Artykuły

Bydgoszcz opuści spodnie. W skandalicznym musicalu

Jerzy Bydgoszcz z gołym torsem, Jerzy Bydgoszcz obscenicznie wkładający sobie mikrofon do ust - to bohater musicalu "Polskie gówno". - Jego nazwisko brzmi śmiesznie, a on sam jest zawieszony pomiędzy idealizmem i nieudacznictwem, trochę jak bydgoska kultura - mówi Gazecie Wyborczej - Bydgoszcz, wcielający się w tę rolę muzyk Tymon Tymański.

"Polskie gówno" to dzieło Tymańskiego i reżysera Grzegorza Jankowskiego. Ideę nakręcenia musicalu artysta najpierw wyśmiał, a zaraz potem sam wziął się za pisanie scenariusza. Zaczęło się zbieranie ekipy, zrobił się szum w mediach.

- To nie nasza wina, że musical tak się nazywa. Nie nurzamy wszystkiego w szambie, tylko wychodzimy od znanych nam doświadczeń - śmieje się Tymański. - Dlaczego akurat musical? Chcieliśmy zabrać się za chwytliwą formę, która na pewno się sprawdzi. Ten film jest wynikiem przyjaźni wielu artystów, a my sami mamy zamiłowanie do czarnej komedii. Jej głównym bohaterem jest Jerzy Bydgoszcz. Równie dobrze mogłem nazwać go inaczej. Zdecydowałem się na takie nazwisko, bo brzmi śmiesznie. Tomek Gwinciński jako kompozytor nazywał się Bromberg, co bardzo mi się spodobało i co postanowiłem niejako wykorzystać.

Jerzy Bydgoszcz to postać fikcyjna, która ma być wypadkową doświadczeń muzyka z lat 1985-2008, czyli prawie ćwierćwiecza scenicznej aktywności Tymańskiego. Bohater jest idealistą. Razem ze swoim zespołem Tranzystory wierzy w muzyczną misję i ma charyzmę, ale okazuje się kompletnym życiowym nieudacznikiem.

- On gra koncerty za 100 zł, tarzając się w kurzu sceny każdego klubu. Oczywiście nie do końca mu się to wszystko podoba - widzi, że w mediach i na billboardach rządzi inny przekaz: wokalistka Trzoda, zespoły Zombie, B.Sex czy Filc. Jerzy Bydgoszcz, podobnie jak jego zespół, wkłada w swą muzykę całe serce i umiejętności, wierząc, że menedżer grupy Czesław Skandal wyniesie ich na piedestał polskiej sceny muzycznej - zdradza. - Czy tak się stanie? Zobaczymy. Jerzy Bydgoszcz to postać, której nie muszę specjalnie udawać, chociaż wydaje mi się, że jest troszkę mniej dowartościowany i bardziej nieudaczny ode mnie.

Film - jak zapewniają jego twórcy - nie będzie się odnosił do naszego miasta. - Nieraz bywałem w Bydgoszczy, dobrze znam towarzystwo związane z klubem Mózg. W Bydgoszczy jest silna polaryzacja społeczeństwa - kibolstwo i ci, którzy chcą zrobić coś dla kultury, ale trafiają na kamienny grunt. W takiej sytuacji zanurzony jest mój bohater.

Zastępca prezydenta Maciej Grześkowiak o bydgoskim akcencie w musicalu dowiedział się od "Gazety". - "Polskie gówno" to mocny, prowokujący tytuł. Wolałbym, by nazwa naszego miasta nie pojawiała się w takich przedsięwzięciach. Cieszę się jednak, że bohater noszący takie nazwisko jest idealistą - komentuje. - Trudno gdybać, jaki będzie efekt, poczekamy do pierwszych seansów. Myślę, że jest to przedsięwzięcie niszowe i ten semantyczny związek nie zaszkodzi tak bardzo Bydgoszczy.

Sylwester Ida z poznańskiej agencji reklamowej Men at Work: - Użycie nazwy miasta w filmie o tytule "Polskie gówno" może być bardzo różnie odebrane. Wszystko zależy od kontekstu. Z jednej strony to darmowa promocja miasta, "nieplanowany" rozgłos, z drugiej jednak strony każdemu zależy na tym, by o konkretnym mieście mówić pozytywnie. Na przygotowanej przez nas reklamie banku z udziałem hollywoodzkiego aktora Johna Cleese'a Pcim wygrał - dzięki reklamie usłyszała o nim cała Polska. Co jednak bardzo ważne - Pcim nie został przedstawiony w złym świetle, a dzięki umiejętnym działaniom władz na stałe skojarzył się z hollywoodzką gwiazdą. Jeśli tak będzie z Bydgoszczą, będzie można tylko się cieszyć darmową promocją.

Zainteresowanie wzbudza także obsada filmu - obok aktora kabaretowego Grzegorza Halamy i lidera Brygady Kryzys Roberta Brylewskiego do udziału zostały zaproszone takie osobowości rodzimego show-biznesu jak Michał Wiśniewski, Maryla Rodowicz czy Sonia Bohosiewicz. Kilku osób jednak nie dało się namówić. Dariusz Basiński z kabaretu Mumio stwierdził, że dla niego film jest zbyt radykalny.

Prace nad musicalem potrwają jeszcze rok. Na dobre wystartowały w Krakowie, a zakończą się w Trójmieście na festiwalu filmowym w Gdyni. - Nie wiemy, co z tego wyjdzie, ale będzie dobrze - przekonuje Tymański.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji