Artykuły

Opera za trzy euro

"Frank V. Komedia bankierska" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze im. Słowackiego i "Piekarnia" w reż. Wojtka Klemma w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Tadeusz Nyczek w Przekroju.

Kryzys bankowy omija teatralny Kraków

Panika wybuchła w poniedziałek, 15 września. Splajtował Lehman Brothers, jeden z legendarnych banków amerykańskich. Dwa dni później na krawędzi bankructwa stanęło jedno z największych na świecie towarzystw ubezpieczeniowych AIG. W obu przypadkach bank centralny USA odmówił pożyczek na ratowanie firm. W chwilę potem pomniejsze banki w wielu krajach zaczęły mieć kłopoty z wypłatami dla klientów. Nim we czwartek władze Rosji wstrzymały handel akcjami na giełdzie moskiewskiej, zdążyło już z niej zniknąć 400 miliardów dolarów. W piątek poszła w świat wiadomość, że ministerstwo skarbu USA chce jednak skupić od banków tak zwane złe długi, a rosyjski rząd ogłosił awaryjny wykup akcji i obniżkę cła na ropę oraz paliwa. Główny indeks giełdy amerykańskiej natychmiast poszedł w górę. Świat pamiętał o wielkim kryzysie z przełomu lat 20. i 30.

Kiedy w ten piątek zabrzmiały ze sceny Teatru Słowackiego pierwsze zdania "Franka V, czyli opery bankierskiej", przez widownię przeszedł szmer. Premiera tej odkurzonej po 40 latach szwajcarskiej sztuki głośnego dramaturga wstrzeliła się w teraźniejszość jak z armaty. Przecież już prawie co drugi z nas jest jakoś wkręcony w tryby finansowych uzależnień od banków czujnie wpatrzonych w nasze gardła. A komedioopera Dürrenmatta, choć bliska farsy, jest dziełem dosyć perwersyjnym: oszuści, mordercy i aferzyści władający bankowym imperium państwa Franków zostają co prawda przykładnie pokarani, ale kiedy przedsiębior stwo przejmuje kolejne pokolenie, zanosi się na zdrową kontynuację dziedzictwa przodków. "Frank V" jest bardzo dobrze napisany i świetnie skonstruowany, kręci się jak szwajcarski zegarek.

Całkiem inaczej niż Brechtowska "Piekarnia" mająca swoją polską prapremierę dzień później w Starym Teatrze. I ona dziwnym zbiegiem okoliczności także traktuje o miażdżącej machinie kapitalizmu. Powstała 30 lat wcześniej, zainspirowana wielkim kryzysem w Stanach sama, niestety, nosi znamiona kryzysu. Pospieszna, niedokończona, razi dziś dydaktyzmem i uproszczeniami. Zbudowana jest jak piramida wyzysku - na dole szara masa biedoty, na górze rekiny kapitału żrą ciastka. Rządzi forsa i cynizm przemocy, Bóg łatwo przegrywa z bochenkiem chleba.

Babicki miał prostsze zadanie: nie musiał gwałcić tekstu, wystarczyło mu znaleźć adekwatną formę sceniczną do "opery bankierskiej", pełnej zabawnych arii i dialogów. I znalazł ją w eleganckiej, "nowoczesnej" konwencji komediowo-slapstickowej, którą trzymają szybkie, półkabaretowe aktorstwo (dawno nie widziałem zespołu Słowackiego w tak dobrej i równej formie) i scenki-skecze rozgrywane niemal bez scenografii. Tak można było grać 30 i 40 lat temu, nie dziwota więc, że tę przewidywalną i oswojoną nowoczesność łykało się bez oporów.

Klemm miał gorzej, bo pryncypialnej moralnie "Piekarni" nie dało się zagrać wprost; jej słuszny klasowy gniew wywoływałby dziś najwyżej wybuchy złośliwego śmiechu. Klemm rozbroił więc naiwności Brechta, biorąc w groteskowy cudzysłów nie tyle problem sztuki, ile jej literacką konwencję. Skutki? Spektakl przypominał walkę Waligóry z Wyrwidębem. Klemm, wychowanek współczesnego teatru niemieckiego, radykalnie ekspresyjnego,bezpruderyjnie zdzierającego wszelkie zasłony między widzem a aktorem, używającego wszelkich medialnych chwytów łącznie z ostrą muzyką na żywo i rozwalaniem scenografii, zdawał się dwie godziny szarpać i mocować z wizją Brechta. Raz wygrywając, raz przegrywając, a czasem zwyczajnie bełkocząc, gdy forma za-pętlała się we własne pułapki fizycznej nadczynności.

Dwa teatry, dwie wizje podobnego problemu. Stara i nowa, finezyjna i chaotyczna, błyskotliwa i toporna, sympatyczna i nieprzyjemna. Nie chciałbym, żeby to zabrzmiało wartościujące Jak mawiał ponoć Gałczyński: jeden lubi grać na skrzypcach, a drugiemu nogi śmierdzą. Oba spektakle modelowo demonstrują bieguny współczesnego teatru. Kto lubi perwersje, niech pobiega między Starym a Słowackim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji