

Pippi śpiewa - w rytm muzyki rockowej, ska i reggae - swoje komentarze (niektóre to prawie protest songi) dotyczące własnego życia, a także miejsca dziecka w społeczeństwie (jak choćby finalne "Pozwólcie dziecku żyć, po sąsiedzku" wykonywane przez cały zespół aktorski). Tutaj trzeba zaznaczyć, iż dużym atutem spektaklu jest właśnie muzyka (wykonywana na żywo), która stała się polem do stworzenia scen-perełek.

Na premierze, podczas kilku piosenek, publiczność nagradzała aktorów oklaskami w środku przedstawienia, jak gdyby to był koncert rockowy. Niewykluczone, że na kolejnych widownia okaże się bardziej śmiała i zaczną "fruwać marynary". Pytanie zatem - dla kogo jest ta adaptacja "Pippi"? Wydaje się, iż reżyser poszedł w stronę nurtu ostatnio wykorzystywanego w kinie, a z którym często mamy do czynienia od czasu premiery "Shreka": cześć tekstów jest doskonale odczytywana tylko przez dorosłych, choć całość to przecież produkcja dla dzieci (jak postać jednego z policjantów, będącego parodią hollywoodzkich gliniarzy typu "brudny Harry").

Ogromnym atutem spektaklu jest aktorstwo. Duże brawa należą się szczególnie Marii Dąbrowskiej (Pippi), która miała nie lada zadanie - zagrać tak, abyśmy zapomnieli o filmowym wizerunku Pippi, doskonale utrwalonym w świadomości kilku pokoleń widzów. I zapomnieliśmy Z kolei Marcie Łągiewce udało się dodać Anice (bezbarwnej dość u Lindgren) trochę "pazura" i zadziorności. Zresztą, żadna z postaci nie pozostawia widza obojętnym, bo - jak się wydaje - na każdą znaleziono tu doskonały pomysł.

Reasumując - jeśli nie widziałeś spektaklu "Pleciugi", to szybko nadrób tę zaległość, bo niedługo może się okazać, iż jesteś jedyny. Brzmi to jak reklama z plakatu, prawda?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji