Artykuły

Pomarzyć zawsze warto

- Myślę, że Don Kichote nieprzypadkowo powstał w Hiszpanii w XVII wieku, bo właśnie tam, nieco wcześniej, świat zaczął się zmieniać. Ludziom wydawało się, że żyją w świecie płaskim, gdzie już niewiele zostało tajemnic, a tutaj okazuje się, że ten świat jest okrągły i tajemnic coraz więcej. Dlaczego nie miałby mieć racji człowiek, któremu się wydaje, że jest rycerzem? - mówił reżyser Krzysztof Prus prze premiera Don Kichota" w Teatrze Nowym w Zabrzu.

Z Krzysztofem Prusem, reżyserem "Don Kichota" w Teatrze Nowym w Zabrzu, na kilka dni przed premierą rozmawia Barbara Wojnarowska

Po co wystawiać we współczesnym teatrze tekst archaiczny?

- Są pewne mity, teksty i postaci, z którymi musimy się ciągle zmagać. To jest tak jak z modlitwą - można klepać paciorek bez sensu, ale można w modlitwie się odnajdywać, właśnie przy wykorzystaniu tekstu "Ojcze nasz", który też się nie zmienia i nie uwspółcześnia. Kiedy Cervantes pisał "Don Kichota", to opowiadał o swojej współczesności, ale użył konstrukcji, która pokazywała współczesność za pomocą rycerskiego romansu - mitu wtedy również archaicznego. Don Kichote wierzy w świat przedstawiony w literaturze i wielu, z którymi się zetknie, przyjmuje jego wiarę. W pewien sposób urealniają jego świat. Zatem to, co wydawało im się archaiczne, staje się prawdą życiową.

Cervantes opowiada o świecie marzeń i ideałów, za którym tęsknimy chyba wszyscy.

- Na pewno. Wszyscy tęsknimy i potrzebujemy marzeń, ale tylko na chwilę, żeby potem móc wrócić do realnego życia. Pod tym względem film i literatura popularna zaspokajają nasze pragnienia. Kiedyś zaspokajał je teatr. Wyobraźmy sobie teraz, że jest ktoś, kto nie zrzuca roli po przedstawieniu - taki jest

nasz bohater. Przynosi rozrywkę ludziom, którzy utwierdzają go w przekonaniu, że jest tym, kim się sobie wydaje, a potem cierpi, gdy rzeczywistość nie potwierdza urojeń i gdy ci sami, którzy wydawali się go podziwiać, zaczynają się nad nim znęcać.

Czy pan też ma czasami wrażenie, że świat dokoła jest nierealny?

- Każdy z nas, na co dzień uważanych za ludzi normalnych, odnalazł w swojej psychice jakiś element zaskakujący. To co dla innych jest fikcją, dla nas staje się rzeczywistością. Każdy odczuwa jakieś tęsknoty, każdemu ten świat gdzieś się miesza. Dzięki grupie ustalamy w pewnym momencie, że żyjemy w takiej, a nie innej rzeczywistości. Podobna sytuacja następuje również w naszym przedstawieniu. Mamy grupę ludzi, gdzie każdy jest w jakiś sposób nienormalny, ale trzymają się jednej - dziwacznej skądinąd -konwencji. I naprzeciwko tej grupy staje człowiek, który ma odwagę, a raczej jest na tyle naiwny, żeby zostać w swoim dziecięcym, wymarzonym świecie. Nie rozstrzygamy, który z tych światów jest lepszy, bo to już zależy od widza.

Więc Don Kichote to bardziej wariat czy marzyciel?

- Gdybym powiedział, że wariat, byłoby to wartościujące. Powiem: marzyciel, tak jak każdy, bo każdy ma w sobie jakieś marzenie, tylko najczęściej szybko się go pozbywa.

A jednak często marzycieli uważa się za wariatów...

- Ale bez marzycieli nie byłoby naszego świata. Gdyby Kolumb popłynął do Indii znaną drogą, nie odkryłby Ameryki. Myślę, że w ten sposób rozwija się świat- głównie dzięki temu, że porzuca się pewien stereotyp myślenia i oddaje marzeniom. Myślę, że Don Kichote nieprzypadkowo powstał w Hiszpanii w XVII wieku, bo właśnie tam, nieco wcześniej, świat zaczął się zmieniać. Ludziom wydawało się, że żyją w świecie płaskim, gdzie już niewiele zostało tajemnic, a tutaj okazuje się, że ten świat jest okrągły i tajemnic coraz więcej. Dlaczego nie miałby mieć racji człowiek, któremu się wydaje, że jest rycerzem? Jeśli uznajemy, że świat nie ma już żadnych tajemnic, to Don Kichote nie jest nam potrzebny. Ale jeżeli miewamy wątpliwości, to nie możemy go nazywać tylko wariatem.

Wybór przekładu miał dla pana istotne znaczenie?

- Zapoznałem się ze wszystkimi dostępnymi przekładami polskimi i wybrałem, pochodzący z lat 30., przekład Edwarda Boye. Według mnie brzmiał najlepiej. Nowsze przekłady zabiły cały żart. Bo przy powieści "Don Kichote" ludzie podobno zrywali kiedyś boki ze śmiechu. Istnieje nawet relacja o tym, że kiedy król zobaczył młodzieńca tarzającego się po ziemi, powiedział: "Ten człowiek albo zwariował, albo czyta Don Kichota". A my w najlepszym wypadku możemy się uśmiechnąć i to tylko wtedy, gdy pewne rzeczy nam się wytłumaczy Jednym z większych problemów było właśnie to, jak spowodować, aby tekst znowu zaczął śmieszyć. Coś z tego chyba udało się odzyskać, choć nie jest dla mnie konieczne, żeby widzowie się śmiali. O wiele ważniejsze, by poddali się pewnej magii.

Premiera spektaklu "Don Kichote" 28.09.2008r., Teatr Nowy w Zabrzu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji